🌼9🌼

84 6 0
                                    

- Japiernicze moja głowa. - jęknąłem łapiąc się za nią. - Ile my wczoraj wypiliśmy?

- Sadząc po pustych butelkach i puszkach łącznie jakieś osiem piw i dwie butelki soju. - zaśmiał się Namjoon.

- Cholera film musiał mi się urwać, bo pamiętam tylko piwa i twoją gadkę o Yejin - zachichotałem nastepnie krzywiąc sie lekko na dźwięk imienia wybranki serca Kima.

- Czyli nie pamiętasz? - zapytał cicho, jakby mówił sam do siebie, a w głosie można było wyczuć jakieś kłębiące się sprzeczne emocje, ktorych niestety nie umialem odczytać.

- Czego nie pamiętam? - chłopak delikatnie się spiął - Namjoon?

- To nic takiego - uśmiechnął się - po prostu chciałeś tańczyć na stole przy okazji ściągając koszulkę, ale w porę Cię od tego odwiodłem - zarechotał nerwowo i popatrzył na mnie, a w jego oczach mogłem zobaczyć, że nie do końca mówi mi prawdę, jednak postanowiłem nie ciągnąć tego tematu.

Namjoon:

Gdy Seokjin przyznał, że nie pamięta wczorajszych wydarzeń odetchnąłem z ulgą jednocześnie czując coś, czego kompletnie się nie spodziewałem, poczułem zawód i na doslownie ulamek sekundy zrobiło mi się przykro, bo z jednej strony cholernie mocno pragnąłem by pamiętał smak i dotyk moich ust, ale z drugiej cieszyłem się, że tak nie jest.

Miałem też wyrzuty sumienia względem Yejin, jakby nie patrzeć zdradziłem ją robiąc to w najbardziej ochydny sposób: to ja z własnej, nieprzymuszonej woli, sam zainicjowałem pocałunek, wykorzystując fakt, że Kim był pod wpływem alkoholu jednocześnie mając świadomość, że w tym samym czasie moja dziewczyna zapewne planuje nam piękny ślub i całe życie.

Sam byłem pod wpływem, ale mój umysł myślał trzeźwo, w dodatku, również pod wpływem, tym razem impulsu nie mogłem powstrzymać swojej głupiej ciekawości błagającej mnie wręcz bym poznał smak tych kuszących, malinowych ust.

Dlaczego to zrobiłem? Nie wiem, nie mam pojęcia. Ciągle powtarzałem sobie, że przecież kocham Yejin, w końcu to moja dziewczyna - na tym moje argumenty się kończyły.

Z krainy moich myśli wyrwał mnie taksówkarz informując, że dotarliśmy pod wskazany adres, szybko zapłaciłem i udałem się do domu, by wziąć zimny prysznic orzetrzeźwiający nie tylko moje ciało,ale też umysł .

Seokjin:

Przeprowadzając się do Seulu nie sądziłem, że moje życie nabierze rozpędu, a ja będę odnajdywał się w tym całkiem dobrze. Byłem świetnie zorganizowany, dlatego bez większego problemu łączyłem studia z pracą,czasem na odpoczynek i rozmowami z Mady, którą starałem się przekonać do pójścia w moje ślady i przeprowadzki do Korei, ale dziewczyna dzielnie odpierała moje nachalne prośby, a czasem nawet groźby. Muszę przyznać, że bardzo mi jej brakuje szczególnie w kryzysowych sytuacjach, np. takich, jak ta z pierwszego dnia moich studiów:

Jechałem na swój pierwszy w życiu wykład będąc tak bardzo tym przejęty i zarazem podekscytowany, że prawie przegapiłem swój przystanek, ale na szczęście w ostatniej chwili udało mi się opuścić pojazd.

Powoli i trochę niepewnie złapałem za klamkę z zamiarem otworzenia drzwi, ale nie byłem w stanie tego zrobić. Ręce trzęsły mi się, jak u starego alkoholika, a oddech stał się płytszy.

- Nie nie, nie, nie,nie błagam tylko nie to, nie teraz. Jin musisz się uspokoić, wdech i wydech. - powtarzałem sobie w myślach.

Atak paniki.

Znowu ten pierdolony atak paniki powrócił w najmniej odpowiednim czasie. Do wykładu zostało pięć minut, a ja wiedziałem, że nie dam rady w tak krótkim czasie się ogarnąć i spóźnię się już na pierwsze zajęcia, a to tylko nasilało mój stres i nie pozwalało się uspokoić. Nagle jakby wybudzony z transu poczułem czyjąś dłoń na ramieniu.

- Hej, widziałeś kiedyś niebieskiego kota? - zapytał rudowłosy chłopak, z wielkim uśmiechem i śmiejącymi się oczami. - popatrz, to Blue, moja kotka. - pokazał mi zdjęcie w telefonie - Nazwałem ją tak, bo jej sierść w słońcu mieni się na niebiesko, jest kotem brytyjskim. Straszy z niej rozrabiak, ostatnio podarła mi poduszkę, a z miesiąc temu z sikała sie na moje ulubione buty w ramach zemsty, bo ją wykąpałem. - zachichotałem i poczułem jak mój oddech wraca do normy, a ja sam się uspokajam.

- Dz-dziękuję - wyjąkałem lekko unosząc kąciki ust.

- Nie ma za co, mam nadzieję, że czujesz się już lepiej i atak minął. Tak w ogóle to jestem Jung Hoseok, a Ty?

- Kim Seokjin, miło mi Cię poznać.

Tak właśnie poznałem nowego znajomego - Hoseoka, który studiuje psychologię na drugim roku. Od tamtego wydarzenia spędzaliśmy że sobą każdą przerwę między zajęciami.

***

Czas mijał, a w raz z nim moja relacja z prawnikiem stawała się coraz bliższa. Pracowaliśmy razem, starszy pomagał mi w nauce, spotykaliśmy się też po pracy. Myślę, że zaprzyjaźniliśmy się. Poznałem nawet Yejin, a on Hobiego, którego również traktowałem, jak przyjaciela. Jednak obie te przyjaźnie miały zupełnie inny wymiar.

Hoseok był dla mnie jak brat, rozumieliśmy się bez słów i kochałem go miłością czysto braterską, czego nie potrafiłem zrobić w przypadku Kima. Starszy chłopak działał na mnie na zupełnie innej płaszczyźnie, budząc we mnie chociażby te emocje, które czuje my, gdy się w kimś zauroczymy bądź zakochamy. Tak, jestem conajmniej zauroczony w nieziemsko przystojnym prawniku i mógłbym się tego wypierać, tylko po co skoro wtedy okłamywałbym sam siebie?

"Namjoon Ci się podoba, prawda?" - zapytał mnie kiedyś Hobi. Pamiętam, że było to zaraz po naszym pierwszym wyjściu we trójkę. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, zarumieniłem się tylko i westchnąłem. Byłem w szoku, że chłopak czyta ze mnie, jak z otwartej książki, ale przyznałem mu się w tedy, że od jakiegoś czasu nie potrafię patrzeć na hyunga tylko jak na przyjaciela i, że moje biedne serce rwie się do niego,jak oszalałe.

***

Namjoon:

Minął kolejny miesiąc, a jedynym o czym wciąż myślę nie są zaręczyny, na które w dalszym ciągu naciska Yejin, a słodkie usta mojego asystenta i przyjaciela. Codziennie rano łapie się na myśli o Jinie, co teraz robi, czy dobrze spał, czy nic mu nie jest.. Całując Yejin fantazjuję, jak cudownie byłoby gdyby na jej miejscu stał ten uroczy chłopak.

Dobra Nam skończ pierdolić, po pierwsze nie jesteś gejem, a poza tym masz dziewczynę poważnie myślącą o waszej przyszłości, skup się na niej wreszcie. - skarciłem sam siebie.

Czas mijał, a wszystkie myśli w mojej głowie krążyły wciąż wokół niego.

Aktualnie siedziałem w kancelarii znów analizując każdą moją interakcję z Kimem. Przypominałem sobie te wszystkie małe gesty, którymi go obdarzałem, jak niecelowe muśnięcia jego dłoni, gdy podawał mi dokumenty, czy poprawianie tego niesfornego kosmyka włosów, który wiecznie opadał na jego czoło.

I gdy tak byłem pochłonięty w swoich rozmyślaniach drzwi mojego gabinetu otworzyły się, a do środka wszedł ON niosąc kubek mojej ulubionej kawy. Jin podał mi ją delikatnie się uśmiechając i wtedy nasze spojrzenia spotkały się, a ja wszystko zrozumiałem.


Zrozumiałem, że jestem zakochany.



Zakochany w Kim Seokjinie.

4 kwietnia 04:04 [Namjin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz