Minęły dwa dni od momentu przybycia do wieży. Ciocia pisała do mnie kilka razy z pytaniem, kiedy wracam do domu. Jedyne co jej odpisałem to to, że wrócę prawdopodobnie w następnym tygodniu.
Wyszedłem z pokoju i ruszyłem na poszukiwanie Pana Starka. Mieliśmy dzisiaj popracować nad strojem dla Spider-mana. Stwierdził, że powinniśmy popracować nad ostatnimi poprawkami razem. Znalazłem go w kuchni jak robił kawę. Jakbym zobaczyłbym go podczas robienia innego napoju to na poważnie bym się przestraszył. Tony Stark bez kawy byłby dziwnym zjawiskiem.
- Chcesz kawy? - Pan Stark wystawił kubek z kawą w moja stronę.
- Obejdzie się - pokręciłem głowa.
- W takim razie chodźmy - Tony ruszył w stronę windy, a ja od razu ruszyłem za nim.
Weszliśmy do windy i Tony od razu wcisnął guzik z odpowiednim piętrem. Zaczęło mnie ciekawić, kiedy dostanę ten kostium, nad którym Pan Stark pracuje. Z tego co zdążyłem go zobaczyć to składa się on z nanotechnologii, czyli dosłownie z tego z czego chciałem sam go zrobić.
Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze i od razu ruszyliśmy w stronę pracowni Pana Starka.
- Więc jak Pan zamierza dać tej strój Spider-manowi? - spytałem w końcu, żeby uspokoić swoja ciekawość.
- Zamierzam go tutaj zaprosić - wzruszył ramionami i wszedł do pracowni. - I mam nadzieję, że będziesz przy tym obecny.
O kurwa.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedziałem, siadając na swoim standardowym miejscu.
- Dlaczego tak uważasz? - Pan Stark podniósł brew.
Jestem Spider-manem i proszę nie zadawać mi już takich trudnych pytań.
- Przecież nie dołożyłem się do tego stroju aż tak bardzo żebym był przy oddawaniu go Spider-manowi - powiedziałem, wzruszając lekko ramionami.
Otworzyłem plany stroju i spojrzałem się na Pana Starka.
- Weź nie przesadzaj, Peter - usłyszałem jego mrukniecie. - Oczekuje, że pojawisz się wtedy w wieży i to nie podlega dyskusji.
- Jasne - kiwnąłem lekko głową i zabrałem się do pracy.
Robiłem wszystko wedle nadanego mi projektu, gdy nagle otrzymałem jakąś wiadomość. Mogę się założyć, że ta wiadomość pochodzi z grupki staruszków. Podniosłem lekko brew, gdy usłyszałem, że na telefon Tony'ego też przyszło powiadomienie. Zacząłem udawać, że robię to co powinienem robić i zacząłem zerkać co chwila na Pana Starka.
- Co za dzieciak - usłyszałem w pewnym momencie mruknięcie.
- To do mnie? - spytałem, widząc, że ciągle siedzi na telefonie.
- Co? A, nie - pokręcił głowa i odłożył telefon na bok. - Piszę z takim jednym dzieciakiem, którego imienia w sumie nie znam.
- Czyli może to być każdy - powiedziałem i przekrzywiłem głowę.
- Dokładnie - pokiwał głową. - Żeby nie było, mam o nim kilka informacji, które mogą okazać się pomocne, jeśli będę chciał go kiedyś znaleźć.
- Jakie? - spytałem. - Może będę mógł jakoś pomóc.
- Też ma tutaj staż, oraz z tego co mi wiadomo to Kate, dzieciak Clinta, do którego nie chce się przyznać, go zna, bo uwaga uderzyła go drzwiami - parsknął cicho śmiechem. - W sumie jak przyszedłem was zobaczyć na pierwszy dzień to miałem nadzieje, że nabiła mu siniaka.
O kurwa. O kurwa. Japierdole.
- Z tego co widziałem to nikt tam nie miał siniaka.
- I właśnie to jest najgorsze - wzruszył ramionami. - Najgorszą rzeczą jest też to, że nazywa mnie Niewyuczonym hackerem, bo nie umiałem mu się włamać do telefonu.
- Skoro Pan tego nie umiał to może miał racje - powiedziałem z lekkim uśmieszkiem.
- Peter, bo cię zwolnię - pogroził mi palcem. - Wiesz co, dzieciaku? Powinienem dodać cię do naszej grupki.
- To macie grupkę? - spytałem. Mam nadzieję, że powie mi kim jest reszta staruszków.
- Mamy - pokiwał głową. - Ja i reszta Avengers jesteśmy na niej, oczywiście Dzieciak jest niczego nieświadomy.
O KURWA NIE WIERZE.
- Żartuje Pan? - spytałem i rozszerzyłem lekko oczy. - Jakiś dzieciak pisze z Avengers i nie ma zielonego pojęcia, że z nimi piszę?
Ciekawe co by zrobił, gdybym mu powiedział, że jestem tym dzieciakiem, o którym mówił.
Przez resztę naszej pracy Pan Stark namawiał mnie na dołączenie do ich, naszej, grupki staruszków, jednak nie zgodziłem się. Nie chciałem w pewnym momencie pomylić numerów i odpisać im jako Peter zamiast jako Dzieciak. Z tego co zdążyłem zauważyć to mylenie numerów wychodzi mi cudownie.
-----
sorry za to ze krótko dzis no i sorry za głupiego starka który nie potrafi trzymać mordy na kłódkę
wciąż nie rozumiem czemu w homecoming Stark nie poinformował Petera o swoich planach gdyby to zrobil to sytuacja na promie w ogóle by nie miała miejsca
ale w sumie wtedy sytuacja z budynkiem tez by nie miała miejsca więc w sumie nie wiem co jest lepsze
CZYTASZ
Zły numer dzieciaku
Fanfictionopowiadanie jak każde inne o tej tematyce co nie peter po prostu źle przepisuje numer i trafia na obca mu osobę której już na samym początku powiedział za dużo may tutaj (prawdopodobnie) nie umrze no i Peter ma troszkę wyjebane ego