— Arisu zbada apartament. Odnajdzie sejf i ukradnie karty.
— A kod? — spytał brunet.
— Mam pewien pomysł. — powiedział Chishiya. — Powiem Ci gdy dojdziesz do sejfu. — blondyn dał nam walkie talkie.
— Usagi i Kuiną staną na czatach.
— Ostrożności nigdy za wiele. — Taak, ostrożności.
— To zbyt niebezpieczne. Zabiją nas jeżeli wpadniemy. — powiedziała Usagi. Bystrzacha.
— Tylko tak możemy coś zmienić. Po śmierci Kapelusznika, sojusz się chwieje. Skorzystamy na tym planie.
I tak zaczęliśmy wdrążać plan w życie. Razem z Chishiyą obserwowaliśmy przemowę zarządu. Nagle blondyn się odezwał:
— Nowy przywódca przemawia w lobby. Zarząd i wojskowi są w dobówce, drugiej szansy nie będzie. Sam wam znać, jeśli coś się zmieni. Wszystko w twoich rękach Arisu.
— Rozumiem. — po dłuższej chwili ponownie usłyszeliśmy Arisu. — Mam! Jaki jest kod.
— Spróbuj 8022.
— Widziałeś treść listu. — w duszy zaśmiałam się z jego wypowiedzi pokręcając głową i obserwując Chishiyę.
— Nie, ale mina Aguniego mi wystarczyła. W tamtej chwili, ogarnął go mrok. Był zaskoczony i skonsternowany. Kartka musi być pusta. — uśmiechnęłam się pod nosem, a blondyn na mnie spojrzał i również się uśmiechnął. Przeżuciłam wzrok na balkon.
— Pusta? To skąd wziąłeś ten kod?
— Z pieczęci. Litery na sygnecie szefa układały się w właśnie te cyfry. To był kod. Osiem, zero, dwa, dwa.
— Nie chciałbym być twoim wrogiem. — odparł Arisu, a Chishiyą ponownie na mnie spojrzał. Powiedziałam bezdźwięczne “Ja też”. Szybko ruszyliśmy na balkon, do Aguniego.
— Aguni? — zaczęłam. Mężczyzna odwrócił się do nas i spojrzał pytającym wzrokiem
— Jest coś co musisz wiedzieć…
Szybko ruszyliśmy za zarządem do pomieszczenia, w którym był Arisu. Weszliśmy do pokoju, a ja poczułam na sobie zszokowany wzrok bruneta.
— Puszczaj! — krzyknęła Usagi wprowadzana do pokoju przez dwóch mężczyzn.
— Usagi! — chłopak zerwał się, ale uniemożliwiło mu dalszy bieg, uderzenie zafundowane przez Suguru.
— Przestań wołać Usagi, idioto! — Niragi zaczął okładać Arisu kopami w brzuch.
— Uratowaliście mnie, Kazuko i Chishiya. Mamy ich dzięki wam.
— Cała przyjemność po naszej stronie. — odpowiedziałam. — Zrobiliśmy to co było słuszne.
Po parunastu minutach wszyscy się rozeszli. Usagi i Arisu zabrali do osobnych pokoi. Aguni poszedł do swojego pokoju, tak samo jak część zarządu.
— Co tam u ciebie, Kuina? — przełączyliśmy się na inny kanał, na którym byłam tylko ja, Kuina i Chishiya.
— Aguni nadal jest w swoim pokoju. Nudy. — zaśmiałam się z wypowiedzi brunetki.
— Realizujemy plan? — kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę głównego holu, by obserwować czy nikt czasami nie idzie.
Chishiya ruszył w stronę pokoju Kapelusznika.
— Nie wiem, czy Arisu jest mądry, czy głupi. Nikt by nie trzymał kart w zwykłym sejfie.
— To gdzie jest prawdziwy sejf? — spytała Kuina.
— Gdy Arisu znalazł podpuchę, zwykle niewzruszony Aguni patrzył w konkretne miejsce. Sądzę iż w kopercie, nie było ani kodu, ani pustej kartki. Był tam rysunek. — po chwili ponownie się odezwał. — Mam
— Wykorzystaliście go?
— Żeby zyskać trzeba stracić. Zwykła ofiara, normalka.
— Skądże. Nie chciałabym być twoim wrogiem.
— Tak, często to słyszę. — odparł a ja ponownie dzisiaj się zaśmiałam. Będąc u boku tej dwójki coraz częściej to robię.
Ruszyłam do bocznego wyjścia Plaży. Tam mieliśmy się spotkać całą trójką. Po chwili już tam byłam, jako pierwsza. Po chwili przyszła Kuina jak i Chishiya.
— Czas pożegnać się z innymi.
— Nie szkoda wam Arisu.
— Średnio.
— Szkoda? — zapytał retorycznie blondyn.
— Tak. Ja mu tam współczuję. — powiedziała Kuina. Spojrzałam na nią z niezrozumieniem.
— Czy wola przetrwanie ma granice? Skoro go Ci tak szkoda, to mu pomóż.
Cisza nastała między nami, a blondyn ruszył w stronę wyjścia, ale nagle stanął.
— Nie mów, że…
Kuina już chciała pokonać wyjście, ale Chishiya tylko krzyknął krótkie:
— Stój!
Rzucił swój zegarek przez łuk, a on został przedziurawiony przez laser.
— Co? — westchnęłam cicho. — Poważnie?
Nagle usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk i głos tym razem nie kobiety, a mężczyzny.
— Dziękujemy za wizytę w środku Seaside Paradise. W ramach wdzięczności rozpoczniemy grę dla wszystkich gości ośrodka. Poziom gry: Dziesiątka kier.
— Dziesiątka kier? — zapytałam. — Zaczynamy zabawę.
|AUTHOR'S NOTE
620 słów :))
CZYTASZ
ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.
Fanfiction-Jesteśmy zbyt zagubieni by to sobie wyznać, ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. - odparłam przyglądając się widokowi panoramy Tokio. - Tak? - Jesteś jak te gwiazdy nocą na odkrytym niebie. Jesteś tak daleko, a jednocześnie tak blisko mnie. To tak...