- Jest pan tego pewien? - spytała dla pewności, choć już dawno wymienili się numerami telefonów.
- Jasne. Liczę, że będzie nam się dobrze współpracować, jak już podpiszemy umowę - oznajmił, notorycznie przytakując. - Na razie proponuję ci dwutygodniowy okres próbny. Potem możemy wszystko przedłużyć.
Takie rozwiązanie wydało się Ruth najlepsze. Nie znała w końcu tego człowieka i ledwo co dowiedziała się, w którym biurze rachunkowym w ogóle pracował. Oprócz nieco specyficznego zachowania, nie wydawał jej się groźny ani oderwany od rzeczywistości. Widywała go już wiele razy, więc czym bardziej twierdziła, że to przecież nic złego.
- Szczegóły wyślę ci na telefon - dodał Robert po dużym łyku swojej "czarnej jak śmierć" kawy. Jego określenie po jakimś czasie zaczęło ją bawić.
- Dziękuję - odparła, dość niepewnie wkładając do ust ostatni widelczyk ciasta i kończąc także swoją kawę. W przeciwieństwie do jej przyszłego szefa, uwielbiała kawę z dużą ilością mleka oraz cukru.
- Więc do zobaczenia. Trochę się zasiedziałem, a naprawdę powinienem popracować - powiedział, powoli podnosząc się z krzesła i rzucając na stół kilka drobniaków. - Dzięki za miło spędzony czas, Ruth.
Powoli skinęła głową, odprowadzając go wzrokiem aż do drzwi. W chwili ciszy pomyślała, że może jej życie nie jest aż tak pechowe, jak jej się wydawało. W końcu od kiedy trafiało się na nową pracę ot tak, bez żadnego kłopotu? Naprawdę miała nadzieję, że będzie jej się dobrze współpracowało z Robertem. Dodatkowo wiedziała, że na pewno sobie poradzi - zamierzała przypomnieć sobie wiedzę ze studiów i praktyk zawodowych, a dodatkowo poczytać o wszelkich zmianach księgowości, jakie zaszły podczas ostatniego roku.
Uśmiechnęła się sama do siebie, czując ogromną ulgę. Prawie zapomniała o dręczącym ją demonie i rytuale, w który została wciągnięta. Prawie, bo Ralph nagle znalazł się na siedzeniu naprzeciw niej.
Uśmiech odruchowo zniknął z jej twarzy, zastąpiony przez niemą panikę. Co go pokusiło, żeby pokazywać jej się wśród ludzi? Zerknęła na kręcącego się po sali Davida, zastanawiając się, czy dostrzegł zmianę w jej zachowaniu. Niestety zdawał się wiedzieć o niej doskonale, a dodatkowo patrzył wprost na jej demona. Zupełnie jakby...
- Czy on cię widzi? - szepnęła gorączkowo, tłumiąc w sobie krzyk.
Ralph posłał jej znudzone spojrzenie i obojętnie wzruszył ramionami.
- Przecież wyglądam normalnie. Nie rozumiem, skąd u ciebie ta panika - burknął, zakładając ramiona na torsie.
Gdy mu się przyjrzała, dostrzegła zupełnie nowe ubrania i co najważniejsze, brak rogów, kłów, ciemnych oczu i wszystkiego, co stwarzało z niego istotę nie z tego świata. Jeśli nie wiedziałaby, kim tak naprawdę był, pewnie potraktowałaby go za jakiegoś dorosłego lubiącego się w nastoletnich ciuchach.
- Czy ty jesteś poważny? - warknęła, rzucając mu ostre spojrzenie. - Po cholerę się tu pokazujesz? I skąd niby masz te ubrania?
Demon ponownie wzruszył ramionami, nie uważając obrabowania jakiegoś sklepu za coś złego. Celowo nie powiedział jej, że po niezbyt przyjemnej wymianie zdań od razu porwał kilka ciuchów z wieszaka i zmienił się w bardziej ludzką formę.
- Ten gość, z którym rozmawiałaś... Nie podoba mi się - burknął, zbywając podchodzącego kelnera machnięciem ręki. David nie wydawał się być tym faktem zadowolony, ale posłusznie odszedł za ladę.
Ruth na moment zatkało. Nie dość, że po części to właśnie przez niego straciła pracę, to jeszcze miał czelność mieć problem do nieznanego człowieka? Sama nie poznała Roberta zbyt dobrze, ale nie sądziła, by można było oceniać ludzi tak szybko.
CZYTASZ
Demon Pact
FantasyRuth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyjaciół ani żadnych zainteresowań oprócz okazjonalnego czytania książek. Nie była też przekonana do zwierząt, a jednak postanowiła zająć się be...