001. szóstka kier

920 58 22
                                    

Od razu założyłam opaskę na szyję. Jeden z uczestników gry, a dokładnie jedna z licealistek uciekła z budynku, przynajmniej próbowała, bo od razu zastrzelił ją laser. Na wielkim monitorze ukazało się losowanie i o ironio, mężczyzna w garniturze, który miał minę jakby chciał wszystkich pozabijać został morderczą Gęsią. Jakkolwiek to zabrzmiało - lepiej uciekaj. Od razu ruszyłam przed siebie w stronę schodów. Mężczyzna ruszył od razu do dwóch dziewczyn i po chwili ich obroże wybuchły, a krew rozlała się po zielonych ścianach.

O cholera.

Pędem zaczęłam szukać schronienia, gdzie mogłabym się ukryć przed ptasim psychopatą. Piwnice i strych odpadają, tam na pewno będzie szukał od razu, tak samo jak parter i pierwsze piętro. Hmm, budynek jest czteropiętrowy, zapewne zacznie od prawego skrzydła budynku. Wybieram trzecie piętro, lewe skrzydło, tylko czy jest tam coś do schronienia? Pobiegłam w wybrane przeze mnie miejsce. I bingo, otwarte mieszkanie. Weszłam do niego po cichu i nie zamykając drzwi na klucz schowałam się w łazience, a dokładniej w wannie. Po całej wieczności, usłyszałam mechaniczny głos kobiety.

- Do końca rozgrywki zostały trzy minuty.

Nagle jak na zawołanie usłyszałam otwieranie drzwi. Z moich obserwacji wynikało, że nasza kochana gęś pomyśli, że skoro mieszkanie jest otwarte, nikt tam się nie schował. Jednak zamiast dźwięku zamykanych drzwi usłyszałam następne kroki, mężczyzny chodzącego po mieszkaniu.

Cholera, cholera, cholera.

Nagle jak na zawołanie drzwi łazienki otworzyły się. Facet odsłonił zasłonkę i gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, uśmiechnął się jak jebany pedofil. I gdy już myślałam, że to są moje ostatnie chwile, obroża wydała z siebie dziwny pisk i psychopata wybuchł. Śmiesznie. A podobno takie szczęście zdarza się tylko w książkach.

Wyszłam z mojego już nie tajnego ukrycia i po raz kolejny kobieta przemówiła.

- Gratulację, Gra zakończona. Liczba graczy: 1.

O cholera, tylko ja przeżyłam?

Wyszłam z mieszkania i skierowałam się do holu. Zauważyłam kartę na stole. Szóstka kier. Wzięłam ją i wyszłam z budynku i rozglądając się ruszyłam do swojego domu. Wyśpię się, zjem coś i wyruszę na kolejne poszukiwania. A potem na kolejne gry. Wydostanę się stąd choćby nie wiem co.

I tak minęły dwa dni. Chodzenie, granie, jedzenie. Każdy dzień był coraz bardziej monotonny. Zdobyłam już trzy, coraz bardziej pokaźne karty. Za cholerę nie wiem na co mi one, ale może dzięki nim się stąd wydostanę. Kolejną gra za niedługo się zacznie. Ubrana w białą koszulkę, czarne dresy i czarną bluzę z plecakiem i paskiem z narzędziami do obrony, ruszyłam w stronę areny. Był to budynek mieszkalny.

Weszłam do środka i od razu zauważyłam przerażone osoby. Przynajmniej część z nich. Dwie licealistki, starsza kobieta, dwóch mężczyzn - zapewne prawników, chłopak z niebieską czapką na głowie i blondyn z kapturem na głowie słuchający czegoś na słuchawkach. Wzięłam telefon i opierając się o ścianę obserwowałam otoczenie. Przyszła jeszcze dziewczyna, jakiś mięśniak z kolegą i dwóch chłopaków, na oko starszych ode mnie. Jeden był blondynem, a drugi brunetem z sianem na głowie.

- Rejestracja zamknięta. Mamy 14 uczestników. Gra zostanie rozpoczęta.

- Przepraszam, gdzie są wszyscy ludzie? Nie wiem co tu się dzieje... - odparł chłopak w czapce.

- To gra. - rozpoczął brunet, ale blondyn mu przerwał.

- Daj spokój. Leszcze będą tylko przeszkadzać.

- Po prostu nie daj się zabić - powiedziałam, a wszystkie oczy uczestników spojrzały na mnie, natomiast blondyn cicho parsknął. - To najważniejsza zasada.

- Uh, dobrze. - rzucił krótko i spojrzał do swojego telefonu. Przemówił głos kobiety

- Poziom trudności: Piątka pik.

- Pik? - spytał blondyn.

- To gra fizyczna. - oznajmił mężczyzna w kapeluszu.

- Wow, geniusz... - szepnęłam do siebie, ale tak by tajemniczy mężczyzna mnie usłyszał. Usłyszawszy to spojrzał na mnie morderczym wzrokiem, ale kontynuował swoje zdanie.

- Liczy się siła, Nitobe, jestem - podał im rękę. - Kolor gry zazwyczaj oznacza typ gry. Trefl to zmagania drużynowe, a karo umysłowe. A kier... te są najgorsze. Wymagają zdrady, zabawy sercami towarzyszy. - Facet uśmiechnął się dziwnie. Chyba chciał brzmieć poważnie. Coś mu nie wyszło.

- A liczba?

- Poziom trudności. Im większa liczba tym trudniej.

- "Berek". Zasady: Uciekaj przed berkiem - usłyszałam zszokowane szepty pozostałych. - Warunek gry: znajdź azyl w jednym z pomieszczeń przed upływem czasu. Odnalezienie azylu oznacza zakończenie gry. Czas gry: 20 minut, po ich zakończeniu w budynku wybuchnie bomba. Czas start!

| AUTHOR'S NOTE

675 słów.

jest pierwszy rozdział. bardzo mi miło za wszystkie gwiazdki i motywujące komentarze. uwierzcie, naprawdę mnie zmotywowały do pisanie tego rozdziału.

dajcie znać czy się podoba!

wasza wiktoria :))

ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz