Wchodzę do domu po cichu. Rozglądam się, czy nie ma nigdzie rodziców. Idę do pokoju. Przywitałam się z Karmelem. Podchodzę do szafy, wyciągam ubrania. Przebieram się. Biorę plecak z podłogi i idę do wyjścia.
....
Wyciągam z kieszeni klucze. Otwieram drzwi i wchodzę. Idę do salonu. Starsza kobieta siedzi w fotelu. Gdy mnie zauważa, powoli wstaje.
- Moje dorogoy*.
- Cześć babciu.
Przytulam ją. Pomagam jej usiąść w fotelu. Siadam na kanapie.
- Dlaczego tak późno przyszłaś? - Pyta zaciekawiona.
- Byłam z koleżanką w McDonaldzie.
- Nie powinnaś tam w ogóle chodzić. Jedzenie jest tam tak nie zdrowe, że głowa mała.
- Wiem.
Kobieta, która koło mnie siedzi, tak naprawdę nie jest moją babcią. Poznaliśmy się na ulicy, gdy miałam, dziewięć lat. Szła drogą i się przewróciła. Podbiegłam do niej. Pomogłam jej wstać, pozbierać zakupy. Polina Mironov, bo tak ma na imię starsza kobieta, pochodzi z Rosji. Ma osiemdziesiąt lat. Mieszka sama. Jej mąż zmarł bardzo wcześnie. Sama wychowała syna, który zginął w wypadku samochodowym piętnaście lat temu. Jej wnuki i prawnuki mieszkają w Rosji. Postanowiłam jej pomagać w domowych czynnościach. Chciała mi płacić, ale nie zgodziłam się.
- Dzisiaj ma podrzucić dzieciaki Ava. Mówiła, że interesy ma do załatwienia w Polsce.
- To już wiadomo, co robić na obiad. - Mówię uśmiechnięta.
- Chcesz coś ciepłego do picia? - Pytam.
- Nie solntse*.
Wstaje, idę do łazienki na górę. Zamykam drzwi na klucz. Otwieram szafkę, wyciągam opatrunki. Zdejmuje bluzkę. Odwijam szal, namaczam bluzkę. Mocno się przykleiła. Odklejam bluzkę. Patrzę na ranę.
- Dużo lepiej wygląda niż wczoraj. - Mówię po cichu.
Biorę ręcznik. Oczyszczam ranę, przykładam opatrunek. Obwijam się bandażem. Zakładam bluzkę. Wkładam do plecaka brudne rzeczy. Wychodzę. Idę do kuchni ugotować obiad. Podczas wkładania do piekarnika lazanii usłyszałam otwieranie drzwi. Szłam na korytarz i nagle ktoś złapał mnie za nogi. Spojrzałam na dół.
- Cześć Wiki. - Powiedziały równocześnie Sonia i Zoja.
- Hejka szkraby. - Kucnęłam i przytuliłam je.
- Gdzie jest mama? - Pytam.
- Avy nie ma. Za to ja jestem. - Odezwał się męski głos.
Podniosłam głowę do góry.
- Cześć ptichka*.
- Cześć Dmitrij.
- Idziemy do babci. - Powiedziały dziewczynki.
Wstałam. Nie zwracając uwagi na niego, poszłam do kuchni. Dmitrij Mironov jest wnukiem Poliny. Ma dwadzieścia cztery lata. Nie lubimy się od pierwszego spotkania. Cały czas mi dokuczał, gdy przyjeżdżał do babci. Nic mu nie pasuje, co robię. Jest irytujący. Słyszę pikanie piekarnika. Wyciągam lazanie.
CZYTASZ
Niechciana
RomanceZAKOŃCZONE Historia o dziewczynie co straciła wszystko. Wiktoria była normalną dziewczyną, która miała wszystko, tak myśleli wszyscy, ale to nieprawda nie wiedzieli, co skrywa pod maską... Pojawił się w jej życiu nie wiadomo skąd. Nie wiedziała wt...