Devan
Mam przed sobą kobietę, która właśnie została pokonana. Zniknęła jej radość, a nadzieja na lepsze jutro wyparowała. W tym momencie wygląda jak ktoś, kto całkowicie zrezygnował z siebie i nic wokół nie jest w stanie wyprowadzić jej z tego stanu. W momencie, w którym weszliśmy do mojego mieszkania, od razu położyła się na kanapie w salonie. Zwinęła swoje ciało w kulkę, a kiedy okryłem ją kocem, zasnęła.
Czuję się bezsilny, ponieważ nie wiem, w jaki sposób traktować kogoś, kto zmienił się w kruchą porcelanę poprzez paniczny strach o swoje własne życie. Nigdy bym nie pomyślał, że Leanna popadnie w taki stan, lecz trudno się temu dziwić. Jej były mąż ma psychopatyczne zapędy i nikt nie wie, do czego może być zdolny. Najchętniej chwyciłbym go za szyję, zaciskając na niej swoje dłonie. Zabiłbym go z największą przyjemnością, ponieważ w chwili jego śmierci, Leanna wyzwoliłaby się od swoich obecnych demonów. Mógłbym za to spędzić resztę życia w więzieniu, a i tak zasypiałbym na twardej pryczy z uśmiechem na ustach. Leanna byłaby bezpieczna, a na tym zależy mi najbardziej.
- Siema, ojcze. – Colton podchodzi do lodówki, a jego włosy sterczą na wszystkie strony. Przez chwilę przygląda się zawartości półek, drapiąc się przy tym po brzuchu.
- Spałeś ?
- Nie widać? – zerka na mnie z pobłażaniem. – Oczywiście, że spałem. Sen to idealna wymówka, by nie odbierać telefonów od mamy. Wydzwania, co chwilę, aby zmienić wizję mojego ślubu. Uparła się na glamour, a ja mam w dupie jej glamour.
- Musisz w końcu jej to powiedzieć.
- Ale co takiego?
- Że masz w dupie jej glamour.
- Obrazi się na amen.
- W takim razie będziesz miał wesele w stylu glamour. – wzruszam ramionami. – Albo nauczysz się wyznaczać granice, albo wszyscy wejdą ci na głowę.
- Doskonale wiesz, jaka jest mama. Choćby miała zadźgać wszystkich gości weselnych, zrobi to, byle spełniła się jej wizja ślubu.
- Sądziłem, że osiemnaście lat temu urodziło mi się dziecko z jajami. W tym momencie zaczynam w to powątpiewać.
- Sugerujesz mi, że nie mam jaj? – Colton zatrzaskuje drzwi lodówki, a jego mina wyraża niezadowolenie.
- Właśnie to powiedziałem. Mężczyzna z jajami potrafi się postawić własnej matce, nawet jeśli wie, że ją urazi.
- Potrafię to zrobić!
- Nie potrafisz.
- Potrafię!
- Colton, dwukrotnie broniłem ciebie i Diany. Ani razu dobitnie nie zaznaczyłeś, że wszyscy mają się odpierdolić od wizji waszego wesela. Dopóki tego nie zrobisz, twoja matka wraz z twoją teściową wejdą ci na głowę i będziesz miał wesele iście z Kopciuszka w stylu glamour. W dodatku twoje stopy przyozdobią szklane pantofelki. – chłopak wzdryga się na tą myśl, a jego skwaszona mina jasno mówi mi, że dotarł do niego przekaz moich słów. Liczę, że w końcu znajdzie w sobie odwagę, aby walczyć o swoje, nawet z taką piranią, jaką jest Helen. Czas najwyższy, aby mój syn z chłopca stał się mężczyzną. Ja nie mogą wiecznie stawać w jego obronie.
- Dobra! Porozmawiam z nią. – wypowiada hardo. – Obiecuję! – Prędko tego nie zrobisz mój drogi, ale za same chęci jestem dumny.
- Trzymam kciuki. – uśmiecham się w jego kierunku.
- A pro po wesela. – wzdycha. – Mam dwie lewe nogi jeśli mówimy o tańczeniu, więc moja prośba brzmi. Czy mógłbyś poprosić Leannę o danie mi kilku lekcji? – nadzieja w jego oczach jest rozbrajająca, co sprawia, że mam ochotę głośno się roześmiać. Swoją drogą to dziwne, że nie zauważył śpiącej Leanny na kanapie, kiedy przechodził przez salon do kuchni.
- Kiedy się obudzi, sam jej o to zapytaj.
- A skąd mam wiedzieć, kiedy się obudzi? Nie mieszkam z nią!
- Śpi u nas na kanapie.
- Co? – Colton zrywa się z miejsca, pędząc do salonu, aby zweryfikować prawdomówność swojego ojca. – Ej, co ona tu w ogóle robi? – pyta, kiedy z powrotem wraca do kuchni.
- Nie uważasz, że to dość wredne pytanie?
- Nie mam nic złego na myśli. Jestem tylko ciekawy.
- Zostanie u nas na jakiś czas. Ma pewne problemy ze swoim byłym mężem i bezpieczniejsza będzie u nas.
- To ona była mężatką? – przytakuję. – Ja pierdziele, jestem zaskoczony.
- Sam żenisz się w młodym wieku. – wypowiadam z pobłażaniem.
- Fakt. – szczerzy zęby w uśmiechu. – Zdajesz sobie sprawę, że moja mama będzie kipieć z zazdrości, jeśli zobaczy w twoim mieszkaniu inną kobietę?
- Myślisz, że mnie to obchodzi? Helen może mnie co najwyżej cmoknąć w tyłek.
- Prędzej odgryzie ci kawałek pośladka. – śmieje się. – A Leannie wyrwie włosy, jeśli zobaczy na jej placu pierścionek zaręczynowy.
- Nikt się przecież nie oświadcza.
- Jeszcze. Wszystko w ciągu kilku miesięcy może się wydarzyć. Na przykład Diana może urodzić ci wnuka, albo coś...
Czy ja się właśnie przesłyszałem? Zostanę dziadkiem w wieku trzydziestu czterech lat? Ja pierdolę, starzeję się...
- Zostaniesz ojcem? – dopytuję, obserwując uważnie reakcję Coltona. Wydaje się być dumny i szczęśliwy, dlatego nie mam co do odpowiedzi żadnych złudzeń. Za kilka miesięcy usłyszy pierwszy płacz własnego dziecka.
- Tak. Przez przypadek. – parskam śmiechem.
- Gratuluję, synu.
- Myślałem, że będziesz zły. – wypowiada, a na jego twarzy zaczyna gościć smutek. Marszczę brwi. Coś się stało...Nie mam co do tego złudzeń.
- Dlaczego miałbym być? – wzrusza ramionami. – Colton, co się dzieje?
- Matka Diany chce ją wyrzucić z domu i myślałem, że ty postąpisz ze mną tak samo. Mama mi powiedziała, że zanim ci powiem, powinienem spakować swoje walizki, bo będziesz chciał się pozbyć problemu.
- Słucham? Masz mnie za potwora? – oburzam się, czując w środku gotującą się złość. Najwidoczniej Helen stara się uprzykrzyć mi życie na wszystkie możliwe sposoby, a to tylko przez fakt, że nie chciałem, aby została moją żoną. Zniosę wszystko, ale wpędzanie Coltona w strach przede mną to już szczyt skurywsyństwa.
- Nie...
- Zapamiętaj to, co teraz ci powiem. Możesz tu zostać jak długo chcesz. Sprowadź tutaj Dianę i przestań w końcu słuchać wszystkiego, co mówi twoja matka!
- Naprawdę Diana może tu zamieszkać? – przytakuję. Wolę niczego więcej nie wypowiadać, aby przez przypadek nie powiedzieć za dużo. Jestem wściekły na Helen za szykanowanie i nie omieszkam się z nią rozmówić. Gwarantuję, że ją rozszarpię jak rotwailer nogę złodzieja, a usta przytkam jej szklanym pantofelkiem i będzie miała swoje cholerne glamour.
Zniosę wszystko, ale nie manipulacje, które źle wpływają na Coltona.
______
Hej!
Miłego czwartku, kochani 😍
CZYTASZ
W rytmie weselnych dzwonów
RomanceOna zrobi wszystko, aby zakochać się bez pamięci. On jest zapobiegawczy, lecz nie jest odporny na jej urok. Leanna ma za sobą trudne dzieciństwo. Utrata dwójki rodziców na stałe odebrała jej poczucie bezpieczeństwa. Pomimo to kontynuuje ich pasję...