ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY

4.3K 281 11
                                    

Devan

Działania za plecami mojego syna są niestosowne, ale muszę mieć pewność, że Diana jest w porządku względem niego. W ostatnich dniach zyskała w moich oczach trochę sympatii, a moje uprzedzenia zdołały się wyciszyć, lecz gdzieś głęboko we mnie tli się niepewność. Według mnie, narzeczona Coltona ma coś na swoim sumieniu, a jej często wyobcowanie jest zastanawiające. Zdaję sobie sprawę, że Colton się wścieknie, jeśli dowie się o wynajęciu prywatnego detektywa, ale z jego gniewem dam sobie radę, nawet jakbym miał się przed nim kajać na kolanach. Natomiast, gdyby Diana złamała mu serce, nie poradziłbym sobie z jego wrażliwością.

Wchodzę do biura Benjamina Robertsa, rekomendowanego detektywa, który niejedną sprawę doprowadził do końca. Polecił mi go Paul, choć zanim podał mi na niego namiary, musiałem wysłuchać reprymendy odnośnie do szpiegostwa kobiety mojego syna, jakbym sam doskonale nie wiedział, że to co robię jest po prostu złe.

- Dzień dobry. – witam się z przyjaźnie wyglądającą recepcjonistką. – Byłem umówiony z Benjaminem. – kobieta przez chwilę zerka na monitor komputera, a następnie kiwa głową.

- Pan Devan White? – przytakuję. – Proszę za mną. – rudowłosa wychodzi zza lady recepcyjnej. Wymija mnie i prowadzi przez długi, ciemny korytarz. Jej biodra poruszają się rytmicznie, a długi kucyk buja się na boki. Zatrzymuje się na końcu korytarza, otwiera czarne drzwi, po czym mnie przepuszcza. – Za moment ktoś do pana przyjdzie. Chce pan kawę? Herbatę?

- Poproszę kawę. Dziękuję. – kobieta przytakuje, a kiedy odchodzi, zamyka za sobą drzwi. Znajduję się w pokoju konferencyjnym, co stwierdzam, po długim, dwudziestoosobowym stole. Siadam na jednym z krzeseł, a wzrok wbijam we wskazówki zegara, choć niespecjalnie zwracam uwagę na aktualną godzinę. Dziś mój umysł próbuje zdecydować, gdzie powinienem zaprosić Leannę, na naszą pierwszą oficjalną randkę. Restauracje są oklepane, w kinie nie ma żadnych ciekawych seansów, teatr to nudniejsza wersja kina, a poza tym nie sądzę, aby któreś z nas doceniało sztukę wyższą. Noc muzeów nie wydaje się ekscytującym pomysłem, a zwyczajna nocna przejażdżka po mieście, może przerodzić się w koszmar, jeśli wpakujemy się w korki.

Myśl, chłopie. Podobno jesteś kreatywny.

- Pańska kawa. – głos recepcjonistki wypędza mnie z krainy myśli. Uśmiecham się w jej kierunku, biorę od niej filiżankę kawy. Kobieta odwzajemnia uśmiech, a spod jej długich rzęs dostrzegam dość kokieteryjne spojrzenie. Wybacz panienko, obejdziesz się smakiem. – Mogę coś jeszcze dla pana zrobić?

- Nie, dziękuję. Już wszystko mam. – jej uśmiech przygasa, lecz nie zawracam sobie tym głowy. Fakt, że wpadłem tej kobiecie w oko jest miły, ale jestem wierny swoim ideałom i kobiecie, która pojawiła się w moim życiu tak nagle. Rudowłosa ponownie pozostawia mnie samego. W drzwiach mija się z burzą lokowanych, ciemnych włosów. Niemal rozdziawiam buzię i ślinię stół na widok Leanny. Co ona tu robi?

- Dzięki, Olivia. – wypowiada Leanna, a następnie zamyka za sobą drzwi. – Cześć. – uśmiecha się promiennie. – Jaką to sprawę trzeba dla ciebie rozwiązać?

- Jesteś detektywem? – pytam z zaskoczeniem. Byłem przekonany, że jest zawodową tancerką. Myślałeś też, że jest Kubanką i patrz, jak się pomyliłeś. Nauczka na przyszłość – nie oceniaj książki po okładce, bo ta książka skrywa w sobie wiele zaskakujących faktów.

- Tak. Od czterech lat. Co prawda zaczynałam jako praktykantka. Benjamin zauważył we mnie potencjał, więc zostałam tutaj na dłużej. Dziś przydzielił mi sprawę pewnego pana White'a. – puszcza w moją stronę oczko. – Tak, więc... Nazywam się Leanna Crawford i zostałam przydzielona do pana sprawy. Proszę mnie w nią wtajemniczyć. – nie potrafię powtrzymać uśmiechu na jej profesjonalny ton. Zresztą Leanna też wygląda na rozbawioną, więc postanawiam wejść w rolę jej klienta, zapominając o tym, że jakiś czas temu intensywnie baraszkowaliśmy w sypialni.

W rytmie weselnych dzwonówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz