Wyrwać się

205 13 0
                                    

Opierając się o ramię mężczyzny, zaczynała kontaktować coraz mniej. Wydawało jej się, że mijają ciągle to samo miejsce, ukradkiem zauważała jakieś niezrozumiałe rzeczy... I cały czas dręczyło ją to irytujące uczucie obserwowania. Jakby źródło spojrzenia wywiercało w niej dziurę z każdej strony.
— Steve, nie słyszałam cię, możesz powtórzyć? — usłyszała głos kobiety, która szła obok. — Przerywają sygnał...

— Myślisz, że tak szybko dowiedzieli się o nas? Liczyłem, że trochę im to zajmie... Szybcy są — mruknął Hawkeye sprawdzając kolejny zakręt.
I kolejny, i tak w nieskończoność... Budynek wydawał się być istnym labiryntem, który z nich kpił, stawiając jeszcze większe wymagania.
— Nie wiadomo... Póki kogoś nie zobaczymy, to się nie dowiemy — odparła.
Spojrzała następnie na rozpaloną dziewczynę. Zaciskała co chwila oczy, a dreszcze najwyraźniej nie odpuszczały...
— Clint, daj mi swoją bluzę — rzuciła do mężczyzny.
On natomiast bez żadnego pytania ściągnął ją z siebie i podał kobiecie. Ona natomiast okryła Emily, którą wciąż dręczyła wysoka gorączka. Włosy na jej ciele jeżyły się przy każdym dotknięciu, jakby w tym samym czasie stanowiły źródło okropnego mrozu i bólu. Dodatkowo zaciskała zęby przy każdym ruchu asgardzkiego boga, który mimo swojej potęgi, trzymał ją najdelikatniej, jak tylko umiał... 

— Nie podoba mi się to... — mruknął Thor zerkając na dziewczynę, która z chwili na chwilę wyglądała jeszcze gorzej. — Jest niesamowicie gorąca.
— Musi ją jak najszybciej zobaczyć Banner... — westchnął Clint sięgając następnie do słuchawki. — Stark, znalazłbyś dla nas jakieś wyjście? Stark? Falcon? Bruce, ktokolwiek, słyszycie mnie?
— Nie licz na to — mruknęła Natasha rozglądając się po przestronnym pomieszczeniu z którym mieli szansę się znaleźć. — Cholera jasna by to wszystko wzięła...
— Uwierz mi, że jestem tego samego zdania — usłyszeli.

Zarówno Clint, jak i Natasha zaczęli celować w stronę mężczyzny, który stał na schodach prowadzących ku górze. Był w kitlu medycznym, swoim wyglądem niesamowicie przypominał naukowca. Nie trzeba było się domyślać, żeby stwierdzić, że tak właśnie było.
— Mogę wiedzieć, z kim mamy przyjemność rozmawiać? — zapytała kobieta kładąc delikatnie palec na spust.
— Cóż... Edward Hawkins. Oficjalnie chirurg z Queens, a trochę mniej, uczeń, który próbuje odtworzyć dzieło mistrza... Pana McGratha, ma się rozumieć...
— Nie wierzę... — wyszeptał Clint opuszczając łuk. — Projekt Nawałnica...

Trafne spostrzeżenie, panie Barton. Cóż mogę powiedzieć... Pan McGrath niesamowicie zainspirował mnie do stworzenia chodzącej broni, która nie wysadzi siebie przy pierwszej lepszej okazji, a która da radę walczyć. Coś na wzór projektu Wild Hunter* Hydry... Szkoda tylko, że nie wyszło, bo dość ciekawie to rozegrali... No nic, jak więc już wiecie, Nawałnica jest projektem pierwotnie powstałym w Hydrze. Dość rozbudowany projekt, w którym zginęło około siedemdziesięciu... Może koło nawet stu, stu dwudziestu osób. Oficjalne dane spłonęły w ostatnim wybuchu. Próbowaliśmy wykorzystać dość niestabilną energię, która została znaleziona przypadkiem i połączyć ją z człowiekiem. W dwutysięcznym projekt się udał, powstał pierwszy Nawałnica. Nie miał jednak wystarczająco mocnego ciała, żeby utrzymać to coś, co z tego powstawało... Bestię, która łącząc się z ludzkim ciałem, pasożytowała i próbowała się wyzwolić w zbyt potężnej dla człowieka postaci. No więc, zaczęliśmy wybierać, przebierać w ludziach i poszukiwać tego odpowiedniego obiektu. Aż w końcu Gabriel McGrath odciął się od Hydry, zaczął eksperymenty na własną rękę, a dzięki jego postępom na świecie przez pewną chwilę chodziło aż sześć okazów... W tym przyjaciółka T.A.R.C.Z.Y. A nie, przepraszam... Uciekła od was, bo ją blokowaliście. I przez was zginęła...

Mówił to z takim spokojem w głosie i drwiną z tego, jakby opowiadał jakąś bajkę, którą wygrzebał z pamięci tylko przez to, że ktoś nalegał. Nie okazał przy tym żadnych. Clint natomiast miał ochotę wystrzelić strzałę, byleby tylko uciszyć mężczyznę. Wspomnienie dziewczyny w taki sposób budziło w nim złość i obrzydzenie do tego typu ludzi...
— Charlotte była dzielną wojowniczką i przyjaciółką przede wszystkim naszą. A za jej śmierć odpowiedzialny nie jest nikt inny, poza jej ojcem — zabrał głos Thor wrogo spoglądając w kierunku mężczyzny. — Nie rozumiem dlaczego i z jakiego powodu wspominasz jej historię, skoro wszyscy ją znamy.
— Nie wszyscy — zauważył wujek dziewczyny. — Emily nie znała tej historii. Nie wspomniałem też, jak bardziej szczegółowo działa aktywacja obiektów.

— Thor, połóż połóż ją na ziemię! — zawołała Natasha widząc, jak mężczyzna sięga do kieszeni kitla.
Pogrzebał w kieszeni, po czym uśmiechnął się delikatne.
— Harry mnie zabije, jak coś jej się stanie... Dlatego proszę, abyście jej nie zabijali od razu.
Nim jednak nacisnął guzik od małego pilota, po pomieszczeniu rozszedł się huk.
Upadł na ziemię, wypuszczając urządzenie. Na nieszczęście całej reszty, spadło ono wierzchem do podłoża. Uderzając w ziemię, wciśnięty został nieszczęsny przycisk, którego wszyscy się obawiali.

Dla nich dźwięk nie był w ogóle słyszalny. Zupełnie, jak ultradźwięki dla nietoperza, których człowiek nie ma możliwości, by wyłapał.
Tymczasem Emily w jednej chwili poczuła, jakby przeszyło ją miliard igieł. Bodźce wydawały się wychodzić z każdej strony i atakować wszystkie jej zmysły.
Wyrwała się od zdezorientowanego mężczyzny i zataczając się próbowała zapanować nad oddechem.

To właśnie Natashę zdziwiło najbardziej. Tylko raz widziała aktywację. Obiekt tracił wtedy jakiekolwiek ludzkie cechy, wyglądał, jak wściekła bestia, którą najbardziej interesowało zniszczenie wszystkiego, niż walka z samym sobą.
Nie było tak jednak w przypadku Emily. Zachowywała się inaczej, niż wszystko by na to wskazywało. Mimo wyraźnych sygnałów, że nie wyglądało to na bezbolesne starcie, kucała skulona w jednym miejscu dysząc ciężko i trzymając się za głowę. Białe linie przecinały jej skórę, tworząc w niektórych miejscach płytkie rany. Wokół niej unosiła się jasna poświata, zaś w cieniu dopiero widoczne było prawdziwe oblicze tego, z czym przyszło jej się mierzyć.
— Emily! — zawołała podbiegając w jej stronę.

Dziewczyna tylko na chwilę podniosła spojrzenie. Przerażony wzrok wypełniony był w jednej chwili prawdziwą dziczą. Emily opuściła wzrok na podłogę widząc reakcję kobiety.
— Ja... Nie wiem, co się dzieje... To... Ja nie umiem — szeptała przerażona.
— Emily, wszystko jest dobrze — odparła kobieta kucając przy niej. — Oddychaj powoli. Nie panikuj, nic się nie dzieje.
— Mhm... — mruknęła cicho próbując się zastosować do porad. Spojrzała na kobietę. — Co się ze mną dzieje...?
Nie odpowiedziała. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, po czym spojrzała w kierunku stojących nieopodal mężczyzn.
— Trzeba się stąd ewakuować — oznajmiła. — Thor, wyjdź na zewnątrz i skontaktuj się z Tony'm.
— Jasne — kiwnął głową, po czym ruszył biegiem w kierunku jednego z korytarzy.
— A my co robimy? — zapytał Clint kucając obok kobiety.

Spojrzał na Emily, która usiadła kuląc pod siebie nogi. Dotknął niepewnie jej ramienia, po czym niemalże od razu cofnął dłoń. Syknął cicho, po czym spojrzał na poparzone palce.
— Cholera... — mruknął.
Emily natomiast zerknęła niepewnie w jego stronę.
— To... Moja wina?
— Emily, słuchaj — zaczął mężczyzna wzdychając ciężko. — Obecnie musisz zachować spokój. Można powiedzieć, że... Jesteś jakiegoś rodzaju taką tykającą bombą. Nie możesz się denerwować. Dobrze?
— T-tak... — kiwnęła delikatnie głową próbując zachować spokój.

Natasha wstała i ciągnąc za sobą Clinta, odeszła na bok.
— Długo tak nie będzie to wyglądało... Nie mam pojęcia, jakim cudem zachowuje jeszcze zdrowy rozsądek, ale... — zaczęła krzyżując ręce. — Zarówno niepokoi mnie to, jak i ciekawi.
— Racja... Jest opanowana, jak na kogoś, kto przed chwilą stał się maszyną śmierci. Być może nie będzie trzeba...
Z rozmowy wyrwało ich ciche syknięcie dziewczyny.
— Boli... — wyszeptała, kiedy linie zaczęły się zagęszczać.
W niektórych miejscach pojawiły się małe wiry na skórze
— Nie będzie trzeba co? — spojrzała na mężczyznę, po czym podbiegła do Emily.
_____________________
*Nazwa wymyślona, została tutaj wprowadzona z pewnych przyczyn, które wkrótce będę chciała wyjaśnić i wyprostować :D

Te lepsze dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz