Asher
- Pozwoliłeś jej ot tak wyjść?!
Od samego południa nie mogłem skarżyć się na brak towarzystwa Finleya, a gdy tylko blondyn odkrył brak obecności brunetki, nie mogłem tak po prostu liczyć na spokój.- A co miałem innego zrobić? Nie ląduje z dziewczynami w łóżku przed ich wyjściem, Arringtton.- Spojrzałem z irytacją na wylegującego się na kanapie przyjaciela.
- No chociażby to! Mogłeś zrobić wszystko, by ją zatrzymać, a ty mój przyjacielu czysto to zjebałeś.- Przewróciłem oczami na słowa Fina. Cholera, niech jeszcze podaruje mi złoty medal za wcześniejsze nazwanie "zjebanie sytuacji". Zrobiłby to.
- Dzięki, przyjacielu.- Wzniosłem szklankę w stronę blondyna, uśmiechając się przy tym w dość sarkastyczny sposób.
- Gdybym to ja dostał taki znak od życia, nie wypuściłbym tej dziewczyny.
- Jaki do cholery znak, Finley.- W tym momencie mogłem podejrzewać, że jedyne, co mógł wypuścić, to resztki własnego rozumu.
- Spotykasz w Barton dziewczynę, która nagle jedzie do Portland inaczej twojego miasta. Magicznym dla mnie sposobem ona zamieszkuje w twoim mieszkaniu. Brakuje tylko zaadoptowanie psa i powieszenie tabliczki na drzwiach z podpisem "happy family".
- Mam powiedzieć Ci jak żałosne to było, Sherlocku Holmesie?
- Czekam jedynie, aż zdradzisz mi tę porywającą historię!- Głośne westchnięcie wyrwało się spomiędzy ust zrezygnowanego blondyna.
- Mój klient nie musi odpowiadać na Twoje żądania.- Z ulgą mogłem dosłyszeć się głosu Rain, opuszczającej łazienkę.
- Powtórz to jeszcze raz, błagam.- Na ustach Finleya zagrał dobrze znany nam uśmiech.- Będę chodził na twoje wszystkie rozprawy sądowe.
- W twoich snach.- Dziewczyna posłała chłopakowi całusa w powietrzu, który idealnie zgrał się z ironią jej słów.- Chociaż Asher, nie ukrywam, że chętnie poznałabym dziewczynę, dzięki której, choć trochę otworzyłeś się na świat.- Dziewczyna po chwili zarzuciła na swoje ramiona kurtkę, a następnie biały szal.
- Macie jakąś zmowę przeciwko mnie?- Westchnąłem, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Ej, ej gwiazdeczko, a dokąd tak się stroisz co?
- Kobieta nie musi zdradzać swoich dróg, czyż nie?- Z tymi słowami posłała nam sugestywne spojrzenie, ostatecznie, kryjąc się za drzwiami.
Rain
Widok tak dobrze znanej mi piekarni przyniósł mi w pewnym sensie ukojenie. Każdy powrót do tego miejsca przywoływał nostalgię, która w ostatnim czasie wiele dla mnie robiła.
Kąciki moich ust momentalnie powędrowały ku górze, gdy tylko ujrzałam niczym niezmieniającą się wystawę za szybą, która już biła ciepłem tego miejsca. Bez zbędnego czekania pchnęłam drzwi, przekraczając próg lokalu, podczas gdy mały dzwoneczek zadzwonił tuż nad drzwiami po moim wejściu.Powoli ściągając owinięty wokół mojej szyi szalik, chłonęłam każdy szczegół wnętrza. Oczywiście nic się nie zmieniło w ciągu dwóch tygodni mojej nieobecności.
Do moich nozdrzy wdarł się zapach pełen pyszności. Po chwili zaczęłam rozglądać się za rozpromienioną twarzą właściciela.- Jest i moja Rain!- Ciepło powitał, wychodząc zza lady w moim kierunku. Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, przyjmując od mężczyzny uścisk, w którym mogłam odczuć tyle pozytywnych emocji.
Niekiedy mogłam śmiało powiedzieć, że Wells był dla mnie niczym drugi ojciec. Przynajmniej on nieco bardziej zdawał się interesować moim życiem, niż ten biologiczny rodzic, który na pierwszym miejscu stawiał tylko i wyłącznie moją pozycję w życiu publicznym, która musiała być bardzo wysoko postawiona. Przynajmniej w jego spojrzeniu.- Nawet nie wiesz jak bardzo brakowało mi tych czterech ścian.- Ponownie posłałam swoje spojrzenie po piekarni.
- Jesteś cała zmarznięta- Skwitował, odczuwając chłód moich dłoni.- Przygotuję Ci kubek ciepłej herbaty, przy którym opowiesz mi co słychać w wielkim mieście.- Uśmiechnął się ciepło, po chwili znikając w jednym z dwóch dostępnych zapleczy. Nie zamierzając stawiać protestu, postanowiłam przysiąść na jednej ze skrzyni po wypiekach, ciesząc swoje oko tak dobrze znanym mi miejscem.
- Dostawca oznajmił, że spóźni się z jutrzejszą dostawą, dlatego...- Niespodziewanie z drugiego zaplecza rozbrzmiał dziewczęcy głos. Z zaciekawieniem pognałam swoim spojrzeniem na drzwi, w których po chwili stanęła brunetka. Gdy tylko ciemne tęczówki nieznajomej mi postaci natknęły się na moją postać, dziewczyna zastygła.
- No proszę, właśnie chciałem wspomnieć o mojej nowej pomocnicy.- W porę wyszedł Wells z kubkiem parującej herbaty.- Rain chciałbym przedstawić Tobie Hope.
- A więc to jest Hope.- Powtórzyłam, z zaciekawieniem obserwując postać dziewczyny. Jak bardzo los potrafi płatać niespodzianki...
*
- Och, Wellsa znam już od pięciu lat.- Zaśmiałam się, odstawiając na niewielki stolik kubek z herbatą.
Gdy tylko Wells postanowił pojechać, wyjaśnić sytuację z wcześniej wspomnianą przez Hope dostawą, postanowiłam nieco bliżej poznać brunetkę. Pragnęłam poznać osobę, której Asher częściowo postanowił zaufać, co jak na jego osobę było wręcz niespotykane takie otwarcie się na ludzi.
Naturalnie nie śpieszyłam się wyjawić Hope sekretu, że znam chłopaka, z którym ostatnio mieszkała. Nie do końca wiedziałam, czy nie zachowałaby się przez to inaczej. A właśnie moim celem było poznanie po prostu Hope.- Cieszę się, że teraz przez moją nieobecność miał trochę towarzystwa.- Wspomniałam o Wellsie z ciepłym uśmiechem na twarzy. Brunetka na moje słowa również się uśmiechnęła, dokładając kolejne wypieki do szklanej gablotki.Po paru sekundach mą uwagę przykuł odgłos przychodzącego powiadomienia. Spojrzałam na otrzymaną wiadomość, od Fina. Z zamyśleniem wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w ekran swojego telefonu. Po chwili na moich ustach zagrał pełen zadowolenia uśmiech, który pojawił się wraz z szaloną myślą.
- Słuchaj, mój przyjaciel organizuje jutro imprezę w swoim domu. Nie chciałabyś wpaść?- Pokiwałam delikatnie telefonem trzymanym w mojej dłoni.- Teraz często będziemy tutaj na siebie wpadać, zatem warto byłoby się trochę poznać.- Dodałam po chwili, gdy tylko mina Hope nie wskazywała na zainteresowanie.
- Nie jestem pewna, czy impreza w środku tygodnia jest dobrym pomysłem.- Zacisnęła usta, posyłając mi niepewny uśmiech. Spokojnie, ja też nie jestem pewna czy impreza w środku tygodnia u Fina to dobry pomysł, ale to taki mały szczegół.
- Będziesz się dobrze bawić Hope, obiecuję!- Spojrzałam na dziewczynę błagalnym spojrzeniem, które miałam wyuczone do perfekcji od małego.
- Prześlij mi w takim razie adres.- Zaśmiała się cicho pod nosem.
M.
CZYTASZ
My Hope
Teen Fiction"- Pytanie.- Tembr głosu chłopaka rozniósł się po okolicy. Przeniosłam swoje zamyślone spojrzenie na idealny profil bruneta.- Co sprawia, że czujesz, że żyjesz?- Jego jasne tęczówki zerknęły w moim kierunku, a ja w tym momencie po raz pierwszy dostr...