— Może podzielimy się na grupy by sobie nawzajem powiedzieć. — odparła dziewczyna w niebieskiej sukience nieco zawyżonym głosem. — Wtedy nie możemy kłamać.
— Zgadzam się. Mogę dołączyć? — spytała dziewczyna w żółtej bluzce. Jasnowłosą kiwnęła głową.
— Ja też poproszę!
— Ja też mogę dołączyć? — i tak zebrała nam się pięcioosobowa grupa.
Jakiś mięśniak, zaczął krzyczeć po wystraszonym chłopaku.
— Powiedz mi mój kolor… Mów głośniej stary!
— Ale…
— Ale co? Hm? Nie powiesz mi? Ja bym ci twój powiedział…
— A wy? — podeszła do nas dziewczyna w kucykach, spojrzałam na monitor z zdjęciami. Dziewczyna nazywała się Urumi Aramaki. — Chcecie do nas dołączyć?
— Pewnie! — powiedział chłopak i stanął obok Urumi.
— Ja podziękuję, jeżeli to nie problem. — uśmiechnęłam się sztucznie.
— Pewnie, chodź. — odezwała się do chłopaka i odeszli ode mnie.
No i zostałam sama. Jak palec.
— Powiedzmy sobie swój kolor! — powiedział do blondyna ogrodniczek.
— Jeżeli chcesz przeżyć, musisz uważnie obserwować wszystkich. Musisz zapamiętać tych, którzy nie kłamią. Poza tym sam mógłbym być Waletem kier. Zobacz, już podzielili się nie grupy.
— Widzisz tych dwoje? — Chishiya wskazał na parkę w eleganckich ubraniach. — Wiesz co robili przed grą? Koleś jest pewny siebie, owinął ją sobie wokół palca. Nie pozwoli jej zadawać się z innymi uczestnikami. W tej grze, jeżeli zbudujesz niepodważalne zaufanie z jedną osobą, przeżyjesz i wygrasz.
Oparłam sie o ścianę. Obserwując napakowanego mężczyznę. Miałam ochotę wydłubać mu te oczy i uciąć język, by zamknął tą jape.
— A ona? — usłyszałam głos ogrodniczka. — Co jakiś czas zaglądała w naszą stronę.
Czyli chodzi o mnie.
— Nią, się nie martw. To moja… dobra znajoma. — parsknęłam pod nosem i poszłam zwiedzać więzenie.
— Chyba nas słyszała…
Tak szczerze, to byłam w dupie. Nie miałam partnera, i chociaż wiedziałam jaki mam kolor teraz, potem mogłam się już tego nie dowiedzieć. Po prostu byłam na przegranej pozycji.
— Czas na zgadywanie. Niech każdy wejdzie do celi. Jedna osoba na pomieszczenie.
Weszłam do celi. Oby Fuhito, mówił prawdę.
— Proszę podać kolor.
— Trefl! — powiedziałam głośno. Udało się.
Wyszłam z pokoju, i zaczęłam się rozglądać za Chishiyą. W końcu go zauważyłam, jak wychodził z celi. Całe szczęście.
— Rany, to było takie proste!
— Udało nam się. Pomagajmy sobie dalej!
Tak, pomagajcie sobie dalej. A ja zostanę wysadzona. Marzenie.
— Rozpoczyna się druga runda.
Poszłam do pomieszczenia z jedzeniem. Wzięłam sobie małą paczuszkę korzennych pierniczków i wróciłam do głównej wartowni. Weszłam do holu i od razu usłyszałam krzyk napakowanego faceta.
![](https://img.wattpad.com/cover/331337153-288-k820107.jpg)
CZYTASZ
ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.
Fanfiction-Jesteśmy zbyt zagubieni by to sobie wyznać, ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. - odparłam przyglądając się widokowi panoramy Tokio. - Tak? - Jesteś jak te gwiazdy nocą na odkrytym niebie. Jesteś tak daleko, a jednocześnie tak blisko mnie. To tak...