13

1.3K 75 23
                                    

Dzisiaj zaczynam swój pierwszy dzień na nowym stanowisku. Wiedziałam tylko tyle, że przenieśli mnie wyżej, ale jednak nie dostałem żadnej wiadomości o tym do kogo zostałem przydzielony. Prawdę mówiąc wcale mi to nie przeszkadzało, bo pewnie i tak bym nie wiedział kim jest ta osoba.

Zadowolony z siebie wszedłem do budynku, a potem skierowałem się w stronę bramek. Po chwili jechałem już na odpowiednie piętro. Wzruszyłem lekko ramionami gdy winda się zatrzymała i z niej wysiadłem. W mailu miałam wszystkie informacje o tym do jakiego pomieszczenia mam się udać, wiec od razu to zrobiłem.

Miałem tylko nadzieje, że trafie na kogoś normalnego i miłego tak jak pan Evans. Pokręciłem lekko głowa na swoje myśli i podszedłem do odpowiednich drzwi. Zapukałem do nich i po chwili usłyszałem jakiś znajomy głos który kazał mi wejść.

- Dzień dobry, jestem Peter Parker i miałem się dzisiaj tutaj pojawić - powiedziałem od razu po wejściu.

Dosyć wysoki mężczyzna stal tyłem do mnie więc nie mogłem zorientować się kim on jest. Po chwili odwrócił się w moja stronę, a ja dostrzegłem Tonyego Starka.

- Witaj Peter - powiedział i uśmiechnął się w moja stronę. - Widziałem twój projekt i był świetny, więc mam nadzieje, że będzie nam się razem dobrze pracowało.

Będę pracował z Tonym Starkiem. O kurwa.

- Pan Stark? - powiedziałem lekko zdziwiony i od razu pokiwałem głowa.

- Siadaj, Friday zaraz pokaże ci to co będziesz miał robić - powiedział i wskazał dłonią na duży stół.

Pokiwałem głowa i od razu udałem się w stronę wyznaczonego miejsca.

- Wiec będziemy pracować razem nad czymś? - spytałem, odkładając plecak na ziemie.

- Mam nadzieje, że tak, ale zobaczymy - wzruszył lekko ramionami, a ja pokiwałem głowa. - Ogarnij to co właśnie widzisz przed sobą i wtedy pogadamy.

Zmarszczyłem lekko brwi, bo nic przed sobą nie miałem. Po chwili jednak pojawił się przede mną coś na styl ekranu komputera, tylko że ten był na pół przezroczysty.

- Ale czadowe - wymsknęło mi się gdy poruszyłem ręka, żeby obrócić to co miałam przed sobą.

Usłyszałem jak Tony parsknął cichym śmiechem. Czy on nie wie, że nie wszyscy pracowali na takich rzeczach? Pokręciłem lekko głowa i wziąłem się za robienie tego co dostałem.

Wokół mnie leżało dużo różnych materiałów i części które mogłem wykorzystać. Zacząłem bardziej przyglądać się projektowy. Zmarszczyłem lekko brwi gdy zaczął mi przypominać coś, co już na pewno robiłem. Wzruszyłem lekko ramionami, bo to raczej niemożliwe, żebym wcześniej widział taki projekt.

Pan Stark właśnie stwierdził, że czas na przerwę i mam iść robić to co robią osoby w moim wieku na przerwach. Przez co właśnie siedziałem na stołówce i jadłem cudowna kanapkę z ich bufetu. Wyciągnąłem telefon i napisać do staruszków.

Peter:

Nie uwierzycie co się stało

Niewyuczony hacker:

Znowu cię postrzelili?

Jak tak to wcale mnie to nie zdziwi

Peter:

Dobrze wiedzieć, że wcale cię to
nie zmartwiło

Ale nie, nie zostałem postrzelony

Niewyuczony hacker:

Na szczęście

Pan Metalowa Ręka:

Wiec co jest takie ekscytujące?

Peter:

A no chciałem was poinformować
o tym z kim mam staż, bo ta osoba
jest wspaniała

Ale po krótkim namyśle stwierdzam, że
się nie dowiecie

A jak już to na pewno nie od mojej
osoby

Niewyuczony hacker:

Super, nie to nie

A ja dostałem zajebistego stażystę

I co łyso ci?

Peter:

Wcale nie

Może to ja lol

Tylko ja jestem taki zajebisty

Staruszek od języka:

Język.

Legolas:

Nie przerywaj Steve, bo było ciekawie

Peter:

Hejka staruszku Steve

Niewyuczony hacker:

Moja krew

Może faktycznie jesteś moim zaginionym
synem

Staruszek od języka:

Mam cię dość Legolasie.

Nie pokazuj mi się nawet na oczy.

Peter:

Uuu, jak będą się bić to
proszę o nagranie

Pan Metalowa Ręka:

Masz to jak w banku

Skończyłem jeść i odłożyłem telefon do kieszeni. Moja przerwa prawie się skończyła wiec zacząłem wracać w stronę pracowni. Szedłem w tamtą stronę powoli i zacząłem rozmyślać o projekcie który dał mi Pan Stark. Otworzyłem szeroko oczy gdy coś sobie uświadomiłem.

- Japierdole, przecież to dla Pająka - powiedziałem na głos w ogóle nie zważając na kilku ludzi którzy przechodziło obok.

- Język, dzieciaku - usłyszałem obok siebie głos samego Kapitana Ameryki.


„poruszyłem ręka, żeby obrócić to co miałam przed sobą" jak ktoś tego nie ogarnął to chodziło o coś takiego co tony często na filmach robił jak miał przed sobą ten taki hologram nwm jak to nazwać inaczej albo tak jak peter to robił w far from home

w ogóle mam plan i przed zrealizowaniem go nikt mnie nie powstrzyma

plus nie jesyem dobre w regularne i długie rozdziały także sorka XD

Zły numer dzieciakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz