Rozdział 28

1.3K 83 13
                                    

Ruth usiadła na swoim ulubionym miejscu w kawiarni, nawet nie dziwiąc się faktem, że była całkowicie opustoszała. Czekając na kelnera i jednocześnie obserwując sytuację za oknem, zrzuciła winę na śnieg, który dosłownie zasypał całe ulice i zapewne zniechęcił ludzi do wychodzenia z ciepłych mieszkań. Sama nie do końca wiedziała, dlaczego po pracy i ostrym traktowaniu ze strony Colta, postanowiła odsapnąć właśnie tutaj.

Serwowany o tej porze roku piernik wypisany na tabliczce jako ciasto dnia był chyba wystarczającym powodem do spędzenia w kawiarni kilku minut. Lekko uśmiechnęła się do Davida, starając się nie dać po sobie poznać, że zauważyła rozbawione iskierki w jego oczach, gdy dostrzegł jej napuszone po czapce włosy.

- To, co zwykle, Ruth? - spytał, obracając w palcach długopis przyłączony do małego notesika.

Przez dobry moment zastanawiała się, skąd znał jej imię, ale zamiast się odezwać, po prostu skinęła głową w geście aprobaty.

- Więc zaraz przyniosę - odparł, na szybko bazgroląc jej zamówienie na karteczce.

Odprowadziła go wzrokiem za ladę, zaraz potem na dobry moment zanurzając się we własnych myślach. Z niesmakiem musiała stwierdzić, że wypadałoby kupić coś rodzicom na święta i choć na moment zjawić się w ich domu. Wspólna kolacja była ostatnim, na co miała ochotę, ale mając na uwadze wszystkie wiadomości, które wysłał jej ojciec, wolała uniknąć w ten sposób niespodziewanego najazdu w swoim mieszkaniu.

Obróciła nieco głowę, słysząc charakterystyczny dźwięk dzwonka przymocowanego do drzwi. Kawiarnia miała też to do siebie, że w okresie przedświątecznym montowano tutaj materiałowego Mikołaja, który kiwał się na boki za każdym razem, gdy ktoś wchodził przez drzwi. Tak było i tym razem, ale Ruth nie dosłyszała nawet głośnego "Hoł, hoł, hoł!", kiedy David nagle się do niej dosiadł. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że drugi David cały czas był za ladą.

- Cześć, Ruth. Pomyślałem, że może chciałabyś obgadać jeszcze pewne rzeczy, więc poprosiłem Carewa, żeby połączył nas w jakimś śnie.

Rudowłosa zerknęła jeszcze raz na Davida Numer Jeden za ladą i Davida Numer Dwa tuż przed sobą. Nie za szybko dotarło do niej, co się właśnie stało.

- To tylko sen. W dodatku sztucznie prowadzony przez mojego demona - dodał chłopak. - To nie dzieje się naprawdę.

- Że co? - wydusiła z siebie, nagle orientując się, że przecież wcale nie mieli zimy.

David uśmiechnął się delikatnie, widząc jej zmieszanie. Miała wrażenie, że był z tego dumny.

- Carew?

Jak za pstryknięciem palca znalazła się na plaży w stroju kąpielowym i z drinkiem w dłoni. Słońce tak zaczęło ją oślepiać, że aż zmrużyła oczy.

- Co jest?

Wzdrygnęła się, znów widząc nagle zmieniającą się scenerię i znajdując się niedaleko swojej pracy. Potem znów wróciła do kawiarni i patrzyła na Davida naprzeciw niej.

- Możesz mi to wyjaśnić? - spytała oniemiała, niezręcznym ruchem odstawiając szklankę z drinkiem na stolik.

- Carew jest demonem wilka, a jego umiejętność to ingerencja w ludzkie sny - oznajmił poważnie. - I tak, jak wspominałem, na moją prośbę umożliwił nam spotkanie.

- Czyli ja... śpię? - mruknęła, nerwowo szczypiąc się po ramieniu. - Naprawdę śpię?

- Tak, śpisz, a Ralph cię pilnuje - odparł. - Carew jest tutaj z nami, ale twojego demona wolałbym nie ściągać. Chociaż na pewno domyśla się, z kim dzielisz teraz sen.

Demon PactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz