24. Dobrze cię tu widzieć

488 18 1
                                    

Nareszcie wracałam do pracy. Był poniedziałek godzina jakaś 7:00, dyżur zaczynałam o 8:00, więc powoli się zbierałam, a gdy skończyłam się malować poszłam się ubrać. Postawiłam na sweterek w kolorze pudrowego różu i czarne jeansy. Założyłam wymienione rzeczy i udałam się do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie, które miałam zjeść jeszcze w domu oraz coś co wezmę do pracy.
Wyjęłam z lodówki jogurt naturalny i dodałam do płatków owsianych, które zalałam wieczorem wodą. Następnie naszykowałam maliny, pokrojonego banana oraz borówki. Wszystko znalazło się na wierzchu jogurtu, więc wzięłam łyżkę i dokładnie pomieszałam poczym zabrałam się za jedzenie.

Gdy wreszcie zjadłam poszłam do łazienki umyć zęby, a potem wróciłam do kuchni i przygotowaną sałatkę grecką spakowałam do szczelnego pojemnika i włożyłam go do plecaka, który potem zamknęłam na suwak.

Dochodziła już 7:50, więc szybko założyłam kurtkę, buty i szalik poczym wyszłam z mieszkania zamykając go i zbiegłam po schodach na dół i wyszłam z klatki mijając moją sąsiadkę, która już zdążyła wrócić z zakupów. Była to pani Beata, która była dla mnie bardzo ciepła i dobra. Miała sześćdziesiąt pięć lat, a energii tyle co u nastolatka. Była pogodna i nie lubiła siedzieć w domu dlatego wychodziła na długie spacery do parku lub wyprowadzała psy swoim koleżanką. Często bywałam u niej na herbacie właśnie w jesiennym sezonie.

~Nowy
Britney zaraz miała być w bazie dlatego wszyscy się już ustawiliśmy.

- Dobra ona niedługo powinna przyjść, więc już nie gadajmy tylko nasłuchujemy.- Powiedział Alek.

Staliśmy w ciszy i czekaliśmy na Julkę. Nie mogłem się doczekać kiedy ją zobaczę, aż w końcu:

- Idzie! Idzie!- Zawołał Zdzisław, a po chwili Britney weszła do socjala.

- Petarda dla petardy!- Krzyknąłem i wystrzeliłem konfetti, a ona stała zaskoczona przy szafkach.

- Cieszymy się, że już z nami jesteś.- Powiedziała Basia podchodząc do niej i przytulając.

~Britney
Bardzo miło mnie przywitali. Każdy uśmiech, który widziałam na ich radosnych twarzach dodawał mi otuchy. Bałam się tego dyżuru, ale wiedziałam, że miałam takie osoby jak oni.

- Dziękuję wam bardzo.

- Dobrze wiedzieć Cię na pokładzie.- Powiedział pułkownik.

- Cieszę się, że już tu z nami jesteś.- Alek podszedł do mnie i lekko pocałował poczym odsunął się na bok.

- Dobrze Cię tu widzieć.- Powiedział Nowy i mnie przytulił co ostatnio robić częściej, ale nie przeszkadzało mi to.- Wszytko dobrze?- Zapytał gdy wypuścił mnie ze swoich ramion.

- Trochę się boję.- Wyszeptałam.- Ale mam was dlatego dam radę. Nie mogę się zatrzymać. Muszę to przełamać.- Dodałam i uśmiechnęłam się do niego.

- Wezwanie.- Powiedział Wiktor.

- Co?- Nowy był jakby zmieszany i rozczarowany.

- No co co? Britney, jedziemy. Zdzisiu.

                                            ***

Gdy posprzątałam karetkę i uzupełniłam leki po wezwaniu usiadłam na noszach i po prostu siedziałam. Spróbowałam wstać, ale coś mnie zablokowało i jak szybko wstałam tak szybko usiadłam z powrotem. Miałam wątpliwości co do mojego powrotu do karetki. Moje myśli przerwał Wiktor, który nagle otworzył drzwi karetki.

- Uzupełnione?

- Tak...- Chyba zauważył, że coś nie gra po tym w jaki sposób mu odpowiedziałam.

- Co jest? Wszystko gra?- Zapytał.

- Dziwnie się czuję. Cała się trzęsę. Chyba za wcześnie wróciłam.

- Chcesz wziąć jeszcze wolne?

- Nie wiem...

- Britney, rób jak chcesz, ale na twoim miejscu bym pracował dalej. Im dłużej będziesz zwlekać tym ciężej będzie Ci wrócić. Wiem co mówię.- Dobrze, że mi to powiedział.- My na ciebie liczymy. Potrzebna jesteś jako ratowniczka i jako Ty. Britney.

- Dziękuję. Dam radę. Muszę dać!

- Taką Cię lubię.

Złamać granice przyjaźni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz