Tego dnia była wyjątkowo pobudzona i szczęśliwa, że wreszcie mogła wyjść do sklepu na zakupy. Co prawda Ralph ciągle ją asekurował i pospieszał, ale pooddychanie świeżym powietrzem i spotkanie przypadkowych ludzi, jakoś ją pobudziło. Po powrocie do domu postanowiła nawet coś ugotować, nie zważając na fakt, że przez swoje oszczędzanie nie kupiła zbyt wielu składników.
Cicho jednak nuciła pod nosem, czując, że jest to jeden z lepszych dni w ostatnim czasie. Nawet słońce jakoś wróciło do formy i przyjemnie nagrzewało wiatr wpadający przez drzwi balkonowe. Dzięki temu było jej jakoś rześko i zdecydowanie lżej na duszy. Starała się nie przypominać sobie o ulotności swojego dobrego humoru.
Chyba zadziwiła tym nawet Ralpha, ale demon postanowił zawdzięczać to wszystko tylko i wyłącznie sobie. W końcu wiedział, że jego feromony nie równały się z żadnymi innymi, a skoro przeleżał w formie kota całą noc w łóżku swojej Pani i momentami tarzał się po nim, jak opętany... Musiało mieć to jakiś wpływ, prawda?
Trochę nie podobało mu się to, że Ruth po raz pierwszy od dawna miała uraczyć go samodzielnie przygotowanym posiłkiem. Szczerze powiedziawszy był zniesmaczony samą wizją tego, co mogło wyjść spod jej rąk. Nie wspominał dobrze czasów, kiedy mu gotowała, bo jej jedzenie było strasznie mdłe i niezbyt dobre w smaku. Ze swojej dobrej woli postanowił jej tego nie mówić i nie marudzić, kiedy był zmuszony jeść jakiś tam ryż z warzywami.
- Smakuje ci? - spytała z niejaką nadzieją w oczach.
To poniekąd go zdezorientowało i choć z początku od razu chciał rzucić do niej jakąś kąśliwą uwagę, po prostu odchrząknął i nieco niemrawo skinął głową.
Ruth zmarszczyła brwi, ale nie skomentowała jego zachowania. Domyśliła się, jak było w rzeczywistości, więc na kolację postanowiła coś zamówić. Wiedziała, że jej ulubiona restauracja ma dość spory ruch w weekendy, więc od razu po zjedzeniu postanowiła umówić się na konkretną godzinę.
Kiedy jednak sięgnęła po telefon, zobaczyła nieoczekiwaną wiadomość od Davida. Była tym na tyle zdziwiona, że przez dobrą chwilę po prostu patrzyła w powiadomienie. Dopiero kiedy Ralph zerknął jej przez ramię, otworzyła czat i zaczęła czytać.
Cześć. Musimy coś obgadać. Przyjdź do teatru na 17.
- Teatr? Ten blondynek już kompletnie nie wie, jak poderwać człowieczkę? - mruknął Ralph, w międzyczasie znów uwalając się na swoje ulubione miejsce na kanapie.
Ją też zdziwiło miejsce spotkania, a także samo to, że chciał się spotkać z nią gdzieś na mieście, zamiast w swoim mieszkaniu. Pomyślała, że to dość niefortunne miejsce na rozmowy o rytuale, czy chociażby o jakichś prywatnych sprawach.
Mimo to, kilkanaście minut przed umówioną godziną ubrała coś bardziej eleganckiego, niż szare dresy i wybrała się do jedynego teatru w mieście.
Nie wiedziała, że może się to skończyć tragicznie.
***
Już na wejściu zauważyła, że w budynku było nadzwyczaj cicho, a jedyną osobą, jaką spotkała po drodze na salę była młoda kobieta, u której zakupiła bilet na spektakl. Kiedy wypytała Davida o dokładne miejsce, dowiedziała się, na jaką sztukę powinna się udać. Cóż, "Romeo i Julia" mieściło się w zakresie jej upodobań, jednak wciąż uważała to za dziwne, że David zamierzał z nią rozmawiać, podczas gdy aktorzy będą na scenie. Chociaż... Może zamierzał porozmawiać z nią potem?
Nie podobało jej się to, że w sali praktycznie nikogo nie było. Zajęła jednak swoje miejsce, w międzyczasie rozglądając się za Davidem. O dziwo jeszcze się nie zjawił.
CZYTASZ
Demon Pact
FantasiRuth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyjaciół ani żadnych zainteresowań oprócz okazjonalnego czytania książek. Nie była też przekonana do zwierząt, a jednak postanowiła zająć się be...