Rozdział 10

1.8K 98 16
                                    

Pamiętała tylko rozrywający ból na szyi i głośnie sapnięcia demona, kiedy łapczywie pozbawiał jej krwi. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziała, co się dokładnie potem działo. W jednym momencie upadała na ziemię, myśląc, że po prostu umiera, a w drugim widziała pełne szaleństwa oczy Ralpha, który od razu rzucił się na wrogiego demona. Miała wrażenie, że przez moment coś niebieskiego zaświeciło mu się w okolicy szyi, ale była zbyt zamroczona, by odpowiednio to do czegoś przyrównać.

Czy naprawdę miała zginąć zagryziona przez demona, który nie miał pić jej krwi bez wyraźnej zgody? Najwyraźniej tak, skoro w tamtym momencie kompletnie nie miała sił i nie potrafiła poruszyć nawet palcem. Czuła na ciele smagające krople deszczu i przeraźliwy chłód bijący od brukowanej ulicy, na której leżała. Dlaczego to wszystko ją spotkało?

Ralph zdawał się w ogóle nie interesować, w jakim stanie ją zostawił. Od razu zaciekle zaczął walczyć ze swoim niby bratem, posługując się wyciągniętą znikąd kosą. A przynajmniej wydawało się, że była to kosa, bo jej pokręcona wyobraźnia podsunęła jej obraz odcinanej nią głowy. Oczywiście jej głowy. Nic takiego się nie stało, a zamiast tego brzdęki metalu po prostu ustały.

Kątem oka dostrzegła, że niedźwiedzi demon ze złością się wycofuje i wydawało jej się, że mówił coś o powrocie. Zamiast dokładniej zastanowić się nad jego słowami, podniosła wzrok na Ralpha, który pewnie przy niej kucnął, opierając się o swoją broń.

- A mówiłem, żebyś wzięła sobie wolne - westchnął ciężko.

Ruth dostrzegła, że tak jak i ona, był cały mokry od deszczu. Koty nie lubiły wody, prawda? On zdawał się nie cierpieć jej aż tak bardzo.

- Złap mnie mocno - rozkazał i bez ostrzeżenia wziął ją na ręce. Jęknęła od nagłego bólu, ale jakoś odruchowo chwyciła w swoje dłonie jego rozpiętą koszulę. Wzdrygnęła się, czując na boku jego lepką, czarną krew sączącą się z żeber.

Nie rozumiała dwóch rzeczy - dlaczego zabierał ją z tamtego miejsca i w jaki sposób w jednym momencie wygląd całej ulicy wrócił do normy?

Z piekielnie szybkiego skakania po budynkach pamiętała tylko tyle, że miała pod sobą całe miasto i utwierdziła się w przekonaniu, że miała okropny lęk wysokości. Nie wiedziała, w jaki dokładnie sposób Ralph się przemieszczał, ale miała wrażenie, że wręcz latał po zachmurzonym niebie. Nadal padało i przy każdym podmuchu wiatru tylko mocniej to odczuwała.

Zdziwiła się więc, kiedy nagle poczuła przyjemne ciepło, kiedy demon wraz z nią na rękach dostał się do jej mieszkania przez otwarte drzwi balkonowe. Przez brak słońca i wciąż zasłonięte do połowy rolety było najzwyczajniej w świecie ciemno i widziała tylko jego żółte tęczówki.

Kiedy pod plecami poczuła już znane sobie obicie kanapy, wreszcie poczuła się nieco lepiej. Wciąż było jej zimno, ale przynajmniej wiatr nie raczył jej kolejnymi chłodnymi powiewami. Oczywiście po tym, jak Ralph zamknął drzwi i usiadł tuż przy niej na podłodze.

Nie miała pojęcia, jak w ciągu kilku sekund się wysuszył i pozbył swoich ran z ciała, ale od razu zauważyła, że jego dziwna kosa zniknęła, tak jak kocie uszy i jeszcze groźniejsza niż zwykle aura. Nie zmieniało to faktu, że sama czuła się w tamtym momencie jak umierająca.

- Przeżyjesz, puella - zapewnił poważnie, znów jakimś cudem odczytując jej myśli. - To tylko trochę wyssanej krwi. Twoje ciało pozbiera się szybciej niż myślisz - mruknął, nawet na nią nie patrząc. - O ile zaakceptuje mój jad już po pierwszym razie - dodał ciszej.

- Dlaczego... to zrobiłeś? - wychrypiała, z trudem powstrzymując drżenie od zimna.

Demon i tak to zauważył i wbrew jej protestom, ściągnął z niej mokrą koszulę i spódnicę, pozostawiając na niej tylko bieliznę. Szybko przyniósł z jej sypialni koc i szczelnie ją nim nakrył. Wydawał się aż nazbyt opiekuńczy, a to było dla niej więcej niż podejrzane.

Demon PactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz