ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SIÓDMY

4.2K 250 17
                                    

Leanna

- Idzie ci coraz lepiej. – wypowiadam z dumą, kiedy razem z Devanem zatracamy się w rytmie tańca. Ciemnowłosy ma do tego serce, a dzięki temu nasze wspólne ruchy są synchroniczne. Co prawda bywają momenty, w których Devan zaczyna się gubić, a nogi zaczynają się plątać, ale to normalne na samym początku swojej przygody z salsą.

- To dlatego, że mam cierpliwą instruktorkę. – odpowiada flirciarsko, po czym jego twarz rozjaśnia szeroki, szczery uśmiech.

- Ta instruktorka uważa, że ma pan wrodzony talent.

- Pochlebstwa z ust kobiety powodują, że ego mężczyzn wspina się na wyżyny, przez co zaczynamy być dupkami, wierzącymi, że jesteśmy greckimi bogami. – tłumaczy z rozbawieniem. – Chwalisz mnie podczas seksu, wspólnego tańca czy gotowania. Ponadto twój wzrok pożera moje ciało, tak jakbyś chciała mnie schrupać, więc za niedługo stanę się maniakalnym seksoholikiem odzianym w skórę Apolla, posiadającego umiejętności Gordona Ramsay'a, zapatrzonego we własne odbicie w lustrze, jak narcyz ze smerfów.

- To źle? – unoszę brew, a mój głos przybiera wesoły ton. Apollo Devan. Też coś... - Jeśli zamienisz się w nieokrzesanego troglodytę będę codziennie przeżywać orgazmy z mężczyzną tak przystojnym i charyzmatycznym jak Apollo. Ponadto mój tyłek urośnie przez wykwintne potrawy, a lustro będę musiała wyrzucić.

- Dlaczego?

- Bo wolę, jak wpatrujesz się we mnie – zbliżam swoje usta do jego twarzy, a muzyka płynąca z szafy grającej przestaje mieć znaczenie. Zaprzestajemy swoich ruchów, a ogromna pusta sala taneczna, jakby nagle skurczyła się do rozmiaru pudełka zapałek. – Wtedy czuję się najpiękniejszą kobietą na świecie.

- Przecież jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. – stwierdza szeptem. Dłonie układa na moich biodrach, a jego klatka piersiowa otula ciepłem moją sylwetkę. Przy tym mężczyźnie czuję się krucha. Jest wyższy ode mnie prawie o dwie głowy, a jego rozbudowana struktura ciała daje poczucie, jakbym stała w objęciach rzymskiego gladiatora.

- Przy tobie, czuję się tak, jakbym w końcu była w domu. – przyznaję zgodnie z własnymi odczuciami. Jeszcze miesiąc temu szukałabym argumentów na to, by zwiać od Devana, gdzie pieprz rośnie. Z kolei dzisiaj zrobię wszystko, by przy nim pozostać.

- To ja jestem twoim domem! – nagły, ostry głos Jacka przerywa naszą sielankę. Odskakujemy od siebie, jakby mój były mąż rzucił ostrym narzędziem, by nas od siebie odłączyć. Po prawdzie nasza reakcja była przypadkowa, ale z kolei obecność Jacka w szkole tańca na pewno jest jego przemyślanym krokiem.

- Co ty tu robisz!? – pytam ostro. – Mam tego serdecznie dość! Jesteś jak jakiś pieprzony duch, który łazi za mną krok w krok!

- Przyszedłem odwiedzić swoją ukochaną żonę. – ŻONĘ? To jakaś kpina! Unoszę lewą dłoń, ukazując Jackowi brak jakiegokolwiek pierścionka.

- Nie noszę obrączki ani pierścionka zaręczynowego, a wiesz, dlaczego?

- Bo mnie zdradzasz! – wskazuje palcem na Devana. – Jak mogłaś mi to zrobić?

- Jack, do kurwy nędzy! – wykrzykuję. Moje nerwy są w strzępach, a ta cała farsa musi się w końcu zakończyć. – Rozwiedliśmy się!

- Ty tak uważasz. – wzrusza ramionami. – Sędzia ogłosił rozwód, ale nie Pan najwyższy.

- Nie braliśmy nawet ślubu kościelnego...

- I co z tego? W jego oczach w dalszym ciągu jesteś moją żoną.

Spoglądam bezradnie na Devana, który wpatruje się w Jacka z miną, mówiącą: „zaraz ci wpierdolę i nie zawaham się, dokonać morderstwa". Jego całe ciało jest napięte jak struna w gitarze elektrycznej. W tym wydaniu ciemnowłosy mógłby zostać uznany za niebezpiecznego i nieobliczalnego.

W rytmie weselnych dzwonówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz