tw: przemoc domowa
— Wszystko w porządku Kazuko? — zapytała mnie Kuina. — Jesteś dzisiaj jakaś nieobecna.
— Wszystko w porządku, po prostu nie mam humoru. — zmusiłam się do lekkiego uśmiechu i wróciłam do poprzedniej czynności - czyli patrzenie się w ścianę i nic nie robienie.
Nagle ktoś zapukał do pokoju, podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Był to Chishiya.
— Chodź, jest ważna sprawa. — powiedział szybko i ruszył w prawą stronę.
— Kuina, zaraz wracam! — krzyknęłam, do dziewczyny, która po chwili odkrzyknęła, krótkie “Okej”.
Dogoniłam blondyna i gdy chciałam się odezwać, coś mnie powstrzymało. Tylko co…
Weszliśmy do pomieszczenia ukrytego za masywnymi drzwiami. Widok, który zobaczyłam… Nigdy nie chciałam go ponownie ujrzeć. Moja matka. Nie, nie mogę jej tak nazwać. Zwykła lafirynda, trafiła tutaj, akurat tu gdzie jestem ja. Jakim prawem to się stało.
— Ta kobieta, nas szpiegowała. — odparł zdenerwowany Kapelusznik.
Kobieta patrzała w jeden punkt, a ponieważ siedziała do mnie tyłem nie wiedziała mnie. To dobrze. Chyba.
— Co z nią robimy? — zapytałam, a kobieta natychmiast swój wzrok przeniosła na mnie gdy stanęłam tak by mnie widziała.
— Córeczko… To ty? — zapytała się z udawaną miłością. — Cos się tu dzieje, nic nie rozumiem.
— Po pierwsze, nie mów do mnie córeczko, a po drugie najlepiej nawet na mnie nie patrz, nie zniosę twojego puszczalskiego wzroku.
— Jak się do matki wyrażasz! — krzyknęła głośno, że pewnie cały hotel ją usłyszał. Każdy na nas się patrzył, ale za bardzo mnie to nie obchodziło. Chciałam się po prostu zemścić. Pierwsza osoba, która się nade mną znęcała. Moja własna matka.
— Nie jesteś moją matką. Nigdy nie byłaś.
— Ty mała suko! — krzyknęła jeszcze głośniej niż wcześniej. — Wypuście mnie, do cholery!
Łzy zatrzymały się w moich oczach. Nie mogłam pokazać, że jestem słaba. Bo nie byłam.
Dziewięcioletnia ja, robiła śniadanie. Dla siebie i swojej pijanej matki. Jak na złość łyżka spadła z hukiem na podłogę. Już wiedziałam co się stanie. Głośne kroki matki odbijały się od posadzki. Gdy stanęła w drzwiach, szybko do mnie podeszła i złożyła na moim policzku głośne uderzenie.
— Co ty sobie wyobrażasz! — krzyknęła.
— Ja nie chciałam! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! — powiedziałam przez łzy, gdy kobieta uderzyła mnie ponownie.
— Do pokoju!
Moja mina z tej smutnej, stała się tą pełną goryczy zmieszanej z bólem.
— To zapytam teraz ja… — odparła czarnowłosa kobieta. — Co z nią robimy?
Kapelusznik spojrzał na mnie spojrzeniem… współczującym? Nie jestem pewna czy tylko udawał czy na prawdę było mu przykro. Tylko, że z jakiego powodu? Dlatego, że mnie wyzwała? Normalka.
— Kazuko… — odrzekł mężczyzna w szlafroku. — Twoja decyzja.
— Róbcie z nią co chcecie, nie obchodzi mnie jej los. — chociaż nie powinnam wyszłam z pokoju, usłyszałam ostatnie, niezrozumiałe krzyki kobiety i poszłam do swojego pokoju.
Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Kuina spojrzała na mnie zdziwiona, po czym mnie przytuliła. Nie pytała o nic, po prostu była, a to dla mnie było najważniejsze. Usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju, a brunetka podniosła jedynie palec, zapewnie pokazując znak by osoba była cicho. Materac się ugiął, i poczułam kolejną dłoń na moich plecach. Wszędzie rozpoznam ten dotyk i oddech.
Chishiya.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na dziewczynę, później na chłopaka.
— Pamiętaj, jeżeli byś chciała się wygadać, jesteśmy tutaj. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi.
Przyjaciel. Jak to pięknie brzmi. Ale na czym polega bycie przyjacielem.
— Dziękuję. — odparłam cicho, prawie szeptem.
— Rozmazałaś się — zaśmiała się Kuina, a z nią ja i Chishiya.
— Zaraz wrócę. — powiedziałam i udałam się do łazienki.
Łapało mnie poczucie winy. Próbowałam zmienić swoją wrażliwą stronę, ale ona ze mną zostawała. Jak rzep. Ale ważne jest to, że mam przyjaciół. Jedynych w swoim rodzaju.
Co się stanie jak im powiem, że byłam poszukiwana za morderstwo?
| AUTHOR'S NOTE
590 słów.
no i mamy pierwszy sekret Kazuko za sobą haha.
spodziewaliście się tego po niej??
love u, wiktoria.
CZYTASZ
ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.
Fiksi Penggemar-Jesteśmy zbyt zagubieni by to sobie wyznać, ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. - odparłam przyglądając się widokowi panoramy Tokio. - Tak? - Jesteś jak te gwiazdy nocą na odkrytym niebie. Jesteś tak daleko, a jednocześnie tak blisko mnie. To tak...