23. Moja nadzieja cz.1

574 34 0
                                    

Hope

 Wstrzymałam oddech.
Miałam wrażenie, że stojący parę metrów dalej chłopak był zwykłą iluzją. 
Zatrzymałam się na ośnieżonym chodniku, ze względu na kolejne opady śniegu, które zapowiadane były na następne tygodnie, a przecież już za moment mieliśmy przywitać marzec. Miesiąc, który niesie za sobą moją ulubioną porę roku. 
Ponownie skupiłam uwagę na brunecie, który najzwyczajniej stał, patrząc prosto w moje oczy. Tęsknota zabiła w moim sercu i najchętniej rzuciłabym się biegiem, aby przywitać go w uścisku, i tym samym przekazać, jak bardzo mi go brakowało.
Jednak powstrzymałam się w ostatniej sekundzie, przywołując moment, w którym wypłakiwałam się w ramionach Fina, szukając swojej winy w jego zniknięciu.

Powoli podeszłam do chłopaka, zatrzymując się zaledwie krok od niego. On dalej milczał. Najwidoczniej chciał wyczuć grunt, w mojej reakcji, która w tym momencie mogła być dla niego tak mylna, ponieważ na mojej twarzy formowała się obojętność. Jedynie moje oczy z tęsknotą śledziły każdy zarys jego twarzy.

- Jak mogłeś?- Mój głos był nieco głośniejszy niż sam szept. Teraz pozwoliłam dostrzec mu żal, jaki odczuwałam głęboko w sercu.- Jak mogłeś tak sobie zniknąć bez zapowiedzi?!- Nie miałam pojęcia co takiego mną targało w tamtym momencie, ale pozwoliłam ujrzeć swoim emocjom światło dzienne (bądź to wieczorne, ponieważ niebo usłane było gwiazdami, podczas gdy na ulicy błąkały się pojedyncze postacie ludzi, którzy podobnie co ja niedawno skończyli godziny swojej pracy). 

- Wiesz, co ja czułam?!- Ponownie pozwoliłam sobie na uniesienie swojego tonu, dołączając w tym momencie cios wyłożony na jego klatkę piersiową. Na jego szczęście nie posiadałam tyle siły, by brunet mógł odczuć to w bolesnym stopniu, a przykrywająca jego ciało bluza wraz z kurtką jedynie tłumiły moje uderzenia. Jednak wcale nie zamierzało mnie to zatrzymywać.- Tak nagle uciekłeś po tym, jak...- Na chwilę przez moją twarz przeleciał smutek ponownie dopuszczając do siebie te wszystkie myśli, które dręczyły mnie od momentu zadanej przez niego ciszy.- Jak mnie pocałowałeś, jak powiedziałeś, że stałam się wyjątkowa. Wiesz, ile dla mnie znaczyły te słowa? Wiesz jak się czułam? Po raz pierwszy ktoś pozwolił mi poczuć się właśnie w taki cudowny sposób, a ty najzwyczajniej zniknąłeś następnego dnia!- Poczułam, że na naszej dwójce skupiły się spojrzenia mijającej nas pary, która trzymała się za ręce. Teraz miałam gdzieś tych wszystkich ludzi. Teraz liczył się on, mimo tego, że tak pozwolił mi cierpieć swoim kilkudniowym zniknięciem.- Nie przespałam ani jednej nocy, a nawet jeśli udało mi się choć na chwilę zmrużyć oko, to wybudzałam się z myślą, gdzie się podziałeś, czy nic ci się nie stało.

- Jesteś... jesteś- Przerwałam, starając się odszukać satysfakcjonującej mnie obelgi, którą mogłabym mu w tym momencie wytknąć.- Och, nawet nie potrafię cię obrazić!- Nie wiedząc, czemu, byłam na siebie zła z tego powodu. 

Asher dalej stał w miejscu. Nawet nie drgnął na moje ciosy wycelowane prosto w jego tors, co irytowało mnie jeszcze bardziej. Stał w ciszy, uważnie przyglądając się mojej postaci. Czułam żal, z jakim obserwował mój wybuch i najprawdopodobniej doskonale wiedział, że miałam do tego pełne prawo. Asher, dostrzegając, że z każdą sekundą cała złość zaczyna powoli opuszczać moje ciało, postanowił przejąć pałeczkę i zacząć się tłumaczyć.

- Wiem, zachowałem się jak skończony dupek, i wcale nie jestem z tego zadowolony.- Jego głos sprawił, że moje serce drgnęło na ten przyjemny ton.

- Skończony dupek to wielkie niedopowiedzenie.- Mruknęłam, odkrywając u siebie nowe oblicze. Raczej starałam się odnosić ze spokojem, jednak teraz dominujące emocje wzięły całkowitą górę. 

- Uwierz mi na słowo, że nie chciałem cię zmartwić.

- Zmartwić?- Prychnęłam, czując, jak kolejna fala złości ponownie skryła się tuż za rogiem.- Wiesz jak się "martwiłam", myśląc, że to przeze mnie postanowiłeś wyjechać?- W spojrzeniu chłopaka pojawił się ból, który na moment mnie przystopował.- Wiesz, ile wiadomości ci zostawiłam? Nieodebranych połączeń? Wiadomości głosowych? Dlaczego nie odpowiedziałeś na żadne z nich?

My HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz