Hope
Bywają teorie, że sen jest ucieczką od realnego świata. Powiadają, że sny przynoszą nam nasze indywidualne pragnienia. Piszą, że sny są spokojnym ucieleśnieniem odpoczynku. Zapominają tylko wspomnieć o złych stronach pogrążenia się we śnie- o koszmarach. Są to potwory, które podążają za nami przez cały czas. Jednak pozwalają dać o sobie znać podczas ciemnej nocy. Koszmary niosą za sobą nie tylko strach, z którego najzwyczajniej możemy się przebudzić. Koszmary bywają krzykiem bolesnej przeszłości...
Nigdy nie miałam problemów z nauką w szkole, dlatego po zajęciach we wtorki i czwartki chodziłam dorabiać sobie parę groszy w pobliskiej bibliotece, w której pracy nigdy nie brakowało.
Tak samo w czwartek po zajęciach postanowiłam wstąpić do domu, aby choć odrobinę odpocząć przed nadchodzącymi godzinami pracy. Jednak nadzieja na odpoczynek zgubiła się szybciej niż znalazła. Gdy tylko stanęłam w progu salonu, natychmiastowo zastygłam w bezruchu.Powoli spojrzałam na każdą pojedynczą butelkę po alkoholowym trunku, które znajdowały się na podłodze. Na moment moje usta rozchyliły się, jak gdyby, nie dowierzając w to, co widzę. Jednak po chwili zacisnęłam usta w cienką linię, gdy tylko dostrzegłam na niewielkim stoliczku przy kanapie kilka torebeczek z białą substancją w środku. Oczywiście większość z nich zawierała ostatki proszku, które zażyła moja matka. Poczułam obrzydzenie, widząc, jak sama doprowadzała do swojego zniszczenia. Krok po kroku.
Odłożyłam wyładowany książkami plecak w progu pomieszczenia, po czym zabrałam się za sprzątnięcie powstałego bałaganu. Doskonale wiedziałam, że jeśli nie zrobię tego sama, nikt inny tego nie zrobi.
Po paru minutach oraz towarzyszącym w mojej dłoni worku na śmieci udało mi się posprzątać część tego całego chaosu.Miałam ochotę się rozpłakać, czując coraz bardziej narastającą bezradność. Choć nie lubiłam okazywać słabości nawet przed samą sobą, to bywały momenty, w których bariera mojej wytrzymałości była widocznie nadszarpnięta. Pociągnęłam nosem, powstrzymując się od płaczu.
Gdy tylko wszystkie możliwe butelki znalazły się w worku podpartym o ścianę, podeszłam do wcześniej wspomnianego stoliczka. Dwie małe torebeczki wypełnione substancją, która była wynikiem wydanych pieniędzy przez moją matkę. Przez tę samą osobę, która potrafiła mi niejednokrotnie wmawiać, że niekiedy nie posiadała pieniędzy na moje utrzymanie, co stało się powodem mojej decyzji na zarobienie na siebie. Słowa mojej matki były tylko i wyłącznie czystym kłamstwem, jednak w korzystnym dla niej celu. W końcu mogła pozwolić sobie na to, co pozwalało jej zapomnieć o problemach. Tak właśnie moja matka, Crystal Lawson, radziła sobie z trudnościami. Uciekała, zostawiając mnie przy tym samą.
Chwyciłam pomiędzy swoje palce dwie foliowe torebeczki, z bliska przyglądając się jej zawartości.- Zostaw to na miejscu.- Odwróciłam się w stronę dobiegającego mnie głosu. Swoim spojrzeniem natknęłam się na swoją mamę.
- To są właśnie te twoje pieniądze, których podobno tak Ci brakuje?- Spytałam, unosząc woreczki białej substancji. Kobieta w odpowiedzi na moje słowa milczała, przygryzając wnętrze swojego policzka.- Już dawno powinnam to zrobić.- Odparłam, ruszając w kierunku łazienki, słysząc zaczepiające mnie słowa rodzicielki.
Nie oglądając się za siebie otworzyłam jeden z woreczków, bez zawahania, wysypując całą jego zawartość do toalety. Tak samo potraktowałam drugą torebeczkę, nie zważając na obelgi kierowane w moim kierunku przez kobietę, do której wyglądem musiałam być (niestety) tak podobna. Nie chciałam widzieć w sobie choćby, cienia przejawu swojej matki.
Po chwili spłukałam wodę, pozbywając się tej trucizny.- Coś ty zrobiła?!- Moja matka dorwała się do mnie, wyszarpując z mojej dłoni puste woreczki. Desperacko zaczęła kręcić głową, starając się odnaleźć choćby odrobinę substancji.
- Nie widzisz jak to Ciebie niszczy?- Podniosłam głos, nie potrafiąc opanować już swoich emocji.- Spójrz, jak ty wyglądasz! Jak wygląda nasz dom! Na to wszystko wydajesz pieniądze, wmawiając mi później, że to wszystko przeze mnie!- Jedna z trzymanych przeze mnie łez spłynęła po moim policzku, wyrażając swój żal do zachowania mojej mamy. Po chwili spłynęła druga, a dalej trzecia. Zaczęłam płakać z bezradności.
- Nienawidzę Cię dzieciaku, słyszysz?!- Te słowa wcale nie stanowiły dla mnie żadnej nowości. Z czasem przestałam brać je na poważnie, ponieważ zdawałam sobie sprawę z tego, że czego bym nie zrobiła, nienawiść w mojej matce nigdy nie zgaśnie.
- Od zawsze mnie nienawidziłaś.- Wyszeptałam, sama do siebie, obserwując odchodzącą postać kobiety, która sprowadziła mnie na ten świat.
Otworzyłam oczy, dostrzegając pojedyncze światła z ulicy, które z łagodnością oświetlały fragment białego sufitu. Czułam jak moje serce dawało wrażenie, jakby miało za chwilę wyrwać się z objęć mojej klatki piersiowej. Gwałtownie poderwałam się do pozycji siedzącej, dopuszczając tym samym do siebie przykry fakt, którego wcale nie miałam zamiaru przyznawać. Koszmary przeszłości dały swój upust.
Podobno pierwsza noc w nowym miejscu nigdy nie jest łatwa. Pomimo tego, że udało mi się spędzić już parę dni w swoim nowym mieszkaniu, które udało mi się wynająć, każda noc była dla mnie koszmarem.
M.
CZYTASZ
My Hope
Teen Fiction"- Pytanie.- Tembr głosu chłopaka rozniósł się po okolicy. Przeniosłam swoje zamyślone spojrzenie na idealny profil bruneta.- Co sprawia, że czujesz, że żyjesz?- Jego jasne tęczówki zerknęły w moim kierunku, a ja w tym momencie po raz pierwszy dostr...