Rozdział 21

223 20 9
                                    

Na ławce leżała moja mała siostrzyczka. Płakała, chyba była głodna. Wokół pusto, nie ma rodziców. Musiało się coś stać. Inaczej by jej nie zostawili...
Postanowiłam zabrać małą do domu i zadzwonić po Patryka, żeby mi pomógł. Szybko przyjechał pod budynek. Zadzwoniłam jeszcze po nianię, żeby zaopiekowała się Martyną.
Po 5 minutach byliśmy z powrotem w parku. Szukaliśmy jakichkolwiek śladów, ale nic nie było. Nie chciałam dzwonić po policję. I tak by nic nie zrobili. Nigdy nic nie robią...

Strasznie się bałam, że coś się stało moim rodzicom. O dziwo, nawet wózka nie było. Tylko sama Martynka. To jest straszne. To chyba zamienia się w jakiś kiepski kryminał... Szukaliśmy i szukaliśmy, aż w końcu, Patryk znalazł jakiś ślad. To był but... a dokładniej sandał mojej mamy. Leżał pod płotem w którym była jakaś wielka dziura. Co tu się dzieje? Już mam dość.

- Boję się Patryk - powiedziałam spoglądając mojemu chłopakowi prosto w oczy. Przytulił mnie nic nie mówiąc.
- Wiesz co, może tu zostań, ja pójdę. - powiedział Patryk.
- Nie, to moi rodzice, i tak cię tu ściągnęłam, a to przecież moja sprawa. - odpowiedziałam na sugestię mojego chłopaka.
- Jak chcesz. Chodźmy, jakby co to będę cię chronił.
- Ok - powiedziałam, byłam zmęczona tym wszystkim.
Weszliśmy na dziwne, wielkie podwórko. Było szaro i robiło się coraz ciemniej. Usłyszałam jakieś krzyki...
- Zapłacę Ci tyle ile będziesz chciał! Tylko zostaw moją żonę i dzieci! - wrzeszczał gruby, męski głos. To był tata. Pobiegliśmy w stronę odgłosów. Weszliśmy do starego domu. Zobaczyłam tatę przywiązanego do krzesła. Naprzeciwko niego stał tęgi, wysoki mężczyzna. Nie odzywałam się. Nie chciałam sie wydać.
Po chwili "grubas" wyszedł. Wbiegłam do pokoju i przytuliłam się do mojego taty. Rozwiązałam go.
- Tato, jak dobrze, że nic ci nie jest! - powiedziałam - Tak się bałam!
- Musimy szybko iść do domu. - powiedział tata.
- A mama? - zapytałam
- Nie wiem, gdzie jest mama. Na pewno nie tutaj. To wiem. Musimy wracać i zastanowić się gdzie może być.
- Ok - powiedziałam i po cichu ruszyliśmy w stronę naszego domu.
Patryk powiedział, że pójdzie z nami, żeby pomóc. Z ulgą przekroczyłam próg domu. Teraz tylko tam czułam się bezpiecznie. Poprosiliśmy opiekunkę żeby została jeszcze z 3 godziny. W całej tej sprawie zapomniałam, że muszę odwołać imprezę. Napisałam do wszystkim zaproszonych SMS-y z przeprosinami. Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmowę. A raczej to tata rozmawiał. Opowiedział nam o wszystkim. Z opowieści wynikało, że mama może być na drugim końcu miasta w starej chacie, bo tak usłyszał tata z rozmowy bandytów. Rząda 100 tys. do końca tygodnia, bo inaczej zrobi nam krzywdę. To wszystko było straszne...

_______________________________________________________

Hej kochani 😄 Przepraszam za tak długą przerwę, ale nie mam czasu pisać. Wiem, rozdział do bani i jeszcze krótki, ale proszę o jakiekolwiek komentarze. Nawet złe.
Buziaki,
Pati 😘

Czy to miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz