Prędko rzuciła się do tyłu, odruchowo próbując wydostać się na zewnątrz mieszkania. Zamiast znaleźć się w przedpokoju, wpadła prosto na czyjąś klatkę piersiową i twardo upadła na podłogę. Krzyknęła na całe gardło, a stojący przed nią człowiek warknął coś pod nosem i wyraźnie się skrzywił. Co zdążyła naprędce zauważyć, oprócz mocno przyciemnionych powiek i rogów wystających z głowy, wyglądał całkiem jak normalny mężczyzna. Niestety jej mózg szybko zdążył zrozumieć, że nie ma do czynienia z niczym, co mogłaby znać.
Znów spróbowała krzyknąć, mając nadzieję, że albo wybudzi się z tego kiepskiego koszmaru, albo ktoś przyjdzie jej na pomoc, jednak, jeszcze do niedawna jej kot, nagle pojawił się za nią i mocno złapał ją za usta. Szarpała się z nim z całej siły, jaką w sobie miała, wręcz czując nadciągającą śmierć z jego ręki. Był tak silny, że nawet zwykłe złapanie jej za szyję wycisnęło z niej całą energię. Nadal krzyczała i wylewnie płakała, choć praktycznie żaden dźwięk nie wychodził poza mały kawałek jej mieszkania.
- Wiesz, człowieczko... Przywołałaś mnie, a teraz tak brzydko mnie traktujesz? Nieładnie... - Usłyszała głęboki głos tuż obok swojego ucha. Kopnęła kilka razy nogami, ponownie chcąc się wyswobodzić, ale nic jej to nie dało.
Błagała w myślach, żeby to wszystko się skończyło. Tym razem nie mogła zwalić tego na swoje omamy z przepracowania!
Kim był ten... Czym było to coś? Dlaczego ją atakowało? Skąd niby pojawiło się w jej domu? Jak do cholery wylazło z tego czarnego kocura? A może to był jej kocur?
- Za dużo myślisz, człowieczko - stwierdził, nadal trzymając ją w mocnym uścisku. - Twoje krzyki są strasznie irytujące, wiesz? Gdyby nie Wczesny Pakt, już dawno wyrwałbym ci język.
Ruth głośniej zapłakała w jego silnych ramionach, ciągle próbując się od niego uwolnić. Przez jego dłoń na ustach nie potrafiła nawet głęboko odetchnąć, więc wkrótce potem zaczęła się dusić.
- Jeśli przestaniesz się drzeć, puszczę cię, rozumiesz? - szepnął do jej ucha. - Żadnych ucieczek i wykrętów. Wyjaśnimy coś sobie, jasne?
Ze strachu pokiwała głową, choć przez mocno walące serce ledwo zrozumiała, co takiego do niej powiedział. Z całych sił starała się uspokoić, a gdy w końcu znieruchomiała, dziwny byt przestał ją krępować.
- Po...! - od razu chciała wrzasnąć na całe gardło, ale wkrótce potem znów poczuła twardą rękę na ustach.
- Jesteś naprawdę upierdliwa - warknął. - Naprawdę zaraz oderwę ci ten język i nie będzie mnie interesować nasza więź!
Więź? Jaka do cholery więź?! O co chodziło temu mężczyźnie? Nowe łzy popłynęły jej po policzkach, kiedy znów próbowała mu się wyrwać. On na pewno nie był człowiekiem, który po prostu chciałby ją okraść. Nie z tymi rogami i przerażającą aurą!
- Druga szansa. Jeśli tym razem coś wywiniesz, nie będę już taki miły, jasne?
Znów pokiwała głową, tym razem naprawdę postanawiając siedzieć cicho. Może w ten sposób go udobrucha? Weźmie sobie, co chce i zostawi ją w spokoju?
Ledwo powstrzymała pisk cisnący się na usta, kiedy mężczyzna z rogami jednym ruchem obrócił ją w swoim kierunku. Dopiero wtedy mogła dokładniej przyjrzeć się jego twarzy. Jego oczy wyglądały, jakby ktoś potraktował je czarnym cieniem do powiek, a intensywnie żółte tęczówki praktycznie wypalały dziurę w jej twarzy. Miał też długie paznokcie u rąk, nie, one wyglądały nawet na zwykłe, czarne pazury. I miał te cholerne rogi wychodzące z głowy!
- I świetnie. Teraz łaskawie wytłumaczysz mi, jak mnie przyzwałaś - mruknął ponaglająco. Był tak blisko, że jego oddech owiewał jej szyję. Chciała się odsunąć, ale strach skutecznie trzymał ją w miejscu.
CZYTASZ
Demon Pact
FantasyRuth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyjaciół ani żadnych zainteresowań oprócz okazjonalnego czytania książek. Nie była też przekonana do zwierząt, a jednak postanowiła zająć się be...