Biegła korytarzami nie zwracając nawet uwagi na wołanie za sobą. Tak naprawdę nawet nie słyszała, jak chłopak błagalnie krzyczy, aby się zatrzymała i na spokojnie przetrawiła całą sprawę.
Ona jednak była zbyt rozjuszona. Sama nie wiedziała, co nią targało. Gniew za to, co powiedział o jej mamie, czy na sposoh, w jaki się do niej zwracał. I chociaż wydawało jej się, że nie stać ją w takich sytuacjach na więcej, niż płacz i załamanie, tak tym razem była gotowa przewrócić cały budynek do góry nogami, byleby dorwać mężczyznę.— Emily, proszę cię! — wolał za dziewczyną Peter, który mimo bólu nogi, starał się biec najszybciej jak tylko w tamtej chwili potrafił. — Emily, błagam!
Z każdą chwilą jednak wydawało mu się, że ona była coraz dalej... Kilka razy widział ją gdzieś na końcu dłuższych korytarzy, by później zniknęła za następnym skrętem. I tak cały czas, a on wciąż łudził się, że zdąży ją dogonić przed najgorszym.Biegł cały czas, choć noga odmawiała posłuszeństwa, haczyła o ziemię, potykała się czy tracił punkt wybicia. Chciał kilka razy się zatrzymać, próbował dotrzeć rozsądkiem do serca, by na chwilę zwolnił, że jego noga nie da rady tyle znieść. On jednak zawzięcie walczył mając nadzieję, że w końcu dotrze do Emily. Nie mógł jej zostawić. Już zbyt dużo razy to zrobił...
Ona była przy nim cały czas, zaś on jedyne co robił, to zawalał. Ratując ją, stawał się dla dziewczyny obciążeniem, dostając zbyt mocne ciosy, by móc się po nich podnieść. Tym razem jednak chciał, żeby było inaczej. Musiało być inaczej.W końcu potknął się, kiedy noga zupełnie wysiadła.
Upadł na ziemię uderzając o ścianę.
Zdezorientowany podniósł się niepewnie. Spojrzał przed siebie. Stał przed rozdrożem, nie miał pojęcia, w którą stronę pobiegła dziewczyna... Miał ochotę się popłakać, kiedy załamany wstał i podszedł do przecięcia korytarzy. Po żadnej stronie nie zauważył Emily. Nie było też po niej żadnego śladu. Przepadła w budynku, jak kamień w wodę.
Uderzył wściekły w ścianę. Nie miał pojęcia, co miał teraz zrobić. Czuł się, jakby stracił ją na zawsze...— Nie powinieneś tak przeżywać nastoletnich miłości, szczeniaku — usłyszał znajomy głos. Spojrzał przed siebie. Tuż obok niego wylądowała czerwono-złota zbroja jego mentora. Iron Man spojrzał na niego, po czym rozejrzał się dookoła. — Jarvis. Włącz tryb wykrywania anomalii i innych dziwactw. Zamiast na śladach, rozszerz pole i zamknij na wykrywaniu mocnych sygnałów.
— Robi się, sir — oznajmiła sztuczna inteligencja. – Po wschodniej stronie budynku wykryłem źródło niestabilnej energii. Miał już pan z nią do czynienia, jednakże w innej formie.
– No co ty nie powiesz — mruknął z sarkazmem w głosie Stark. Spojrzał następnie na chłopaka, który przecierał czoło, trzymając maskę w ręce. Naciągnął ją następnie na twarz i ruszył w podanym kierunku. — Stój, dzieciaku. Ty tutaj zostajesz.— Co? Nie. Nie ma mowy! — zawołał oburzony chłopak. – Emily was ledwie zna. Może zachowuje się tak, jak widziałem wcześniej, ale jest przerażona, bo nie wie co się z nią dzieje. Nie ma mowy, że zostawię ją samą.
– Nie uważasz, że trochę dramatyzujesz? Błagam cię, chłopaku. Oboje jesteście takimi samymi dziećmi. Co możesz zrobić, żeby ją powstrzymać? Albo kolejnego szalonego tatuśka, który z dziecka robi sobie jakąś zabawkę?
Nie odpowiedział. Zacisnął tylko dłoń w pięść i skrzyżował ręce na klatce.
— Tak też myślałem — mruknął Stark. Wzniósł się następnie odrobinę nad ziemią dzięki zbroi i rzucił ostatnie spojrzenie na chłopaka. — I tak wątpię, że posłuchasz, ale zostań tutaj.Pomknął następnie korytarzami, sprytnie unikając zakrętów. Peter został sam. Patrzył pusto w przestrzeń, gdzie przed chwilą był Iron Man.
Nie miał jednak czasu na rozmyślanie. Musiał działać... Spojrzał w stronę ściany obok siebie. Zaczął iść wzdłuż niej badając każdy najmniejszy szczegół.
— Jeżeli było jedno ukryte przejście...
W końcu dotarł do wyraźnej, chociaż małej szczeliny. Biegła ona w formie prostokąta, przypominała trochę wymiarami drzwi.
Naparł mocno na słabszy punkt, po czym wpadł do małego pomieszczenia. Śmierdziało w nim zgnilizną, jakby starymi mopami, które dawno nie były używane.
CZYTASZ
Te lepsze dni
FanfictionW jeden dzień wszystko milknie. Portale społecznościowe na temat bohatera rzucają jedynie bezwartościowymi plotami, filmiki w sieci przesączone były teoriami spiskowymi... A czemu to wszystko? Bo tego dnia oficjalnie zaginął Spider-Man. Przez niemal...