Po oprowadzenie Arisu i Usagi ruszyłam w stronę swojego pokoju. Potrzebowałam wyciszenia. Sama nie wiem dlaczego, może przez przytłaczające myśli, kłębiące się w mojej głowie. Weszłam i od razu zamknęłam drzwi. Przetarłam oczy rękoma i o mój boże, prawie dostałam zawału. Kuina razem z Chishiją siedzieli na moim łóżku żwawo o czymś dyskutując. Gdy mnie zobaczyli, Kuina do mnie pomachała, a Chishiya kiwnął głową jakby nigdy nic.
— Co wy… do cholery tu robicie. — zapytałam łapiąc się za serce.
— Mamy Ci ważną rzecz do przekazania. — zaczął blondyn.
— I dla tego siedzicie w moim pokoju, jakby nigdy nic się nie stało? — zapytałam, zakładając ręce na piersi i patrząc na nich poirytowanym wzrokiem.
— Nie marudź tylko siadaj. — powiedziała Kuina i pociągnęła mnie za rękę, dzięki czemu opadłam na łóżko.
— No mówcie — odparłam gdy między nami rozprzestrzeniła się niezręczna cisza.
— Dobrze, więc mamy ważną misję do spełnienia i jesteś nam potrzebna.
— Misję? Jaką? — zapytałam zaciekawiona.
— Chcemy ukraść karty Kapelusznikowi, by stąd uciec… — zacząć blondyn, ale mu przerwałam.
— Co?! — krzyknęłam, a brunetka zasłoniła mi ręką usta.
— Ta jeszcze głośniej krzycz — dziewczyna przewróciła oczami, a ja spojrzałam na nią z politowaniem.
— No dobra, ale jak to chcecie zrobić? — powiedziałam zabierając rękę dziewczyny.
— I tu potrzebujemy kogoś… Na przynętę — rzekł Chishiya.
— Kogoś, kto uwierzy we wszystko? — uśmiechnęłam się przebiegle. Już dokładnie wiedziałam kto nam pomoże w naszym planie. Ktoś kto uwierzy nam w każde nasze słowo, tak samo jak słuchali Kapelusznika… Arisu i Usagi.
— Co masz na myśli? — zapytała się Kuina spoglądając na naszą dwójkę. Widziałam w wzroku Chishiyi, że myśli to samo co ja.
— Arisu i Usagi — odparliśmy w tym samym momencie.
— Wow. — to jedyne co Kuina powiedziała.
Zaśmiałam się z jej wypowiedzi i spojrzałam na Chishiye, który patrzył na mnie z uśmiechem. Również się do niego uśmiechnęłam, a kątem oka widziałam jak Kuina porusza sugestywnie brwiami. Mogę jej przyjebać?
Przez dłuższą chwilę usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk, oznaczający rozpoczęcie gier. Zebraliśmy się i ruszyliśmy do holu. Kapelusznik zaczął swoją przemowę, której nie za bardzo słuchałam. Patrzyłam tylko na naszych nowych.
— Na kogo tak intensywnie patrzycie? — zapytała Kuina spoglądając na nas.
— A jak myślisz? — spojrzałam na nią przez dłuższą chwilę. Po chwili zrozumiała.
— To oni?
— Dokładnie. Graliśmy z nimi w jedną z gier. — kiwnęłam głową, zgadzając się z wypowiedzią blondyna i przypominając sobie, jak to pierwszy raz spotkałam blondyna. Całkiem miłe wspomnienia.
— To ja już lecę do swojej grupy. — odparła brunetka i oddaliła się od nas. Pokazałam karteczkę Chishiyi, który spojrzał na swoją, po czym odparł:
— Jesteśmy razem w grupie. — uśmiechnął się do mnie po raz kolejny w tym dniu. Jego uśmiech był niczym plaster na moje popękane serce.
— Super! — klasnęłam w dłonie i zaczęłam się rozglądać sama nie wiem za czym. — Chodźmy.
I tak udaliśmy się do odpowiedniego auta i ruszyliśmy na arenę gry.
|AUTHOR'S NOTE
457 słów
ludzie, ostatnio śniło mi się, że na wattpadzie można serduszkować komentarze i co... MOŻNA SERDUSZKOWAC KOMENTARZE!!!
ja chyba zostanę wróżbitką 😉😉😉😉😉
love u, wiktoria.
CZYTASZ
ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.
Fanfiction-Jesteśmy zbyt zagubieni by to sobie wyznać, ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. - odparłam przyglądając się widokowi panoramy Tokio. - Tak? - Jesteś jak te gwiazdy nocą na odkrytym niebie. Jesteś tak daleko, a jednocześnie tak blisko mnie. To tak...