Leanna
Moja babcia jest niesamowita. Jej największą pasją jest gotowanie, co widać gołym okiem. W kuchni porusza się tanecznym krokiem. Kontroluje przyrządzanie kilku potraw naraz, sprawdza ich smak, konsystencję i poziom wysmażenia mięsa. Nie dopuszcza nikogo do swoich potraw, więc mogę jedynie przyglądać się jej pracy. Ta kobieta jest fascynująca. Pełna wigoru i pozytywnej energii. Podniosła się ze śmierci swojej ukochanej córki i wciąż cieszy się każdym dniem.
- Nakryłaś do stołu? – pyta, oglądając się za swoje ramię.
- Godzinę temu.
- Włożyłaś do wazonu świeże kwiaty? – przytakuję. – Na pewno wypolerowałaś sztuczce? – ponownie kiwam głową. – W szklankach nie ma kurzu? Nie pamiętam, kiedy ta zastawa była używana.
- Wszystko własnoręcznie wyszorowałam.
- Dobrze. Ta kolacja musi wypaść perfekcyjnie. W moim domu będzie mężczyzna, który uratował moją ukochaną wnuczkę. Nie może spożywać zimnego posiłku z brudnej porcelany. Proszę sprawdź jeszcze raz, czy przypadkiem jakaś wstrętna mucha nie zrobiła kupy na talerzu pana White'a.
- Babciu, wszystko gra. – zapewniam ją, ledwie powstrzymując chichot.
- Sprawdź to, proszę. – przewracam oczami i idę do pokoju jadalnego, aby upewnić się, że moja babcia popada w przesadną paranoję. Dla własnego spokoju oglądam każdą szklankę i każdy talerz, śmiejąc się z siebie w duchu. Co ja wyprawiam? – Leanna!
- Tak, babciu?
- Talerze są czyste?
- Możesz się w nich przeglądać.
- Och, to dobrze. – wchodzę z powrotem do kuchni. – Masz zamiar przyjąć gości w tych luźnych portkach?
- To są dresy, babciu.
- Na twoim tyłku ma się znaleźć sukienka!
- Dlaczego?
- Bo nie wypada przyjmować gości w luźnych portkach!
- Sama masz na sobie fartuch. – droczę się.
- Jestem starą babą, która jest panią tego domu. – odpowiada poważnie. – Posiadam męża i urodziłam troję dzieci, dlatego mnie wolno przyjmować gości w fartuchu. Jednakże ty jako młoda, rozwiedziona i piękna kobieta powinnaś zaprezentować się tak jak na amerykańską Kubankę przystało. Pozostało ci dziesięć minut do przyjścia gości, więc się pośpiesz!
- Już idę. – unoszę ręce w geście poddania, po czym powoli drepczę do swojego pokoju. Z całego serca chcę zadowolić moją babcię, dlatego spełniam każdą z jej próśb. Przebieram się w luźną, długą sukienkę w kolorze lazurowej wody, a na stopy zakładam sandałki z paseczkami. Następnie związuję swoje niesforne loki w luźnego kucyka, pozostawiając dwa kosmyki opadające na moją twarz. W momencie, w którym wpinam kolczyki do uszu, na dole rozbrzmiewa dźwięk dzwonka do drzwi.
- Leanna! Goście! – prędko schodzę na dół i kieruję się do drzwi wejściowych. Otwieram je, a moim oczom ukazuje się sporych rozmiarów bukiet z białego jaśminu królewskiego, trzymany przez Devana White'a. – Witam w moich skromnych progach.
- Kwiaty dla ciebie. – przyjmuję bukiet w swoje dłonie. – Dziękujemy za zaproszenie. – przepuszczam rodzinę w drzwiach. Uśmiecham się delikatnie i wącham zapach kwiatów. Jaśmin królewski, inaczej mówiąc mariposa blanca to narodowy kwiat Kubański. Mają obłędny zapach, dlatego też tutejsze kobiety używają wody perfumowanej właśnie o zapachu jaśminu. To jedne z moich ulubionych kwiatów, ponieważ oznaczają miłość, piękno, czystość oraz powodzenie. Dlatego też bardzo często wplątuję jaśmin we włosy jako symbol wiecznego piękna, uczciwości i niewinności. Powinnam być zaskoczona z faktu, że Devan wręczył mi moje ulubione kwiaty, lecz to nic dziwnego, jeśli można je tutaj znaleźć na każdym rogu.
CZYTASZ
W rytmie weselnych dzwonów
RomanceOna zrobi wszystko, aby zakochać się bez pamięci. On jest zapobiegawczy, lecz nie jest odporny na jej urok. Leanna ma za sobą trudne dzieciństwo. Utrata dwójki rodziców na stałe odebrała jej poczucie bezpieczeństwa. Pomimo to kontynuuje ich pasję...