Rozdział 14

1.7K 87 3
                                    

Ten poranek Ruth był nadzwyczaj cichy i spokojny. Wstała nieco wcześniej, niż zwykle, by na pewno nie spóźnić się na autobus, więc zdążyła zajrzeć na chwilę do piekarni i kupić w niej ciepłe bułeczki z budyniem na śniadanie. Ubrała się w dość obcisłą sukienkę z twardego, czarnego materiału, chcąc wyglądać odpowiednio elegancko i schludnie. Już nawet nie interesowały ją zapowiadające się upały, kiedy wciągała na nogi rajstopy. Doskonale pamiętała ze szkoły, że ich ubiór jest obowiązkowy w stroju biznesowym.

Z lekkim uśmiechem założyła także czarne szpilki i ułożyła ze swoich włosów dość ładną fryzurę. Nie chciała zakładać biżuterii, ale wsunęła dłoń w bransoletkę, kiedy dostrzegła, że dziwny siniec na jej prawym nadgarstku wciąż nie zniknął. Nie miała pojęcia, dlaczego ta dziwna plama nagle się na nim pojawiła. Nie sądziła, by był to po prostu siniak, bo nie przypominała sobie sytuacji, w której by się uderzyła, a poza tym miejsce to w ogóle nie bolało. Martwiło ją to, że szara plama bardziej przypominała nieudany tatuaż niż jakiekolwiek znamię.

Nie zdołało to jednak popsuć jej humoru. Owszem, stresowała się nieco przed nową pracą, ale dość przyjemnie rozmawiało jej się z Robertem w kawiarni. Nawet jeśli wydawał się trochę dziwny i momentami podejrzany, naprawdę potrzebowała nowej pracy. Skoro dostawała taką ofertę, nie mogła tak po prostu odmówić.

Co ją zdziwiło, Ralph był tego poranka bardzo milczący. Ani razu się do niej nie odezwał, kiedy kręciła się po salonie w poszukiwaniu szkatułki z biżuterią. Nie zwrócił jej też uwagi, kiedy na szybko wychodziła do piekarni. Ba, w ogóle jej nie dogryzał i nie ruszył swojej drożdżówki, którą grzecznie podała mu na talerzyku. I co dość niepokojące, gdy na nią spoglądał, widziała w jego żółtych oczach tak chłodne błyski, że w duchu martwiła się o własne zdrowie.

Obraził się? Bo nawet nie starała się go wysłuchać?

Wyobraziła sobie, co by było gdyby bezmyślnie posłuchała się demona i odmówiła Robertowi. To Ralph był po prostu niedojrzały i dziecinny, nie miał pojęcia o dorosłym, ludzkim życiu. Pewnie jeśli tylko by mógł, całymi dniami zżerałby swoje marshmallow i oglądał te denne seriale dla nastolatków, jedynie czasami zastępując je wiadomościami. I oczywiście gnieździł się w jej salonie, jakby był u siebie w domu, pomyślała Ruth z goryczą.

- Wychodzę - oznajmiła, zakładając na ramię swoją skórzaną aktówkę. - Idziesz? - mruknęła, kiedy demon nawet się na nią nie obejrzał.

Dopiero wtedy zerknął na nią kątem oka, jednak dosłownie sekundę później ponownie skupił się na lecącym w telewizji programie.

Zmarszczyła brwi w niezrozumieniu, ale nie przejęła się jego dziwnym dystansem. Była niemal pewna, że znowu postanowi śledzić ją jako niewidoczny dla innych ludzi cień, by aby na pewno nic jej się nie stało, a tu proszę. Miał ją w głębokim poważaniu.

Wzruszyła tylko ramionami i nie oglądając się za siebie, szybkim krokiem przeszła przez korytarz kamienicy. Mruknęła jakieś ciche powitanie do sąsiadki obok, która posłała jej nieco dziwne spojrzenie. Ruth domyślała się, że była to ta sama kobieta, która zapukała do jej drzwi, kiedy była nieprzytomna po zawarciu paktu z Ralphem. Skoro nie wychodziła przez trzy dni z mieszkania, z pewnością wydało się to starszej kobiecie nieco dziwne.

Ale Ruth nie starała się niczego wyjaśniać. Dla pewności sprawdziła rozkład w telefonie i udała się na odpowiedni przystanek. Miała do niego trochę dalej niż do swojego, ale nie narzekała. Po wyjściu z domu dopadł ją mały stres i musiała jakoś go rozchodzić. Nawet jeśli prowadziło to do uciążliwych otarciach na stopach. Oczywiście, że znów założyła swoje najbardziej uwierające, ale za to najładniejsze szpilki.

Demon PactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz