21

915 55 19
                                    

Minęły dwa dni od momentu przybycia do wieży. Ciocia pisała do mnie kilka razy z pytaniem, kiedy wracam do domu. Jedyne co jej odpisałem to to, że wrócę prawdopodobnie w następnym tygodniu.

Wyszedłem z pokoju i ruszyłem na poszukiwanie Pana Starka. Mieliśmy dzisiaj popracować nad strojem dla Spider-mana. Stwierdził, że powinniśmy popracować nad ostatnimi poprawkami razem. Znalazłem go w kuchni jak robił kawę. Jakbym zobaczyłbym go podczas robienia innego napoju to na poważnie bym się przestraszył. Tony Stark bez kawy byłby dziwnym zjawiskiem.

- Chcesz kawy? - Pan Stark wystawił kubek z kawą w moja stronę.

- Obejdzie się - pokręciłem głowa.

- W takim razie chodźmy - Tony ruszył w stronę windy, a ja od razu ruszyłem za nim.

Weszliśmy do windy i Tony od razu wcisnął guzik z odpowiednim piętrem. Zaczęło mnie ciekawić, kiedy dostanę ten kostium, nad którym Pan Stark pracuje. Z tego co zdążyłem go zobaczyć to składa się on z nanotechnologii, czyli dosłownie z tego z czego chciałem sam go zrobić.

Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze i od razu ruszyliśmy w stronę pracowni Pana Starka.

- Więc jak Pan zamierza dać tej strój Spider-manowi? - spytałem w końcu, żeby uspokoić swoja ciekawość.

- Zamierzam go tutaj zaprosić - wzruszył ramionami i wszedł do pracowni. - I mam nadzieję, że będziesz przy tym obecny.

O kurwa.

- Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałem, siadając na swoim standardowym miejscu.

- Dlaczego tak uważasz? - Pan Stark podniósł brew.

Jestem Spider-manem i proszę nie zadawać mi już takich trudnych pytań.

- Przecież nie dołożyłem się do tego stroju aż tak bardzo żebym był przy oddawaniu go Spider-manowi - powiedziałem, wzruszając lekko ramionami.

Otworzyłem plany stroju i spojrzałem się na Pana Starka.

- Weź nie przesadzaj, Peter - usłyszałem jego mrukniecie. - Oczekuje, że pojawisz się wtedy w wieży i to nie podlega dyskusji.

- Jasne - kiwnąłem lekko głową i zabrałem się do pracy.

Robiłem wszystko wedle nadanego mi projektu, gdy nagle otrzymałem jakąś wiadomość. Mogę się założyć, że ta wiadomość pochodzi z grupki staruszków. Podniosłem lekko brew, gdy usłyszałem, że na telefon Tony'ego też przyszło powiadomienie. Zacząłem udawać, że robię to co powinienem robić i zacząłem zerkać co chwila na Pana Starka.

- Co za dzieciak - usłyszałem w pewnym momencie mruknięcie.

- To do mnie? - spytałem, widząc, że ciągle siedzi na telefonie.

- Co? A, nie - pokręcił głowa i odłożył telefon na bok. - Piszę z takim jednym dzieciakiem, którego imienia w sumie nie znam.

- Czyli może to być każdy - powiedziałem i przekrzywiłem głowę.

- Dokładnie - pokiwał głową. - Żeby nie było, mam o nim kilka informacji, które mogą okazać się pomocne, jeśli będę chciał go kiedyś znaleźć.

- Jakie? - spytałem. - Może będę mógł jakoś pomóc.

- Też ma tutaj staż, oraz z tego co mi wiadomo to Kate, dzieciak Clinta, do którego nie chce się przyznać, go zna, bo uwaga uderzyła go drzwiami - parsknął cicho śmiechem. - W sumie jak przyszedłem was zobaczyć na pierwszy dzień to miałem nadzieje, że nabiła mu siniaka.

O kurwa. O kurwa. Japierdole.

- Z tego co widziałem to nikt tam nie miał siniaka.

- I właśnie to jest najgorsze - wzruszył ramionami. - Najgorszą rzeczą jest też to, że nazywa mnie Niewyuczonym hackerem, bo nie umiałem mu się włamać do telefonu.

- Skoro Pan tego nie umiał to może miał racje - powiedziałem z lekkim uśmieszkiem.

- Peter, bo cię zwolnię - pogroził mi palcem. - Wiesz co, dzieciaku? Powinienem dodać cię do naszej grupki.

- To macie grupkę? - spytałem. Mam nadzieję, że powie mi kim jest reszta staruszków.

- Mamy - pokiwał głową. - Ja i reszta Avengers jesteśmy na niej, oczywiście Dzieciak jest niczego nieświadomy.

O KURWA NIE WIERZE.

- Żartuje Pan? - spytałem i rozszerzyłem lekko oczy. - Jakiś dzieciak pisze z Avengers i nie ma zielonego pojęcia, że z nimi piszę?

Ciekawe co by zrobił, gdybym mu powiedział, że jestem tym dzieciakiem, o którym mówił.


Przez resztę naszej pracy Pan Stark namawiał mnie na dołączenie do ich, naszej, grupki staruszków, jednak nie zgodziłem się. Nie chciałem w pewnym momencie pomylić numerów i odpisać im jako Peter zamiast jako Dzieciak. Z tego co zdążyłem zauważyć to mylenie numerów wychodzi mi cudownie.

-----

sorry za to ze krótko dzis no i sorry za głupiego starka który nie potrafi trzymać mordy na kłódkę

wciąż nie rozumiem czemu w homecoming Stark nie poinformował Petera o swoich planach gdyby to zrobil to sytuacja na promie w ogóle by nie miała miejsca

ale w sumie wtedy sytuacja z budynkiem tez by nie miała miejsca więc w sumie nie wiem co jest lepsze

Zły numer dzieciakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz