Pół godziny później, po wybraniu dla mamy Błażeja eleganckiego srebrnego kompletu z cyrkoniami, lądujemy przy stoliku w Starbucksie. Odbieramy nasze zamówienia i na moment zapada niezręczna cisza. Do tej pory rozmowa kręciła się wokół biżuterii, ale ten temat został już wyczerpany. No i o czym tu teraz rozmawiać, żeby nie wejść na jakiś grząski grunt?
– Jak tam samopoczucie po upadku? – pyta Błażej. – Jak widzę, chyba nic poważnego ci się nie stało.
– Na szczęście nie – odpowiadam z lekkim uśmiechem. – Wciąż jestem odrobinę obolała, ale do przeżycia.
Nie mam zamiaru wspominać, że wczoraj miód zafundował mi dodatkowe siniaki, a karmel poparzenie. Absolutnie nie ma się czym chwalić. W końcu nie chcę wyjść na ofermę.
– To dobrze – kwituje. – Trochę się martwiłem, że może jednak po czasie coś zaczęło ci dolegać.
Mówi to z autentyczną troską w głosie, na co robi mnie się niezwykle ciepło na sercu. To naprawdę miło, że się tak przejął. Tym bardziej, że zasadniczo jesteśmy dla siebie zupełnie obcy.
– Niepotrzebnie, nic mi nie jest. – Macham lekceważąco ręką. – To Patrycja bardziej to wszystko przeżywała. Zwłaszcza że znów ścięła się z Andżeliką. Nie wiem, czy wiesz, ale one, mówiąc lekko, za sobą nie przepadają.
– Tak, obiło mi się o uszy – przyznaje. – Cóż, Andżela nie należy do niewiniątek, więc niełatwo żyć z nią w zgodzie.
– Znasz ją bliżej? – pytam z zainteresowaniem. – Pracujecie przecież w różnych działach.
Tak właściwie to już po incydencie z moją spektakularną glebą doszłyśmy z Pati do wniosku, że Śliwińskiego i Spyrkę najprawdopodobniej łączy coś poza pracą. Zwracali się do siebie zbyt poufale jak na zwykłych kolegów z jednej korporacji. Teraz mam okazję dowiedzieć się, czy miałyśmy rację.
– To moja dalsza kuzynka – wyjaśnia z nieco kwaszoną miną. – To ona dała mi cynk, że w Hoffman Marketing & SEO Agency szukają nowych pracowników SEO. Staram się być dla niej miły, bo właściwie dzięki niej mam tę robotę, ale czasami naprawdę trudno tolerować jej arogancję.
O proszę, jaki ten świat mały. Mimo wszystko cieszę się, że łączą ich relacje rodzinne, a nie romantyczne. Gdyby się okazało, że Błażej był kiedyś w związku z Andżelą, znacznie straciłby w moich oczach. Kto przy zdrowych zmysłach chciałby się umawiać z taką zołzą?
– Niestety rodziny się nie wybiera – stwierdzam z westchnieniem. – Ale zaraz – nagle sobie coś przypominam – błagam, powiedz, że to nie Andżela jest tą kuzynką, która ma zrobić prezent dla Patrycji!
Muszę mieć przerażony wyraz twarzy, bo Błażej wybucha gromkim śmiechem.
– Nie, to nie ona – uspokaja mnie. – Klaudia to zupełne przeciwieństwo Andżeli. Naprawdę, kobieta do rany przyłóż. A prezent jest już gotowy. Zaraz ci pokażę – proponuje i zaczyna czegoś szukać w torbie, najprawdopodobniej telefonu.
– Uf, co za ulga. – Wzdycham teatralnie, nie chcąc nawet myśleć, co mogłoby się rozegrać na firmowej wigilii, gdyby się okazało, że Pati i Andżela nawzajem zrobiły sobie prezenty. – O, ładne – oznajmiam, kiedy Błażej pokazuje mi zdjęcie trzech ręcznie robionych bransoletek.
– Jak myślisz, która najbardziej spodobałaby się Patrycji? – pyta.
Przyglądam się im uważniej i naprawdę trudno mi zdecydować. Wszystkie są śliczne. Widać kuzynka Błażeja jest naprawdę dobra w tym, co robi.
– Może ta fioletowa – decyduję po dłuższej chwili. – Pati lubi ten kolor. Ale jestem przekonana, że która by to nie była, i tak się ucieszy.
CZYTASZ
I znowu te cholerne święta!
General FictionMajka Wronkowska nie znosi Bożego Narodzenia. Może nie tyle samych świąt, co związanej z nimi otoczki. Na samą myśl o sprzątaniu, nerwowym krzątaniu się po kuchni i kupowaniu prezentów zaczyna ją boleć głowa. I to już na początku grudnia. Sprawy nie...