🌼12🌼

67 9 0
                                    

Weekend minął mi wyjątkowo szybko. Nim się obejrzałem był już poniedziałek, a co za tym idzie mój trochę przymusowy urlop właśnie się rozpoczął. Oczywiście wymówka jaką powiedziałem Namjoonowi była tylko wymówką i nie zamierzałem lecieć do Australii dlatego postanowiłem dalej chodzić na zajęcia i po prostu unikać miejsc, w których mógłbym przypadkiem trafić na blondyna.

- Wow Jin Ty nieziemsko przystojna i inteligentna bestio. - zaśmiałem się w myślach.

Zajęcia zaczynałem dopiero o osiemnastej, więc cały dzień miałem zamiar spędzić w łóżku oglądając ulubioną k-dramę i jedząc niezdrowe przekąski, jak typowa nastolatka ze złamanym serduszkiem. Jakoś po piętnastej dostałem wiadomość od Namjoona z zapytaniem czy doleciałem już na miejsce, ale zignorowałem ją. Miałbym ogromne wyrzuty sumienia brnąc w to kłamstwo jeszcze bardziej. Żeby trochę zagłuszyć swoje myśli udałem się pod prysznic, a potem nałożyłem cała swoją ulubiona pielęgnację. Po całkowitym ogarnięciu, wyszedłem z mieszkania kierując się w stronę swojej ulubionej kawiarenki, w której miałem zwyczaj kupować lawendową latte i ciastko owsiane.

Na uczelni byłem jakieś półgodziny przed czasem.

- Seok! Mordo ty moja jak ja za Tobą tęskniłem stary!

- Japierdole Mihno nie strasz mnie, bo zejdę na zawał jeszcze przed trzydziestką. - skrzywiłem się trzymając rękę w okolicy serca - Poza tym widzieliśmy się w tamtym tygodniu.

- No wiem, ale zdążyłem stęsknić się za Twoimi żartami. - rudowłosy zaśmiał się.

- Tak? W takim razie wiesz jak nazywa się foka bez oka?

- Foka bez oka? Nie mam pojęcia.

- F.

- Co?

- No F. Foka bez oka to F.

Kolejne dziesięć minut spędziłem na tłumaczeniu temu durniowi tego żartu. Do naszej dwójki dołączyło też kilku innych studentów i razem czekaliśmy na fascynujący wykład profesora Songa ma temat problematyki świadków w prawie karnym. Jednym słowem - nuuuda.

Cały mój tydzień wyglądał tak samo. Pobudka po dwunastej, wylegiwanie się w łóżku oglądając seriale, czasem nawet udało mi się poczytać różne kodeksy, a potem jeździłem na uczelnie prawie przysypiając na wykładach, z którym już wszystko wiedziałem dzięki pracy z Namjoonem. Jeśli o niego chodzi to nie odezwał się już ani razu od tamtego SMSa. Może stwierdził, że jestem zbyt zajęty?

Namjoon:

-

Jesteś pewien, że był na tych wykładach?

- No tak, Seokjin cały tydzień ma wspisane obecności, a poza tym przecież widziałem go na swoich wykładach z logiki prawniczej. Nie jestem ani taki stary, żeby szwankowała mi pamięć, ani taki ślepy, żebym mógł pomylić go z kimś innym. Tak właściwie to czemu o niego tak wypytujesz?

- To nic takiego, myślałem, że poleciał odwiedzić rodzinę w Australii, ale najwidoczniej pomyliłem daty. - odpowiedziałem lekko zdezorientowany, nerwowo drapiąc się po karku.

Byłem właśnie na lunchu z przyjacielem ze studiów, który jest wykładowcą na uniwersytecie Seokjina. Powiedział mi, że ma bardzo zdolnego studenta na roku i tak od słowa do słowa doszliśmy do tego, że ów studentem jest mój Jin. Nie "mój" w sensie mój tylko mój, że mój asystent he he. Byłem trochę zdziwiony, przecież młodszy miał być w Sydney, a okazuje się, że cały tydzień był w Seulu. Muszę sobie z nim to wyjaśnić w poniedziałek.

Weekend minął mi wyjątkowo szybko, może dlatego, że bardzo chciałem skonfrontować się z moim asystentem, więc już w poniedziałek udałem się do kancelarii dużo szybciej niż miałem to w zwyczaju.

Chłopak krzątał się po swoim biurze wertując jakieś dokumenty i cicho coś nucił pod nosem, kiedy wszedłem do środka. Odchrząknąłem cicho nie chcąc go przestraszyć.

- Cześć Jinie. Widzę, że masz świetny humor, sprawy rodzinne się rozwiązały? - zagadałem niechcąc dać po sobie poznać, iż wiem, że chłopak wcale nie wyjechał.

- O hej. Co tutaj robisz tak wcześnie? Masz jakąś rozprawę? Przyjechałeś po  dokumenty? Matko nic o tym nie wiedziałem i nie zdążyłem ich przygotować. Czyja to sprawa? Zaraz wszystko ogarnę. - Potok słów wylewał się z niego niedając mi dojść do słowa, złapałem go więc za rękę, by go uciszyć, choć mój umysł podpowiadał mi przyjemniejszy sposób na zrobienie tego. Niestety nie mogłem sobie na to pozwolić, nie teraz i nie kiedy nie wiem co czuje młodszy. Chłopak zamilkł, a ja mogłem wreszcie coś powiedzieć.

- No już spokojnie, nie mam żadnej rozprawy z rana, więc nie musisz przygotowywać mi żadnych dokumentów. Przyjechałem wcześniej, bo stęskniłem się za Tobą i bardzo chciałem Cię zobaczyć. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - No, a teraz opowiadaj jak było w Australii. - Chłopak lekko się spiął i gdy już miał coś powiedzieć zadzwonił telefon służbowy.

Niestety po tamtym połączeniu oboje i  musieliśmy zająć się swoją pracą i nie mieliśmy czasu, żeby zamienić ze sobą choćby kilka zdań. Postanowiłem poczekać do przerwy na lunch i wtedy wyciągnąć z chlopaka wszystko jak na spowiedzi.

➿️➿️

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że cała ta sytuacja rozwiąże się szybciej, a ja będę bardziej szczęśliwy niż po wyjściu z grupy piłkarzy na mundialu w Katarze.

➿️➿️

Z

a dziesięć dwunasta postanowiłem pójść po Seokjina, żeby poinformować go o wyjściu na lunch, jednak w drodze do jego gabinetu usłyszałem, że rozmawia przez telefon. Już miałem odejść, by nie podsłuchiwać jego rozmowy, ale coś kazało mi jednak zostać.

- Mad, to wszystko nie jest takie proste. Nie masz pojęcia jak wielkie mam wyrzuty sumienia, że go okłamałem.

- Ale Ty nie rozumiesz! - chłopak podniósł głos, a potem natychmiast go zciszył - Jak mam tak po prostu spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że jestem w nim zakochany. Że unikam go,bo dotarło do mnie, że pomimo jego zerwania z Yejin nigdy nie będziemy razem, że nie mam u niego szans. Namjoon ma już kogoś innego Mady. My nigdy nie będziemy razem,a ja? Ja muszę o nim zapomnieć. On nie może się dowiedzieć,bo mnie znienawidzi i stracę go na zawsze.

- Jedynym sposobem na bycie blisko niego jest przyjaźń i choćbym miał cierpieć do końca życia zamknięty we friendzone'ie nie chcę go stracić, zbyt mocno go kocham rozumiesz? Dlatego muszę przez jakiś czas go unikać, muszę się z tego wyleczyć, bo w innym przypadku jeszcze bardziej będę ranił siebie i jego.

Usłyszałem wystarczająco dużo, dlatego nie chcąc być przyłapanym na podsłuchiwaniu cicho odszedłem do siebie. Miałem tak wiele pytań, na które znalazłem odpowiedzi, ale za to dostałem masę innych, na które nie umiem sobie odpowiedzieć. Jin mnie kocha? Dlaczego uważa, że bym go znienawidził? Dlaczego myśli, że nie ma u mnie szans? Dlaczego twierdzi, że mam już kogoś?

Milion pytań - zero odpowiedzi, a w głowie wciąż huczy jego głośne "dlaczego".

Mimo wszystko byłem cholernie szczęśliwy, bo całe to jego niepokojące zachowanie znaczyło tylko tyle, że jego uczucia są takie same jak moje. A to daje mi nadzieję na happy end i życie razem już nie jako prawnik - asystent, nie jako przyjaciele, a jako para dwóch szczęśliwie zakochaych w sobie mężczyzn.

4 kwietnia 04:04 [Namjin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz