Pomrugała kilkukrotnie, od razu odpędzając ten przerażający widok. Obejrzała się za siebie, ale nie widziała niczego, co mogło aż tak strasznie odbić się od ściany. Zresztą jak mógł pojawić się na niej cień, skoro słońce świeciło od tej samej strony? W drobnej panice jeszcze raz dokładnie obejrzała mieszkanie i obiecała sobie relaksującą kąpiel, dłuższy sen i systematyczne zażywanie tabletek uspokajających.
Zdecydowanie wariowała.
Kilkukrotnie spróbowała przywołać kota po imieniu, w międzyczasie stukając o jego miskę, ale gdy nie przyniosło to żadnych rezultatów, po prostu odpuściła. Skrzywiła się, widząc, jak rozłożył się na jej kanapie, zupełnie jakby nie zamierzał się dzielić. Cóż, ona też nie zamierzała, więc rozsiadła się przy małym stole w kuchni. Niestety nie było tam za wygodnie, ale jakoś była w stanie to przeboleć.
Przeleciała wzrokiem wszystkie social media, odkładając telefon dopiero pod koniec jedzenia. Kot dopiero wtedy pojawił się obok swojej miski, z ciekawością obwąchując zawartość. Chyba przypadło mu do gustu, bo myjąc po sobie widelec, usłyszała charakterystyczne mlaskanie.
Postanowiła zapakować jeszcze umowy na następny poniedziałek, a następnie na dobre dwie godziny zakopała się w robocie. Nawet nie zwracała uwagi na kocura, kiedy cicho stukała w klawiaturę laptopa. Naprawdę wolała się przeboleć, by w spokoju spędzić cały weekend.
Dopiero po jakimś czasie spostrzegła, że wypadałoby kłaść się do łóżka. Wcześniej obiecała sobie jednak kąpiel, więc wyciągając losową koszulkę i majtki z szafki w sypialni, skierowała się do łazienki. Nie wiedziała, co takiego ją tknęło, że wzięła kocię ze sobą. O ile się nie myliła, weterynarz zalecił jej dokładne umycie zwierzaka i gdy pomyślała sobie, jakie zarazki mógł przynieść jej do domu, od razu skarciła się na głos, że nie zrobiła tego wcześniej.
Trzymając Blacka obiema dłońmi, ostrożnie otworzyła drzwi łazienki. Naprawdę niezbyt chętnie go dotykała po tym, co przeszło jej przez myśl, ale starała się nie zwracać uwagi na niezbyt czyste futerko.
- Myślisz, że sama woda ci wystarczy? - spytała cicho, kładąc go gdzieś pośrodku pomieszczenia i odkręcając kurek wanny.
Kot jak na zawołanie zaczął na nią syczeć, zupełnie jakby doskonale wiedział, co go czekało. Zdziwiła się jego reakcją, ale kiedy przypomniała sobie, że koty nie lubią przecież wody, mentalnie palnęła się w czoło. I jak miała go wykąpać bez żadnych zadrapań?
Zawahała się, czy na pewno tego chciała. Skoro trzymał się tak daleko od niej, dopiero po krótkiej chwili ganiania w tę i z powrotem, złapała go za ogon.
- Black, proszę, nie utrudniaj mi tego - mruknęła, siadając na brzegu wanny i kładąc go sobie na kolanach. Miała nadzieję, że zmoczona spódnica będzie jedynym problemem.. - Ja też wolałabym tego nie robić.
Kot syknął głośno, ale gdy zorientował się, że nie zamierzała go zanurzać, a tylko delikatnie oblewała wodą, momentalnie się uspokoił. Ruth widziała, że nie był zbytnio zadowolony ze swojej aktualnej pozycji, ale o dziwo nie protestował. Może to przez to, że przy okazji go pieściła? Uśmiechnęła się sama do siebie, lekko tarmosząc go za uszami. W sumie nie był taki zły...
Jęknęła, kiedy mocno ugryzł ją w palec i odwrócił się do niej przodem. Spojrzała na niego z oburzeniem, ale wpatrując się w jego żółte ślepia, wydawało jej się, że właśnie tego po niej oczekiwał. Czy go to bawiło? Każdy kot był taki niereformowalny? Matko, przecież krew ciekła jej z palca!
- Ty mały... Paskudny z ciebie kocur - burknęła, jedną ręką odkładając go na kafelki. Nawet nie interesowało ją to, że będzie musiała umyć po nim podłogę.
![](https://img.wattpad.com/cover/324449876-288-k348523.jpg)
CZYTASZ
Demon Pact
FantasyRuth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyjaciół ani żadnych zainteresowań oprócz okazjonalnego czytania książek. Nie była też przekonana do zwierząt, a jednak postanowiła zająć się be...