Zatrzymała się na idealnie przyciętym trawniku, mało przejmując się tym, że ojciec będzie jej o to suszył głowę. Spojrzała ponaglająco na Ralpha, który wciąż siedział na siedzeniu pasażera, ale najwyraźniej nie zrozumiał jej niemego polecenia.
- Nie ma opcji, że tu zostaniesz - powiedziała poważnie.
- Dlaczego niby nie? Wywiozłaś mnie do kompletnie innego miasta bez powodu?
- Sam wpakowałeś mi się do auta! - zaprzeczyła. - Wyglądasz zbyt podejrzanie, żeby pokazać się moim rodzicom. Poza tym gdyby zobaczyli mnie w towarzystwie atrakcyjnego faceta, pewnie pomyśleliby, że cię opłaciłam.
- A więc według ciebie jestem atrakcyjny? - mruknął pod nosem, w zamyśleniu pocierając idealnie gładki podbródek.
- Tylko to wyłapałeś z mojej wypowiedzi? - spytała z oburzeniem.
- Nie. Zastanawiam się, czy ktokolwiek pokazałby się w twojej obecności dobrowolnie - odparł zgryźliwie. - Jesteś strasznie upierdliwa.
Ruth zacisnęła zęby, starając się nie wybuchnąć. Pospiesznie wyszła z samochodu, wzięła torebkę z rąk demona, który bezpodstawnie ją sobie przywłaszczył i szybkim krokiem ruszyła w kierunku wąskiego chodniczka.
- Zostajesz tu - mruknęła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że koci demon ją słyszy. - Najlepiej się schowaj.
Skrzywiła się na widok obcego samochodu w garażu, od razu domyślając się, że jej rodzice mieli gości. Zastanawiała się więc, z jakiego powodu zaprosili ją na obiad. Ostatnim, czego w tamtym momencie pragnęła, było słuchanie ich wymysłów.
Na swoje nieszczęście zauważyła ruch firanki z kuchni, więc utwierdziła się w przekonaniu, że jej matka właśnie ją zauważyła i zapewne już czekała pod drzwiami, by wpuścić ją dwie sekundy po wciśnięciu dzwonka. Jej ostatnia nadzieja na wycofanie się prysła, kiedy postąpiła zgodnie z jej oczekiwaniami.
- Miałaś być na obiedzie - powitał ją chłodny ton rodzicielki, która dopiero po dłuższej chwili wpuściła ją do środka. Nie mogła oszczędzić sobie tego oceniającego spojrzenia, kiedy przyglądała się jej strojowi. - Nie mogłaś założyć czegoś bardziej... odpowiedniego?
Ruth przewróciła oczami, nie uważając, by spódnica i cienki sweter jakkolwiek przeszkadzał w rodzinnej kolacji. Nic nie poradziła na to, że jej matka była iście przewrażliwiona na punkcie dobrego wyglądu - sama codziennie ubierała się w niewygodne kostiumy, których sama Ruth nawet nigdy by nie kupiła.
- Wejdźże wreszcie. I popraw te kudły, mamy gościa.
- Zauważyłam - odparła spokojnie, starając się nie zważać na karcący ton matki.
Każdy, kto znał jej rodziców, wiedział, że Marlene i Donovan byli osobami niezwykle rzucającymi się w oczy. Oboje pracowali jako chirurdzy w swojej prywatnej klinice plastycznej, a wyróżniali się bardzo wybujałym ego i wymaganiami wobec swoich pracowników, znajomych i jedynej córki. Nikt z dawnych sąsiadów Ruth nie dziwił się, że wyprowadziła się od razu po ukończeniu osiemnastu lat.
Nie znaczyło to, że nie miała żadnego kontaktu ze swoimi rodzicami. Doskonale pamiętała czasy, w których jeszcze posłusznie podążała za ich inspiracjami i ani razu nie śmiała im się sprzeciwić. Nie chciała jednak zostawać lekarzem i tak jak oni, specjalizować się w przekształcaniu komuś twarzy, o wiele bardziej interesując się ekonomią. Wybierając swój wymarzony kierunek ryzykowała gniewem z ich strony, ale uważała, że dobrze postanowiła.
Nigdy nie czuła się szczególnie kochana i rodzina kojarzyła jej się tylko ze stawianymi wymaganiami. Sama nie starała się o utrzymanie kontaktu, a jej matka pisała do niej tylko i wyłącznie w chwilach, kiedy chciała jej przypomnieć o klinice do przejęcia. Od razu wiedziała więc, że obiad, czy też kolacja, była tylko wymówką. Kto jednak mógł ich jeszcze odwiedzić?
CZYTASZ
Demon Pact
FantasyRuth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyjaciół ani żadnych zainteresowań oprócz okazjonalnego czytania książek. Nie była też przekonana do zwierząt, a jednak postanowiła zająć się be...