Hope
Tego dnia, obudził mnie odgłos otwieranych drzwi do mojego pokoju. Niemrawo przetarłam wierzchem dłoni swoje zaspane powieki, w dalszym ciągu czując zmęczenie po wieczornych godzinach pracy zeszłego dnia. Nim, jednak zdążyłam ocucić się z błogiego snu, do moich uszu dotarł ciężki oddech mojej matki, który zdradził mi jej niezadowolenie. Spojrzałam na kobietę o długich, ciemnych włosach, która z samego wejścia do mojego pokoju mierzyła mnie swoim spojrzeniem. Zanim zdążyłam wypowiedzieć, choć słowo, odczułam nieprzyjemny chłód po następujących słowach rodzicielki.
- Wiesz, Hope, co takiego policja robiła pod drzwiami naszego domu?- Każde słowo, padające z jej ust było czystą iluzją jej samoopanowania.
Ściągnęłam delikatnie brwi, przetrawiając każde słowo.- Nie wiem.- Pokręciłam powoli głową, nie rozumiejąc w tym momencie właściwie niczego.
- Powiedziałaś coś w szkole?- Na ostry ton słów mojej matki, serce zabiło niebezpiecznie szybko w mojej piersi. Odczułam odrętwienie, jakie zaczęło ogarniać moje ciało ze strachu.
Ponownie pokręciłam głową, nie wyduszając w tym momencie, choć słowa. Spostrzegłam, że to wcale nie spodobało się stojącej nieopodal kobiecie.- Myślisz, że nabiorę się na twoje kłamstwo? Musiałaś coś powiedzieć, skoro policja nagle zainteresowała się sytuacją w domu.- Tym razem jej słowa wywołały u mnie nieprzyjemny dreszcz.- Nic nikomu nie mówiłam.- Przywołałam w swojej głowie moment, w którym szkolna pedagog zadawała niewygodne dla mnie pytania dotyczące stanu pogorszenia się moich ocen, doszukując się przyczyny. Naturalnie wybrnęłam w sposób niewzbudzający jej głębszego zainteresowania tą sprawą, ponieważ co mogłabym powiedzieć? Mam na głowie godziny pracy po szkole, by zarobić na na samą siebie bez jakiejkolwiek pomocy mojej matki, która na każdym kroku przypomina o tym, jakim błędem było sprowadzenie mnie na ten świat?
Nieważne jak bardzo pragnęłam rozpłakać się wypowiadając, to wszystko na głos, po prostu nie mogłam tego zrobić. Nigdy nikomu nie mogłam wyżalić się jak bardzo nie znosiłam swojego obecnego życia. Być może nie zrobiłam tego z obawy, że ludzie najzwyczajniej nie uwierzą w moje słowa. Jednak głęboko czułam blokadę, która mimo chęci, nie chciała mi na to pozwolić. Nie chciałam wydać swojej matki mimo wszystko, nieważne jak bardzo jej za to nienawidziłam, ja po prostu nie chciałam.- Masz ostatnią szansę na powiedzenie mi prawdy.- Zagroziła, nie przestając mierzyć mnie swoim spojrzeniem.
- Naprawdę nie mam pojęcia, czego oni tutaj szukali.- Westchnęłam, starając się zabrzmieć wiarygodnie. Jednak, jak bardzo starałabym się przekonać swoją matkę do mojej prawdomówności, ona i tak nie uwierzyłaby w żadne moje słowo. Oprócz przyznania się do czegoś, z czym nie miałam żadnego związku.
- W takim razie może to przekona cię do powiedzenia mi prawdy?- Moment później kobieta ruszyła w kierunku niewielkiego stosu książek, które pozwalały mi uciec do innej rzeczywistości. Do świata, w którym życie, choć przez moment, mogło być dla mnie kolorowe.
Wstrzymałam oddech w płucach, gdy tylko dłonie ciemnowłosej kobiety zaczęły niszczyć strony mojej książkowej ucieczki. Szloch wyrwał się z mojej piersi, prosząc, by ta przestała, jednak w tym momencie moje słowa nie miały żadnego znaczenia.
Ze łzami w oczach spojrzałam na skrawki powyrywanych stron, które bezwładnie leżały na podłodze. Drogie dla mnie elementy, które pozwoliły mi poznać inny świat, ten lepszy, zostały właśnie zniszczone...- Halo? Czy jest tutaj ze mną Hope?- Ocknęłam się na słowa zaczepiającej mnie Rain, która wyjrzała zza zasłony przymierzalni.- Specjalnie wyciągnęłam cię na zakupy, abyś pomogła mi wybrać sukienkę na Sylwestra.- Z politowaniem przewróciła spojrzenie, podczas gdy na jej ustach błąkał się pełny podekscytowania uśmiech. Sekundy później zamaszystym ruchem odsłoniła zasłonkę, prezentując swoją zdobycz. Niebieska sukienka idealnie przylegała do ciała blondynki, podkreślając kolor jej niebieskich tęczówek. Śnieżnobiałymi zębami przygryzła dolną wargę, z niecierpliwością czekając na moją opinię.
- Mam powiedzieć, że jest ładna? Czy może jednak, że Finley będzie nią oczarowany, gdy tylko ciebie zobaczy?- Poprawiłam się na niewielkim czerwonym fotelu, który jako jedyny umilał mi czekanie za jasnowłosą dziewczyną i jej doborem sukienki. Postarałam się, zatrzeć ślady zamyślenia, który dopadł mnie w momencie czekania przed przymierzalnią. Posiliłam się na rozbawiony uśmiech, który najwidoczniej dziewczyna przyjęła bez podejrzenia.
Spostrzegłam jak na jej policzki wkradł się rumieniec o samej wzmiance o jasnowłosym chłopaku.- Wyglądasz w niej przepięknie.- Dopowiedziałam po chwili, na co Rain przesłała w moim kierunku całusa. Po chwili dziewczyna ponownie zniknęła za kurtyną czerwonego materiału.
- Rain, twój telefon cały czas wibruje.- Zerknęłam w stronę pobliskiej torebki, która przyozdobiona była w breloki z różnych wielkich miast.
- To pewnie mój ojciec.- Mruknęła z przymierzalni.- Jest wściekły, że nie miałam czym się popisać przed rodziną podczas świąt i teraz oczekuje ode mnie, że każdą wolną minutę spędzę nad księgami prawniczych spisów.- Jej głos zdał się być zmęczony tą kwestią, co udało mi się wyłapać z początkiem potoku jej słów.- Lepiej opowiedz mi jak tobie minął ten czas.- Przemknęła szybko z jednego tematu na drugi.
- Cóż, spędziłam je w towarzystwie... Ashera.- Sama zdałam się być zdziwiona tym faktem, ale tak właśnie było. Spędziłam swoje pierwsze święta z Asherem Westonem.
- Westona?- Zawołała z nieskrywanym zdziwieniem w głosie.
- Zabrał mnie do ogrodu świateł, po czym musieliśmy uciekać stamtąd przed ochroniarzem.- Na samo wspomnienie minionych dni, kąciki moich ust same powędrowały do góry. Drgnęłam z zaskoczenia, gdy niespodziewanie Rain odsunęła zasłonę od przymierzalni. Patrzyła prosto na mnie, przebrana już w swoje ubrania. Jednak jej spojrzenie dało mi jasno do zrozumienia, że będę zmuszona wyjawić jej każdy szczegół.
Po uregulowaniu rachunku przez blondynkę, ruszyłyśmy ośnieżonymi ulicami Portlandu prosto przed siebie. Przy kubku gorącej czekolady, który przyjemnie grzała moje dłonie, opowiedziałam pokrótce interesujące dziewczynę kwestie. Naturalnie pozwoliłam sobie pominąć moment, w którym zastałam Ashera w momencie poczucia jego słabości. Mogłam przypuszczać, że mimo wszystko wolałby nie obarczać przyjaciół tą sytuacją.
- Mam wrażenie, że opowiadasz mi o zupełnie innym chłopaku.- Spojrzała na mnie pomiędzy jej rozburzonymi myślami.- Nie spodziewałam się, że tak się...- Przerwała na moment skanując swoim spojrzeniem chodnik, jak gdyby, szukając odpowiedniego słowa.
- Otworzy?- Pokiwała na moje słowa głową, którą przykrywała, biała czapka z pomponem na czubku.
- Nie sądziłam, że to, co właśnie mi opowiedziałaś, byłoby możliwe. Asher od dwóch lat nie...- Dziewczyna ponownie przerwała swoje słowa, najwidoczniej przypominając sobie o granicy, którą ja, zdążyłam już przekroczyć dzięki wyznaniu bruneta.
- Wiem Rain, wiem o wypadku jego rodziców oraz brata. Powiedział mi.- Niebieskie tęczówki runęły w moim kierunku. Krocząca u mego boku blondynka zatrzymała się w miejscu, z żalem, spoglądając w moje oczy.
- Och, Hope. Chciałam ci powiedzieć, uwierz, że chciałam.- Westchnęła z nutą smutku, jakby starała się odszukać w moim spojrzeniu wybaczenia.- Fin zresztą też. Chcieliśmy, abyś to wiedziała, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że to Asher powinien to wszystko powiedzieć.- Uścisnęła moją dłoń, na co odpowiedziałam tym samym.
- Dobrze postąpiliście. Nie ukryję, że przez to jest między nami nieco inaczej... tak swobodnie.
- Odkąd zjawiłaś się w Portland, to wszystko się zmieniło. Na lepsze.- Czuły uśmiech zabłąkał się na jej zaróżowionych ustach.- To, co powiedziałam wtedy na imprezie u Fina, było prawdą, a teraz widzę to jeszcze bardziej. To dzięki tobie mamy przy sobie Ashera, który ponownie zaczął odżywać. Jestem wdzięczna nie tylko za to, ale cieszę się, że zdobyłam taką przyjaciółkę.
Przyjaciółkę.- Powtórzyłam w swoich myślach. Zdały się one tak naturalne i oczywiste, jednak dla mnie miały one szczególne znaczenie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z jednej trudnej do zaprzeczenia kwestii. Moje życie zaczęło się tutaj, w Portland.
M.
Wyczekujcie następnego rozdziału... będzie się działo;)
CZYTASZ
My Hope
Novela Juvenil"- Pytanie.- Tembr głosu chłopaka rozniósł się po okolicy. Przeniosłam swoje zamyślone spojrzenie na idealny profil bruneta.- Co sprawia, że czujesz, że żyjesz?- Jego jasne tęczówki zerknęły w moim kierunku, a ja w tym momencie po raz pierwszy dostr...