WDECH- powoli zamknąłem oczy. Czy wyobraźnia płata mi figle?
WYDECH- zacząłem przypominać sobie wszystko co razem przeszliśmy, każdy najdrobniejszy grymas na jego twarzy, każde bicie jego serca, każdy wspólny posiłek, trzymanie się za ręce.-Nie, to nie może być prawda- wymamrotałem.
WDECH- otworzyłem oczy, przecierając je ze zdumienia. Przede mną leżał on. Ale czy napewno? Czy napewno widzę przed sobą człowieka, z którym dzieliłem ostatnie 4 lata życia?
Podszedłem bliżej..
-TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!!! - krzyknąłem, powoli osuwając się na ziemię, po chwili nie czułem już nic, ogarnęła mnie przeszywająca cisza i ciemność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
5 lat wcześniej.
-Dan! Śniadanie!
- Idę Jin! Co dziś jemy Słonko?
- Naleśniki z powidłem śliwkowym, twoje ulubione. - odpowiedziałem słodko, ściągając z patelni ostatniego placka.
-Wiesz.. Ja tak właściwie to nie jestem głodny.- Dan cmoknął szybko mój policzek i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć wyszedł zamykając za sobą drzwi.Ostatnio zdarzało mu się coraz częściej omijać wspólnie posiłki. Rano - zawsze nie był głodny, gdzieś się spieszył albo mówił, że zje w pracy.
Kolacji też już ze mną nie jadał, bywało, że wracał późno do domu, kiedy ja zrezygnowany zasypiałem na kanapie w salonie czekając na niego, a czasem poprostu nic nie mówił, tylko szybko szedł pod prysznic i zasypiał. Sam nie byłem już pewny co do niego czułem, z początku namiętny związek przerodził się bardziej w relację współlokatorów.-Jin? Chciałbym z Tobą porozmawiać.- powiedział cicho Dan, gdy razem oglądaliśmy jakąś głupkowatą komedię.
- Tak Skarbie? - odparłem,nawet nie odrywajac wzroku od ekranu.
-Ja..ja myślę,że powinniśmy się rozstać.
- Dobrze kochanie, jak sobie życzysz.- odpowiedziałem szybko, niezbyt zastanawiając się nad tym, co mówię.
FUCK, w głębi duszy wiedziałem,że ten moment nadejdzie i niby byłem na to przygotowany, tylko dlaczego to tak bardzo mnie zabolało? Przecież od kilku miesięcy już się z tym oswajałem. Byłem zły na samego siebie, że to mnie aż tak dotknęło.
Dwa dni przeleżałem w łóżku oglądając durne komedie romantyczne, jedząc lody i myśląc o swoim życiu. Skończyłem 23 lata, pracowałem w agencji reklamowej, wynajmowałem niewielką kawalerkę w centrum miasta i poza tym teraz już nie miałem nikogo, kto trzymałby mnie w tym mieście...
- Pieprzyć to!- krzyknąłem, biorąc do ręki telefon.
- Halo?
- Mady?
- Co się stało? Czemu twój głos brzmi, jakbyś od dwóch tygodni ciągle pił?
- Rozstaliśmy się z Danem.. właściwie to.. dzwonię się pożegnać. Lecę jutro do Seulu. Chcę o nim zapomnieć, a tylko zdala od niego jestem w stanie to zrobić. Wracam za tydzień, pa.
_________________________________________Witajcie kochani! Pierwszy rozdział dość króciutki, ale obiecuję, że kolejne będą dłuższe. Wpadłam na pomysł napisania tej książki we śnie. Nie mam gotowego planu i wiem, że kolejne rozdziały mogą pojawiać się nieregularnie, ale mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej.
Mam nadzieję na dobry odbiór tej historii i zapraszam Was jeszcze do moich poprzednich książek "Daegu" i "Narcyz". Będzie mi bardzo miło jeśli zostawcie po sobie jakiś ślad.
Pamiętajcie, im większa aktywność tym częściej pojawiać się będą rozdziały. Buziaczki.
CZYTASZ
4 kwietnia 04:04 [Namjin]
FanfictionOdkąd Jin zamieszkał w Korei Południowej każdy 4 kwietnia był dla niego koszmarem. Czy ktoś będzie umiał zamienić ten koszmar w bajkę? Gatunek: fluff, troszeczkę angst. Zmiana wieku: Seokjin - 23 lata, Namjoon - 28 lat. UWAGA❗ W opowiadaniu mogą wys...