Rozdział 1

2.9K 139 16
                                    

Jej poranek rozpoczął się od dwóch kubków słodkiej kawy. Niezbyt dobre sypianie w nocy było u niej sprawą dość powszechną, ale tym razem praktycznie nie zmrużyła oka. Tym bardziej niepokoiła się faktem, że zaczęła mieć jakieś głupie sny. Dałaby sobie głowę uciąć, że były strasznie przerażające, ale wraz z irytującym dźwiękiem budzika, kompletnie zapomniała, o co w nich chodziło.

Jak zwykle przygotowała się do pracy, biorąc chłodny prysznic i ubierając się w wyciągnięte z szafy ubrania. Wkładając na nogi ołówkową spódnicę, dotarło do niej, że w mieszkaniu panował okropny syf. Zwykle po powrocie z pracy żywiła się jakimiś gotowcami ze sklepu bądź zamówieniami z restauracji. Dotąd nie przyszło jej na myśl, żeby sprzątnąć zalegające na stoliku pudełka. Albo była na to po prostu zbyt zmęczona.

Marzyła o chociażby dwóch dodatkowych dniach wolnego, choć Colt z pewnością by się na nie nie zgodził. Zamiast zastanawiać się nad tym, jak bardzo zacząłby na nią wrzeszczeć, gdyby poruszyła ten temat, spakowała ostatnie rzeczy do torebki i wyszła z mieszkania. Znów trudziła się wygrzebywaniem kluczy, które niepotrzebnie wrzuciła do swojej skórzanej aktówki, dopiero po kilku długich sekundach zamykając drzwi.

W drodze ze schodów zdążyła jeszcze ziewnąć kilka razy, zwracając tym samym uwagę niezbyt miłej sąsiadki. Na szczęście obie kobiety postanowiły, że ich kontakt będzie opierać się tylko i wyłącznie na znajomości swoich imion, więc żadna nie odezwała się ani słowem. I dobrze, Ruth nie lubiła zadawać się z żadnymi obcymi osobami. Może dlatego nie miała przyjaciół?

Wychodząc z kamienicy, nie potrafiła powstrzymać się przed nerwowym zerknięciem w stronę koszy na śmieci, próbując dostrzec tam czarnego kocura. Albo kotkę, nie miała w sumie pojęcia, skoro nie przyglądała mu się tak dokładnie. Ale żadnego kota nie było w okolicy.

Próbując stłumić w sobie dziwne obawy, ruszyła w stronę najbliższego przystanku, postanawiając nie trudzić się spacerem do pracy w tak upalny poranek. Zwykle lubiła po prostu w ten sposób odpocząć, ale skoro ubrała te same szpilki, co wczoraj, które tak nieprzyjemnie ją obtarły, w ogóle zrezygnowała z pomysłu przejścia tych dwóch kilometrów.

Po części żałowała, że sprzedała swojego niebieskiego Forda Fiestę, kiedy w przepływie pojawiających się na każdym kroku sloganach o ekologii, stwierdziła, że nie będzie jej już potrzebny. Akurat. Może i jej miasto nie było zbyt duże, ale targanie się na drugi koniec autobusem lub na nogach było nieco problematyczne. Przynajmniej miała swój czarny skuterek, który kiedyś dostała od syna sprzątaczki z Agencji. Szkoda tylko, że nie działał, a jej nie było stać na naprawę. O ile w ogóle dało się cokolwiek z niego wyciągnąć i nie był tylko niechcianym złomem.

Dość pewnie wkroczyła do biura, odpowiadając na powitania współpracowników, jeśli było to konieczne. Colt, całe szczęście, wyjechał na jakieś spotkanie biznesowe, więc mogła bardziej skupić się na pracy, niż na jego kpiącym spojrzeniu. Czekało ją multum papierkowej roboty, którą zostawiła wczoraj i jedno spotkanie z klientem. Nie było źle, ale nie mogła narzekać też na nudę.

W szczególności, że przez całe osiem godzin była dosłownie padnięta.

***

Znów go zobaczyła. Czarny kot celowo przeszedł przez jej drogę do drzwi, jakby chciał zwrócić na siebie jej uwagę. Tym razem niosąc ze sobą ciepłe pudełko z jedzeniem, nie mogła tak po prostu go olać. Wiedziała, że może tego żałować, bo nie chciała się niepotrzebnie brudzić, ale w sumie jakoś jej to nie przeszkadzało. Rozejrzała się dookoła, czy na pewno nikt jej nie widzi i powoli otworzyła wieczko, zwracając tym samym uwagę kociaka.

Żółte ślepia zdawały się patrzeć na nią z ciekawością, kiedy koniuszkami palców chwytała kawałek mięsa ze smażonego makaronu i kładła je w znacznej odległości od niego samego. Żałowała, że nie wzięła plastikowych sztućców, ale w restauracji jakoś nie przyszło jej do głowy, że będzie grzebać w tłustym makaronie jeszcze zanim wejdzie do domu. Nie zamierzała też niepotrzebnie potem wracać na ulicę.

Demon PactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz