Rozdział 35

1.3K 86 8
                                    

Kiedy znów zasnęła i upewnił się, że rana lekko się zasklepiła, delikatnie przemył ją wacikiem nasączonym w jakimś specyfiku. Miał nadzieję, że dobrze zapamiętał etykietę butelki, której Ruth użyła kiedyś na zacięty palec. Równie dobrze mógł wyssać jej krew razem ze wszystkimi bakteriami, ale zdecydowanie nie chciał pogarszać sytuacji.

Westchnął ciężko, jak na razie tylko przykrywając ją kocem. Była brudna od wilgotnej kostki, na której przez chwilę leżała, ale jak na razie wolał dać jej odpocząć. Zapach tamtego człowieka też musiał jakoś zignorować, zanim sama nie zadecyduje o kąpieli.

Szczerze powiedziawszy, miał jednak nadzieję, że jego wizja się nie spełni. Co prawda i tak nie było aż tak źle, jak się spodziewał, jednak wolał uniknąć jakiejkolwiek krzywdy swojej Pani. Gdyby nie Pełny Pakt, zapewne miałby to kompletnie gdzieś.

Sprawa z jego przyzwaniem została wyjaśniona. Przeczuwał, że Robert nie był wcale taki święty, jakiego udawał, ale nie spodziewał się, że chciał tak pokrętnie jeszcze raz wziąć udział w rytuale. Szczerze powiedziawszy nie pamiętał, by dwadzieścia lat temu widział tego człowieka. Ale zanim tak naprawdę zaczęto rywalizację, wrócił już do Piekła, uprzednio zabijając swojego Pana. Co dziwne, Robert nie miał prawa pamiętać o rytuale, skoro uczestnicy zapominali o wszystkim po wygranej jednego z nich.

Z tego, co zdołał zrozumieć, zamordowana przez niego kobieta nie zgodziła się na udział w walce o Kulę Życzeń w jego imieniu, a skoro nie była z wtajemniczonej rodziny, najzwyczajniej w świecie poderżnął jej gardło. Krew Ruth wpadła w jego ręce zupełnym przypadkiem, ale jak widać nawet kropelka wystarczyła, by Robert przywołał demona z pomocą zaklęcia.

Ralph został zesłany na ziemię z bardzo małą dawką energii, więc kompletnie tego nie pamiętał. Wiedział tylko, że pewnego dnia obudził się jako kot i wyczuwał swoją Panią gdzieś w pobliżu. Przez jakiś czas ją obserwował, a potem starał się zwrócić na siebie uwagę. Widząc jej przerażenie po pierwszej przemianie, domyślił się, że coś było nie tak.

Jak widać nieco za późno dowiedział się prawdy, skoro Ruth stała się krzywda.

Wstał z podłogi i nieco porozciągał spięte mięśnie. Pomyślał, że powinien zawiadomić Carewa o tym, co się stało, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. Kompletnie nie chciało mu się tłumaczyć z tego, jak mógł dopuścić do takiej sytuacji.

Bo rzeczywiście w jakiś sposób mógł temu zapobiec. Miał przecież wizję i wyczuł nadchodzące niebezpieczeństwo. Gdyby mocniej przyłożył się do rozwiązania tajemnicy jego przyzwania wcześniej, być może zapobiegłby próbie zabójstwa Ruth. Chyba jednak powinien przemęczyć się i trochę pomedytować - kolejna wizja mogłaby rozjaśnić mu nieco całą sprawę.

Zerknął przez okno, słysząc w oddali syreny policyjne. Ciało Roberta leżało pod kopułą jeszcze spory czas od oddalenia się Ralpha z miejsca zdarzenia, więc nie dziwił się, że dopiero teraz cokolwiek zauważono. Specjalnie wyczerpał więcej energii, by utrzymać iluzję dłużej i sprawić, by nie odkryto morderstwa tak szybko.

Był niemal pewny, że ludzie zwalą winę na dzikie zwierzę, które jakimś cudem wtargnęło do miasta, zamiast zaprzątać sobie głowy nadnaturalnymi istotami prosto z Piekła. Czasami udawanie pozornej normalności było dla ich słabych umysłów o wiele lepsze.

Szczerze powiedziawszy, niezbyt lubił tę rasę. Ludzie byli zbyt słabi, by samodzielnie sobie poradzić ze wszystkim, co chociaż odrobinę wychodziło poza ich wyobrażenia. Byli też zdecydowanie zbyt krusi - wystarczyła namiastka jego siły, a mógł z łatwością pozbawić ich życia. I co najważniejsze, często kończyli życie, praktycznie niczego nie osiągając. Choć Ralphowi nie spieszyło się do spełniania jakichś marzeń, nie potrafił zrozumieć, dlaczego gatunek, który żył tak krótko, zajmował się głównie tylko nauką i pracą.

Demon PactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz