Rozdział 17

1.4K 95 6
                                    

Co z pewnością mogła stwierdzić, poprzednia pracownica Roberta musiała być o podobnej do niej postury, bo rzekomo nieruszane krzesło idealnie wpasowywało się w jej plecy. Cicho wpisując kolejne liczby na klawiaturze i co jakiś czas zatwierdzając zapisany dokument, czuła się nadzwyczaj zrelaksowana. Znajdujące się w pomieszczeniu socjalnym stanowisko było niczym spełnienie marzeń po długich godzinach w biurze nieruchomości z masą przeszkadzających pracowników obok siebie.

Ciszę przerywało tylko ustawione na parapecie radio, a także charakterystyczne uderzanie o klawiaturę i klikanie myszki. Nawet jeśli siedziała w nowej pracy dopiero dwie godziny, było jej tu naprawdę dobrze.

Co jakiś czas słyszała głosy klientów, którzy na krótko wchodzili do środka biura, ale nie przejmowała się nimi, skoro nawet nie pojawiali się w jej progu i tylko zdawkowo rozmawiali z jej szefem. Najczęściej po prostu przynosili kolejne dokumenty z danego miesiąca albo oczekiwali jakiejś fachowej porady. A Robert najwyraźniej fachowcem był, skoro bez zająknięcia rozwiewał jej wszelkie wątpliwości. Bo tak, czasami ruszała się ze swojego fotela i pytała go, jak powinna zabrać się za daną fakturę.

Ruth miała ochotę zaśmiać się siedzącemu w jej mieszkaniu demonowi w twarz, ciesząc się z tego, że nie miał racji. Wciąż nie potrafiła zrozumieć jego dziwnych podejrzeń odnośnie mężczyzny, skoro Robert był dla niej więcej niż miły. Całkowicie się do niego przekonała w momencie, kiedy jak gdyby nigdy nic zrobił jej kawę i przyniósł przepyszną czekoladę z pobliskiego sklepu dla umilenia pierwszego dnia pracy.

Jedyne, co nieco ją niepokoiło był fakt, że niemalże przez cały czas czuła się w jakiś sposób obserwowana. Pierwsze, co przyszło jej do głowy, to obecność Ralpha, który jednak postanowił odstawić swoje marshmallow i zacząć jej pilnować, ale szybko zrozumiała, że to niemożliwe. Swoje dziwne odczucia zwalała więc na nabyte niedawno przewrażliwienie i to, że w zupełnie normalny sposób wyczuwała drugiego człowieka tuż za ścianą.

- Radzisz sobie? - spytał Robert, dosłownie znikąd pojawiając się przy jej biurku. Tak się skupiła na ekranie komputera, że za późno zorientowała się o jego obecności.

- Tak, chyba tak - odparła, wskazując palcem na drobny plik dokumentów po swojej prawej stronie. - Nie mam pewności, czy dobrze wszystko wpisałam, ale...

- Ale tak, jak ci mówiłem, wszystko będzie jeszcze raz sprawdzone, więc nie masz się czym martwić - przerwał jej, przeglądając leżący na biurku segregator. - Moim zdaniem idzie ci całkiem nieźle.

- Dziękuję.

Kiedy tylko ponownie zniknął za ścianą, uśmiechnęła się sama do siebie. Co mogło pójść nie tak, skoro już na tym etapie ją chwalił?

Podświadomie podciągnęła rękawy sweterka, czując jak pomimo działającej klimatyzacji robi jej się gorąco. Poniekąd przerażało ją to, że w bardzo krótkim czasie potrafiła na tyle zagłębić się w pracę, że nie zwracała uwagi na otoczenie. Dlatego gdy Robert ponownie stanął przy jej biurku, tym razem odnosząc dwa inne segregatory, nie spostrzegła jego zaskoczonego wzroku na swoim nadgarstku.

- Nie zauważyłem wcześniej, że masz tatuaże - stwierdził, ale Ruth z początku nie miała pojęcia, o co mogło mu chodzić. - Dość kontrowersyjny, ale ładny.

Przekrzywiła lekko głowę, podążając za jego spojrzeniem. Myślała, że serce jej wyskoczy, kiedy od razu dostrzegła ten dziwny pentagram na swojej ręce. Od razu go zakryła, posyłając swojemu pracodawcy nieco zażenowany uśmiech.

- Tak wyszło... - powiedziała nerwowo, musząc odchrząknąć przez nagłą suchość w gardle. - Głupota nastolatki, wie pan...

Robert skinął jej głową, najwyraźniej w ogóle nie przejmując się jej tatuażem. W duchu czuła jednak, że o czymś jej nie powiedział.

Demon PactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz