000. prolog

898 48 30
                                    

— Otwieraj te drzwi! — krzyknęła rudowłosa, uderzając pięścią w drzwi kabiny. — Co za suka…

Po chwili można było usłyszeć kroki, a następnie dźwięk zamykających się drzwi. Odetchnęłam z ulgą i wytarłam łzy z czerwonych policzków. Otwarłam powoli drzwi od toalety i rozglądając się na boki wyszłam z małego pomieszczenia. Umyłam ręce po czym wyszłam z ubikacji. Na korytarzu nie było uczniów, co musiało oznaczać, że znowu spóźniłam się na lekcje. Szybko pobiegłam do klasy, ale o dziwo, nawet tam nikogo nie było.

— Halo? — zawołałam, ale jedyne co było słychać to bicie mojego serca. — To jakiś głupi żart czy coś w tym stylu?

Ale znowu nikt nie odpowiedział. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz, brak zasięgu. Coraz bardziej się stresowałam. Czy na prawdę nikogo nie ma? Zaczęłam rozglądać się po innych salach. Pustka. Szybko wyszłam z budynku szkoły. Biegłam przed siebie, a dokładnie do mojego domu. Co jeszcze bardziej mnie wystraszyło to to, że nawet na ulicach nie było, żadnego pojazdu, żadnej żywej duszy.

Co się tu dzieje do cholery?

Zmęczona otworzyłam drzwi, kluczami i weszłam do budynku.

Cisza. Okropna cisza, której zaczęłam nienawidzić. Cokolwiek się tu działo, z pewnością nie było to normalne. Przebrałam się w normalne ciuchy, mundurek rzucając na biurko. Chwyciłam brązowy skórzany plecak i zapakowałam do niego parę ciuchów, trochę jedzenia, z długą datą ważności i scyzoryk. Nie mogę zostać tu w domu i nic nie robić. Muszę poszukać kogoś, kto wie co się dzieje. Jeżeli tu ktoś w ogóle jest.

I tak przez pół dnia spacerowałam po ulicach Tokio, odwiedzając, a bardziej włamując się do sklepów i zaglądając do okien domów. Wow, czuje się jak bandyta. Czyli taki los mnie czeka.

Zaczęło robić się ciemno, a ja nie zrobiłam żadnych postępów. Ale gdy na monitorze galerii ukazał się wielki napis “Gra, rozpocznie się za 20 minut, kieruj się na północ by znaleźć arenę gry” poczułam pewnego rodzaju motywację. Tam musi ktoś być.

I tak po 15 minutach byłam na miejscu. Był to nieznany mi dotąd budynek. Weszłam do środka i od razu ujrzałam stolik z telefonami i informacją “Jeden na osobę”. Wokół niego było sześć osób. Wzięłam telefon i oparłam się o ścianę i zaczęłam przyglądać się zebranym tu osobą.

Trzy dziewczyny mniej więcej w moim wieku, może o dwa lata młodsze. Mężczyzna w garniturze i kobieta z ośmioletnim dzieckiem.

Rejestracja zakończona. Liczba graczy: Siedem. Typ gry: Szóstka kier. Kaczka, kaczka, gęś. Zasady: Jedna osobą jest wybrana jako Gęś, reszta uczestników - jako Kaczki. Gęś musi dotknąć obroży przeciwnika, by go unicestwić. Gra się zakończy po 10 minutach. Gdy na arenie gry zostanie chociażby jedna Kaczka, Gęś umiera. Gra rozpocznie się za 5 minut, proszę założyć obroże.

| AUTHOR'S NOTE

444 słowa.

i mamy prolog! dajcie znać czy się podoba :))

wasza wiktoria.

ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz