Złapała się za głowę, czytając rachunek od mechanika za naprawę dachu w samochodzie sąsiada. Oczywistym było, że nie powie mu o ataku demona, a jedynie zwali wszystko na dużą gałąź, która nagle spadła jej z drzewa. Było to totalnie naciągane i średnio wiarygodne, jednak mężczyzna ogarnięty czystym wkurwieniem, po prostu warknął jej w twarz, że poniesie wszelkie koszty. I nigdy, ale to przenigdy nie dostanie już jego samochodu.
I w sumie na tym kłótnia się skończyła. Kilka dni później zobaczyła kopię rachunku pod swoimi drzwiami i szczerze powiedziawszy prawie pod nimi zemdlała. Nie miała pojęcia, skąd nagle wykombinować takie pieniądze, skoro nie mogła pozwolić sobie na zbytnie oszczędzanie. Ku swojej boleści, musiała przelać na konto sąsiada praktycznie wszystko, co miała, a żeby zapewnić sobie środki do utrzymania mieszkania, wystawiła kilka rzeczy na sprzedaż.
Czuła się strasznie przytłoczona faktem, że tak naprawdę za chwilę może zabraknąć jej na jedzenie i podstawowe rachunki. Co było dosyć oczywiste, skoro odmówiła dalszej pracy w byłym biurze Roberta, aktualnie nie miała nic. Wysyłała co prawda CV do różnych firm, które ewentualnie mogłyby zapewnić jej jakąś posadę, ale jej miasteczko było zbyt małe, żeby kogokolwiek szukano.
Zamykając stronę swojego banku, naszła ją myśl, by sprawdzić oferty nieco dalej. Nie miała co prawda samochodu, by dojeżdżać (i prawdopodobnie już nigdy go nie pożyczy), ale autobusy zawsze były jakąś alternatywą. Niestety jedynym, co mogło odpowiadać pod jej kwalifikacje, było stanowisko marketingowca w jakiejś firmie produkcyjnej.
Nie znała się na marketingu. Pluła sobie w brodę, że przesypiała wszystkie lekcje z tego zakresu.
Westchnęła ciężko, zamykając laptopa i postanawiając zająć się tym w jakimś spokojniejszym dniu. Dość już stresu przeżyła przez ostatnie wydarzenia i nie miała żadnych pragnień oprócz odpoczynku. Przez nieprzespane noce, jej oczy cały czas samoistnie się zamykały i tylko obowiązki trzymały ją w pionie.
Ralpha najwyraźniej to nie dotyczyło, bo odkąd jakimś cudem dojechali uszkodzonym samochodem do domu, po prostu położył się na kanapie i nie wstawał z niej od paru dni. Nie dziwiła mu się zresztą. Tak, jak mówił Carew, jego obrażenia były rozległe i zdecydowanie bolesne. Nie były to co prawda żadne nacięcia na skórze, jednak silnie oparzenia i tak robiły swoje.
Ruth oczywiście posłuchała się wilczego demona i nawet bez wyraźnej chęci ze strony Ralpha, zaoferowała mu swoją krew. Choć skrzywił się na jej niespodziewaną propozycję, wypił wtedy tak wiele, że od razu musiała się położyć. Co było pocieszające, w jakiś sposób mu tym pomogła, bo już w ogóle nie dawał po sobie poznać jakichkolwiek oznak złego samopoczucia.
Co zdecydowanie jej się nie podobało, pomimo tego, że oparzenia zostawiły po sobie tylko czerwone plamy, nie robił absolutnie niczego, a nawet dodatkowo bałaganił w jej mieszkaniu. Kto by pomyślał, że siedząc wiecznie na kanapie, można zrobić taki syf?
Zmobilizowała się do tego, żeby wstać w krzesła w kuchni i pozbierać wszystkie opakowania po marshmallow, jakie walały się po podłodze. Zdawała sobie sprawę z tego, że już nie będzie mogła kupować mu jego ulubionych słodyczy, skoro tak wnikliwie musiała pilnować swoich funduszy.
- Ludzie to mają problemy... - burknął Ralph, lekko przeciągając się na kanapie. Oczywiście znów oglądał telewizję. - Ukradnij, wydrukuj... Co za problem tu widzisz?
Spojrzała na niego z dezaprobatą, nawet nie chcąc mu tłumaczyć ogólnych zasad dotyczących ludzkiego świata. Zamiast tego zgarnęła ze schowka odkurzacz i zajęła się dywanem w salonie.
Wiedziała, że głośne dźwięki są dla demona szczególnie nieznośne i irytujące, więc starała się z tym uporać jak najszybciej. W czasie krążenia po mieszkaniu, zaczęła zastanawiać się nad tym, jak od teraz miało wyglądać jej życie. Czy powinna posłuchać Ralpha i całkowicie ograniczyć swoje wychodzenie z domu, dopóki Ezra ponownie się nie pojawi i trzeba będzie go pokonać? Nie była co do tego taka przekonana, jednak przypominając sobie wszystkie momenty, kiedy jej życie zdecydowanie było zagrożone, przez chwilę miała ochotę postąpić dokładnie tak, jak chciał.

CZYTASZ
Demon Pact
FantasyRuth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyjaciół ani żadnych zainteresowań oprócz okazjonalnego czytania książek. Nie była też przekonana do zwierząt, a jednak postanowiła zająć się be...