ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

4.3K 261 14
                                    

Leanna

Przed wylotem do domu muszę załatwić jeszcze jedną ważną rzecz. Przez ostatnie kilka dni starałam się o tym nie myśleć, lecz po rozstaniu z Devanem, demony przeszłości powróciły z podwojoną siłą. W izbie odwiedzin czekam, aż strażnik przyprowadzi Margaritę. Muszę jej zadać tylko jedno pytanie, abym mogła zapomnieć o tej przeklętej tabletce gwałtu. Wniosłam oskarżenia w tej sprawie i nie zamierzam wybaczać oprawcom. Zasługują na najwyższy wyrok kary w tej kategorii zbrodni.

Po dziesięciu minutach oczekiwania pojawia się Margarita, ubrana w szary uniform, przypominający odrobinę strój pielęgniarki. Ręce ma zakłute w kajdankach, a jej podbite oko jasno wyraża, jaki stosunek do niej mają inne więźniarki.

- Nie spodziewałam się ciebie tutaj. – wypowiada zjadliwie. Siada naprzeciwko mnie z pogardliwą miną. Pomimo zarzutów jakie na niej ciążą, w dalszym ciągu wygląda na pewną siebie, jakby sądziła, że cofnę oskarżenia. – Przyszłaś mnie przeprosić za oszczerstwa? Wyręczę cię. Nie przepraszaj, tylko wycofaj zeznania. Aha i sprowadź tutaj tego gogusia, który ci pomógł, aby on również wycofał zeznania. Siedzę tutaj za niewinność. – na wzmiankę o Devanie czuję uścisk w piersi. Wykazałam się ogromnym tchórzostwem, a teraz muszę ponieść tego konsekwencje. Pozostaje mi czekać na jakikolwiek odzew z jego strony, choć czuję, że takowy nie nadejdzie.

- Podobno więzienie jest pełne niewinnych ludzi. – stwierdzam posępnie. – Ale ty z całą pewnością się do nich nie zaliczasz. Jakie miałabyś korzyści, gdyby Santiago Cruz mnie zgwałcił?

- Nikt cię nie chciał zgwałcić. – prycha. – Nie dopowiadaj sobie takich bajeczek.

- W takim razie, po co to było?

- O czym konkretnie mówisz?

- Nie udawaj głupiej. W moim drinku pojawiła się substancja GHB.

- Nie mój problem. – kwituje z nonszalancją. Dziewczyna wygląda na taką, jakby nie miała w sobie ani krzty sumienia, a człowiek bez skrupułów to największe ścierwo chodzące po tej planecie.

- A twoje współwięźniarki, które jak widzę mocno dają ci się we znaki, to również nie jest mój problem. Niech pomyślę. Dowiedziały się za co siedzisz i wykazały się solidarnością jajników?

- Gówno wiesz. – warczy. – To twoja wina.

Słucham? Jestem winna tego, że wypiłam drinka z substancją GHB, o której nie wiedziałam? To chyba jakiś nieśmieszny żart.

- Czy ty siebie słyszysz? Twoja decyzja doprowadziła do tego bagna w jakim się topisz. Jak mogłaś pozwolić, aby jakiś obcy facet wrzucił mi tabletkę gwałtu do drinka?

- Ten facet to Santiago.

- Wiem, wniosłam na niego oskarżenie.

- Santiago jest mściwy.

- Czy to jakiś rodzaj groźby?

- Nie, to ostrzeżenie. Nie znasz dnia ani godziny, kiedy naśle na ciebie swoich równie niebezpiecznych kolegów.

- Zdecydowanie mi grozisz. Na to również jest paragraf. – opieram się o oparcie krzesła i zaplatam dłonie na klatce piersiowej. Nie mam zamiaru dać się zastraszyć, zwłaszcza kobiecie, która jest dla mnie zwykłą miernotą. Nie mam do niej szacunku ani nie współczuję jej ciężkiego życia za kratami. Chcę, aby poniosła konsekwencje za swoje czyny i żadna groźba nie sprawi, że się wycofam. Poza tym zeznania złożył Devan oraz Colton, a wyniki badań jasno mówią o dokonaniu przestępstwa. – Chcę ci jednak przypomnieć, że twój kochany Santiago się wysypał. To dzięki niemu tutaj siedzisz.

W rytmie weselnych dzwonówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz