- Muszę wam coś powiedzieć. Niestety, ale nie mogę być już szefem stacji ani ratownikiem medycznym.- Miała laga. Wszyscy na siebie popatrzyliśmy.- To wasz nowy szef Pułkownik Bieliński. Zapoznajcie się, a ja idę po resztę swoich rzeczy.
- Tak więc jak już wasz kolega powiedział od dzisiaj to ja jestem szefem.
- Ale Benio przecież nie ma już raka. Wyzdrowiał i czuje się dobrze.- Powiedziała Baśka.
- To nie znaczy, że ten zawód nie zagraża jego, a także zdrowiu pacjentów. Musi poszukać sobie pracy z mniejszą dawką adrenaliny.- Powiedział i wyszedł.
Patrzyliśmy na siebie w totalnej ciszy. Było mi przykro, że Benio nie będzie już naszym szefem. Zawsze o nas dbał i nie wywyższał się. Był naszym przyjacielem, wszystkich traktował równo.
- To już nie będzie to samo...- Powiedziała Martyna.
- Miałem już w swoim życiu wielu szefów, ale Benio był tym najlepszym.- Odezwał się Strzelecki.
- To prawda.
Zobaczyłam, że nawet Górze zakręciła się łezka w oku po przyznaniu Piotrowi racji.
Benio był moim pierwszym szefem więc nie mogłam powiedzieć czy był lepszy od wcześniejszych, ale z tego co mówili moi przyjaciele wywnioskowałam, że był najwspanialszy.
- Szkoda mi go.
- Tak jak nam wszystkim.
Nagle do bazy wszedł Kuba. Zobaczyłam, że był przygnębiony. Nie musiałam się nawet zastanawiać z czego wynika jego nastrój. On też już wiedział.
- Benio był najlepszym szefem...- Powiedział opierając się o blat.
- Wezwanie mamy.- Powiedział Wiktor i razem z Piotrkiem i Martyną opuścili bazę.
- Zbieram się już bo mój dyżur skończył się kilka minut temu.- Powiedziałam zakładając kurtkę.
- Mogę się zabrać?- Zapytał Nowy.
- Jasne.
Jechaliśmy s ciszy, ale w końcu Gabryś postanowił ją przerwać.
- Już nie lubię tego Bielińskiego czy jak mu tam.
- Wygląda na totalnego gbura. Będzie nami rządził.
- Aż mi się nie chce iść jutro na dyżur. Bez Benia to nie będzie to samo.
Reszta drogi minęła nam w zupełnej ciszy. Nowy bujał gdzieś w myślach, a ja byłam skupiona na drodze, która była śliska przez deszcz, który wtedy padał.
Po kilku minutach zaparkowałam przed blokiem Gabrysia, a ten wysiadł i podziękował poczym wszedł do budynku.
***
Kolejny dzień na szczęście w miarę ładny. Słońce próbowało przebić się przez chmury, które przykrywały całe niebo. Kropił lekki deszcz, ja przeciągałam się w łóżku, jednak postanowiłam wstać i się ogarnąć.
Po wyjściu z łazienki rozłożyłam w salonie matę do ćwiczeń i włączyłam jakiś filmik z ćwiczeniami na youtubie. Trzydzieści minut rozciągania to dobry początek dnia.
Po pół godziny skończyłam i poszłam wziąć prysznic. Weszłam do łazienki i zaczęłam się myć masując przy okazji moją skórę.
Gdy wyszłam założyłam szlafrok i poszłam zjeść owsiankę do, której wystarczyło dodać jogurt i owoce. Wszystko posypałam jeszcze orzechami włoskimi i wzięłam się za jedzenie tej pyszności.
Ubrałam się, założyłam buty, kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania.
***
Dyżur zaczął się dość spokojnie. Złamanie ręki, bóle głowy jedno nieuzasadnione wezwanie. Siedzieliśmy w bazie gdy nagle dołączył do nas Pułkownik.
- Jak dyżur?- Zapytał kładąc swoje ręce na biodrach.
- Spokojnie.- Odpowiedział Nowy.
- Julia, przyjdź do mnie po dyżurze musimy porozmawiać.
- A o czym?
- Dowiesz się jak przyjdziesz.- Powiedział i wyszedł.
- Coś przeskrobałaś?- Zapytał Nowak.
- No chyba sobie żartujesz, przecież nic nie zrobiłam.
- Wezwanie.- Wstał i chwycił kurtkę.
Pobiegliśmy do karetki. Nowak wskoczył za kółko i po chwili odjechał, a mnie zastanawiało dlaczego miałam iść do Bielińskiego. Jego ton którym mi to przekazał był poważny i stanowczy. Może na prawdę coś źle zrobiłam? Nie no nie możliwe.
Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce. Był to mały drewniany domek. Wysiedliśmy wzięliśmy sprzęt i udaliśmy się w stronę drzwi.
- Dzień dobry to ty zadzwoniłeś po pomoc?- Zapytałam chłopca, który otworzył nam drzwi.
- Tak. Mama leży i się nie rusza.- Powiedział oszołomiony. Widziałam po nim, że nie do końca wiedział co się dzieje.
- Pokażesz nam gdzie jest mama?- Zapytał Nowak.
- Tam jest.- Poszliśmy za chłopcem.
- Britney, zajmij się chłopcem.
- Poradzisz sobie?
- Jak coś to powiem.
Kucnęłam przed dzieckiem. Musiałam zadać mu kilka pytań. Był bardzo dzielny.
- Kochanie, ile masz lat i jak masz na imię?
- Wojtek.
- A ile masz lat?
- Sześć. Co będę z mamą?
- Zajmiemy się nią. Powiesz mi czy mamę coś bolało? Brzuch, głowa?
- Powiedziała, że boli ją tutaj.- Wojtek wskazał na klatkę piersiową.
- Super, coś jeszcze?
- Zaczęła strasznie szybko oddychać i potem upadła.
- A czy twoja mama skarżyła się już na te bóle wcześniej?
- Tak. Ma to już kilka dni.- Popatrzyłam na niego i byłam pełna podziwu. Zazdrościłam jego matce, że ma takiego odważnego synka.
Nagle Nowy zawołał mnie do siebie. Zaczęłam mu pomagać.
- Zatorowość płucna?- Zapytał.- Podaj tlen.
***
Byliśmy już w bazie, a chłopiec i jego mama byli już w szpitalu. Na całe szczęście wszystko dobrze się skończyło.
__________
Jak wam się podobał ten rozdział?Dajcie znać co myślicie❤️
CZYTASZ
Złamać granice przyjaźni
FanfictionKsiążka jest o Britney i Nowym z Na sygnale. Czy wspólna praca zbliży ich do siebie na tyle blisko żeby złamać granice przyjaźni? Zachęcam do śledzenia kolejnych rozdziałów.