Pięć kresek na krzyż

317 19 4
                                    

Chłopak ponurym spojrzeniem przeczesał z zewnątrz budynek szkoły. Ten sam, który znał od dobrego czasu... Tym razem jednak wydawał się niezwykle niepokojący, ponury i okropny. Myśl, że będzie musiał się skupić na lekcjach i jakby nigdy nic uczestniczyć we wszystkich zajęciach, rozpraszała go coraz bardziej.

Niepewnie zrobił krok na stopniu, kiedy usłyszał za sobą na podjeździe szkoły hamujący samochód. Zerknął przez ramię na szofera. Nie wiedział, czy poczuł większą ulgę, czy niepokój, kiedy szyba się uchyliła. Spojrzał na Happy'ego, który bez słowa otworzył drzwi.
— Stark chce cię widzieć, mały — rzucił poważnym tonem.

Jechali bez słowa w kierunku siedziby, która mieściła się na północ. Minęli ostatnie miejskie budynki jadąc dalej, gdzie od frontu nadchodziły burzowe chmury. Oddalone jakieś kilkadziesiąt mil od Nowego Jorku błyski zapowiadały ostrą nawałnicę.
Widok ponurego nieba dodatkowo przytłaczał chłopaka, który mimo wszystko pogrążony był niesamowicie potężną gonitwą myśli.

— Więc... — zaczął Happy przerywając milczącą ciszę. – Jak tam w szkole?
Peter spojrzał w jego stronę. Westchnął cicho, kiedy zrozumiał zamiar mężczyzny.
— Cóż... Dobrze — wyszeptał. — Wydaje mi się, że okej.
— To super — oznajmił. — Ja w twoim wieku zawalałem naukę. Byłem tak leniwy, że nawet zadań nie chciało mi się odrabiać.
Zaśmiał się niezręcznie. Parker jednak wysilił się na delikatny uśmiech wbijając wzrok w drogę przed sobą. Kilka oddalonych pomruków przedarło się przez powietrze.

Happy nie powiedział nic więcej. Widział, że nie miało to najmniejszego sensu. Nie chciał zadręczać chłopaka, który i tak na swojej głowie miał już całkiem sporo.

W oddali po koło dwóch godzinach drogi pojawił się stary, wyremontowany magazyn. To właśnie on pełnił funkcję nowej bazy. Peter widząc budynek, westchnął cicho. Kiedy pierwszy raz w nim się pojawił, czuł niesamowite uczucie. Pobyt w nim zrobił tak wielkie wrażenie na chłopaku, że przez koło pół miesiąca mówił swojej ciotce o tym, jak niesamowicie się prezentuje.
Uśmiechnął się na stare wspomnienie o swoim przeżyciu i o przepełnionej litosnym spojrzeniem twarzy May.

Zatrzymali się na szerokim podjeździe. Peter wyszedł. W trakcie ciszy przed burzą, budynek wyglądał równie smętnie, co jego szkoła. Lepiej, bo nowocześniej, gorzej, bo wiedział, o czym będzie musiał rozmawiać z członkami drużyny. Nie wezwali go przecież tylko po to, by oprowadzić po siedzibie... Zresztą bywał już tam. Nic ciekawego mu nie pokazali, poza laboratorium, w którym był raz i więcej nie miał ochoty tam wracać. Nie, że Banner był szalony... Po prostu sprzęt szpitalno-laboratoryjny był niezwykle... Przerażający.

Na samą myśl po jego plecach przebiegły dreszcze. Ich powodem jednak było coś innego. Złapał w rękę zmiętą kulkę z papieru, która leciała wprost w tył jego pleców. Niezrozumiale spojrzał na kawałek kartki.
— Nie śpij, mamy robotę — oznajmił Stark zakładając okulary przeciwsłoneczne.
— Panie Stark, ja... — zaczął. Przerwał jednak nie mając pojęcia, co do końca powiedzieć. — Po prostu...
— Pogadamy później — rzucił idąc w stronę wejścia. Zatrzymał się w progu i spojrzał w stronę chłopaka. — Idziesz? Wszyscy czekają.
Kiwnął niepewnie głową, po czym popędził za mężczyzną. Wyrównał z nim kroku i niepewnie wszedł do środka zaraz po nim.

Skierowali się w milczeniu ku przeszklonym drzwiom sali konferencyjnej. Peter westchnął cicho, nim przez nie przeszedł. Ostre déjà vu przebiło się przez jego głowę. Uśmiechnął się cicho na wspomnienie, kiedy Stark proponował mu dołączenie do Avengers. I chociaż wciąż się spierał, czy jednak nie zapytać ponownie o propozycję, nie czuł się odpowiedni na miejscu Mściciela.
— Znów się spóźniasz — jego uwagę ściągnął głos Kapitana skierowany do Tony'ego.
— Musiałem wstąpić na kawę i cheesburgera do knajpy w Malibu. No i po drodze jeszcze Pepper zażyczyła sobie wycieczkę do Londynu. Mają tam ładne smokingi, wiesz? — rzucił każde słowo przesączając sarkazmem.
— Nie mamy na to czasu — oznajmiła Wanda cicho wzdychając.

Te lepsze dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz