🌼23🌼

47 6 0
                                    

Lecimy z maratonem!
1/?

Yoongi po sprawdzeniu właściciela czarnego BMW i informacji na jego temat stwierdził, że cała ta akcja śmierdzi. My natomiast, po dłuższym przeanalizowaniu całego tego "wypadku" uważaliśmy, że był to zwykły zbieg okoliczności. Owszem przez naszą nieuwagę mogliśmy stracić życie, do czego na całe szczęście nie doszło, ale nie bylo sensu rozpamiętywać tego w nieskończoność, dlatego po kilku dniach zdążyliśmy już o tym zapomnieć.

Dzisiaj obudziłem się nieco później niż zwykle, przez co z językiem na brodzie biegałem po całym mieszkaniu próbując jednocześnie czesać włosy i myć zęby.

- Cholera jasna Jin, jak spóźnisz się na te zajęcia to profesor powiesi Cię za jaja! - krzyczałem sam na siebie.

Kilkanaście minut później udało mi się zebrać w całości, a nawet zaoszczędziłem cenne pięć minut. Zadowolony otworzyłem drzwi i zamarłem. Na mojej wycieraczce leżał zdechnięty szczur.

Każdy, kto zna mnie trochę lepiej wie, że nienawidzę gryzoni. Myszy, szczury, chomiki czy inne świnki morskie najzwyczajniej w świecie mnie obrzydzają. A teraz w pełnej okazałości pod moimi drzwiami leży jebany szczur z okropnie długim ogonem i odciętą głową. I to nie tak, że tą głowę mógł mu odgryźć kot, czy sama odpadła, ona była po prostu odcięta, o czym świadczyć mogła idealnie wręcz prosta linia na zakończeniu szyi gryzonia. Wzdrygnąłem się i zakluczajac drzwi wybrałem numer do spółdzielni.

- Dzień dobry, z tej strony Kim Seokjin. Czy mógłby ktoś sprzątnąć nieżywego szczura spod moich drzwi?

- Szczura? Jest Pan pewien, że to nie jakaś zabawka?

- Nie proszę Pani, to prawdziwy szczur, w dodatku z odciętą głową. Chętnie porozmawiałbym z Panią na ten temat dłużej, ale strasznie się śpieszę. Dlatego proszę kogoś wysłać, by uprzątnął to truchło. Blok ósmy mieszkanie numer dwadzieścia. - nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się i czym prędzej zbiegłem schodami na zewnątrz. W ostatniej chwili udało mi się wsiąść do autobusu i cudem nie spóźnić na wykład.

Po zajęciach już tradycyjnie pojechałem do kancelarii po drodze kupując jedzenie na wynos. Domyślałem się, że Namjoon od lunchu nic nie zjadł, a dochodziła już osiemnasta.

- Dobry wieczór panie seksowny prawniku! - krzyknąłem na wejściu upewniając się, że w gabinecie Namjoona nie ma żadnego klienta.

- Dzień dobry Kochanie. - starszy popatrzył na mnie delikatnie się uśmiechając. - Co tam dla mnie masz?

- Kupiłem Ci pierogi z tej polskiej restauracji, w której kiedyś jedliśmy.

- Ratujesz mi życie, jestem tak głodny, że mam wrażenie jakby mój żołądek sam się trawił.

- Co Ty byś beze mnie zrobił? - zachichotałem - Jak Ci minął dzień?

- Był całkiem okej, rano przeszedł pan Jirawat z pretensjami odnośnie alimentów, potem miałem rozprawę w sądzie na drugim końcu miasta, a w międzyczasie ogarnąłem zaległe dokumenty. Bardzo za Tobą tęskniłem. - podsumował blondyn przyciągając mnie do siebie i sadzając na kolanach. - A jak Twój dzień?

- Och początek dnia nie był najlepszy. Najpierw zaspałem,przez co prawie spóźniłem się na uczelnię, poza tym znalazłem przed drzwiami szczura. - wzdrygnąłem się na samo wspomnienie gryzonia.

- Ale takiego prawdziwego? Żywego?

- Nie, był martwy, ale miał odciętą głowę. Naprawdę była odcięta, bo przyjrzałem jej się dobrze. Zadzwoniłem do spółdzielni i mieli się tym zająć, dlatego mam nadzieję, że gdy wrócę do siebie już go tam nie będzie.

- Hmm.. To dziwne, przecież nie macie w bloku kota, który mógłby znosić takie zdobycze. Z drugie strony blok też jest cały czas zamknięty, więc nikt obcy nie mógłby Ci go podrzucić. Może to któryś z sąsiadów? Nie podpadłeś im w jakiś sposób?

- Oj daj spokój. Przecież wiesz, że nie rozmawiam z nikim z bloku poza sąsiadką z naprzeciwka, ale to miła starsza pani. Czasem robię jej zakupy więc myślę, że ją możemy wykluczyć.

Nam miał vos odpowiedzieć, ale w pomieszczeniu rozdzwonił się telefon. Prawnik odebrał, ale rozmówca odrazu się rozłączył.

- Kurde, chyba musimy kupić nowy telefon, bo ten jest zepsuty. Od rana już odrzuciło mi tyle połączeń przychodzących, że ciężko to zliczyć. - westchnął starszy.

- Poczekaj, spróbuję zadzwonić na służbowy i zobaczymy czy mnie też rozłączy. - szybko wybrałem numer kancelarii.

Dźwięk dzwoniącego telefonu znów rozszedł się po biurze, Namjoon podniósł słuchawkę odbierając połączenie, ale tym razem nie rozłączyło nas.

- O teraz działa. Może to jakiś błąd na linii? Już sam nie wiem, jeśli jutro też ta będzie, to zadzwonię do serwisu. Jin? Zostajesz dzisiaj u mnie? Jutro zaczynamy pracę o tej samej godzinie, więc moglibyśmy pojechać razem. Co Ty na to?

- Myślę, że to całkiem dobry pomysł, tylko nie wziąłem ze sobą niczego na zmianę.

- Ostatnio znalazłem kilka koszul, które są na mnie za małe, więc myślę, że na Ciebie będą pasowały. A spodnie możesz ubrać te, które masz na sobie.

Zgodziłem się z blondynem i już półgodziny później oboje wychodziliśmy z kancelarii.

4 kwietnia 04:04 [Namjin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz