009. misja

485 32 12
                                    

Po oprowadzenie Arisu i Usagi ruszyłam w stronę swojego pokoju. Potrzebowałam wyciszenia. Sama nie wiem dlaczego, może przez przytłaczające myśli, kłębiące się w mojej głowie. Weszłam i od razu zamknęłam drzwi. Przetarłam oczy rękoma i o mój boże, prawie dostałam zawału. Kuina razem z Chishiją siedzieli na moim łóżku żwawo o czymś dyskutując. Gdy mnie zobaczyli, Kuina do mnie pomachała, a Chishiya kiwnął głową jakby nigdy nic.

— Co wy… do cholery tu robicie. — zapytałam łapiąc się za serce.

— Mamy Ci ważną rzecz do przekazania. — zaczął blondyn.

— I dla tego siedzicie w moim pokoju, jakby nigdy nic się nie stało? — zapytałam, zakładając ręce na piersi i patrząc na nich poirytowanym wzrokiem.

— Nie marudź tylko siadaj. — powiedziała Kuina i pociągnęła mnie za rękę, dzięki czemu opadłam na łóżko.

— No mówcie — odparłam gdy między nami rozprzestrzeniła się niezręczna cisza.

— Dobrze, więc mamy ważną misję do spełnienia i jesteś nam potrzebna.

— Misję? Jaką? — zapytałam zaciekawiona.

— Chcemy ukraść karty Kapelusznikowi, by stąd uciec… — zacząć blondyn, ale mu przerwałam.

— Co?! — krzyknęłam, a brunetka zasłoniła mi ręką usta.

— Ta jeszcze głośniej krzycz — dziewczyna przewróciła oczami, a ja spojrzałam na nią z politowaniem.

— No dobra, ale jak to chcecie zrobić? — powiedziałam zabierając rękę dziewczyny.

— I tu potrzebujemy kogoś… Na przynętę — rzekł Chishiya.

— Kogoś, kto uwierzy we wszystko? — uśmiechnęłam się przebiegle. Już dokładnie wiedziałam kto nam pomoże w naszym planie. Ktoś kto uwierzy nam w każde nasze słowo, tak samo jak słuchali Kapelusznika… Arisu i Usagi.

— Co masz na myśli? — zapytała się Kuina spoglądając na naszą dwójkę. Widziałam w wzroku Chishiyi, że myśli to samo co ja.

— Arisu i Usagi — odparliśmy w tym samym momencie.

— Wow. — to jedyne co Kuina powiedziała.

Zaśmiałam się z jej wypowiedzi i spojrzałam na Chishiye, który patrzył na mnie z uśmiechem. Również się do niego uśmiechnęłam, a kątem oka widziałam jak Kuina porusza sugestywnie brwiami. Mogę jej przyjebać?

Przez dłuższą chwilę usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk, oznaczający rozpoczęcie gier. Zebraliśmy się i ruszyliśmy do holu. Kapelusznik zaczął swoją przemowę, której nie za bardzo słuchałam. Patrzyłam tylko na naszych nowych.

— Na kogo tak intensywnie patrzycie? — zapytała Kuina spoglądając na nas.

— A jak myślisz? — spojrzałam na nią przez dłuższą chwilę. Po chwili zrozumiała.

— To oni?

— Dokładnie. Graliśmy z nimi w jedną z gier. — kiwnęłam głową, zgadzając się z wypowiedzią blondyna i przypominając sobie, jak to pierwszy raz spotkałam blondyna. Całkiem miłe wspomnienia.

— To ja już lecę do swojej grupy. — odparła brunetka i oddaliła się od nas. Pokazałam karteczkę Chishiyi, który spojrzał na swoją, po czym odparł:

— Jesteśmy razem w grupie. — uśmiechnął się do mnie po raz kolejny w tym dniu. Jego uśmiech był niczym plaster na moje popękane serce.

— Super! — klasnęłam w dłonie i zaczęłam się rozglądać sama nie wiem za czym. — Chodźmy.

I tak udaliśmy się do odpowiedniego auta i ruszyliśmy na arenę gry.






|AUTHOR'S NOTE

457 słów

ludzie, ostatnio śniło mi się, że na wattpadzie można serduszkować komentarze i co... MOŻNA SERDUSZKOWAC KOMENTARZE!!!

ja chyba zostanę wróżbitką 😉😉😉😉😉

love u, wiktoria.

ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz