Zostałam nagle pociągnięta w stronę drzwi wejściowych do jednego z pokoi. Zostałam przyciśnięta od ściany, przez… Chishiyę?
Cholera.
— Unikasz mnie. — rozbrzmiał zdenerwowany głos blondyna.
— Wcale nie. — próbowałam się jakoś wymigać, ale nie próżno.
— Chodzi o tą sytuację na dachu? — zapytał biorąc rękę, którą opierał przed chwilą o ścianę.
— Niee — zaprzeczyłam od razu przeciągając ostatnią literę.
— To dlaczego mnie unikasz. — jego głos był coraz to bardziej poważniejszy i trochę zezłoszczony. Szczerze nigdy go takiego nie widziałam i możliwe, że moja ignorancja wobec niego przez te paręnaście godzin, trochę źle się na nim odbiła.
— Nie unikam Cię, okej? — odparłam przewracając oczami. — Pójdziesz już stąd czy mam ci pomóc?
Odsunęłam się od blondyna i podeszłam do okna, czekając aż Shuntaro się oddali. Ale to nie nastąpiło. Odwróciłam się, by opieprzyć chłopaka, ale nagle poczułam jego usta na swoich. Zdziwiona na początku nie oddałam pocałunku, jednak po chwili opamiętałam sięi oddałam pocałunek. Złapałam jego zimne policzki w dłonie. Po chwili odsunęliśmy od siebie. Delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się w stronę okna. Robiło się coraz ciemniej, a gwiazdy pojawiały się powoli na niebie.
— Idę poszukać Kuiny — powiedziałam przerywając minimalnie niezręczną ciszę. Chłopak kiwnął głową, a ja wyszłam z pokoju. Długo szukać nie musiałam, bo Kuina stała pod drzwiami. Spojrzała na mnie wymownym wzrokiem i poruszyła sugestywnie brwiami.
— No co — przewróciłam oczami, a brunetka pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia na zewnątrz. Usiadłyśmy na leżakach i dziewczyna zaczęła swoją lawinę pytań.
— Co tam się działo?
— Nic — rzuciłam krótko, ale na moją twarz wpłynął uśmiech, który nie umknął Kuinie
— Tak, tak, a ja jestem święta Krystyna. — brunetka spojrzała na mnie z politowaniem i założyła ręce na piersi.
— Dobra… — uległam po tym jak dziewczyna o mało co nie zabiła mnie wzrokiem. Pokazałam jej gestem by się przybliżyła. — Pocałowaliśmy się.
Kuina krzyknęła, ale od razu zakryła ręką usta. Parę osób spojrzało na nią jak na wariatkę, ale nie przejęła się tym zbytnio.
— Mówiłam, że między wami coś iskrzy! A… jesteście razem?
— Co? Nie. — powiedziałam.
— To ja sprawie, że będziecie parą! — brunetka zamyśliła się przez chwilę zamyśliła, a po minucie spojrzała na mnie i rozłożyła ramiona. — Chodź tu do mnie ty moje serce.
Przybliżyłam się do dziewczyny która zamknęła mnie w szczelnym uścisku. Miałam wielką nadzieję, że plan Kuiny zadziała. Bo może tego nie okazywałam, ale zdałam sobie sprawę, że kocham blondyna, a dokładnie niesfornego kota Cheshire.
CZYTASZ
ostatnia wieczerza | chishiya, alice in borderland.
Fanfiction-Jesteśmy zbyt zagubieni by to sobie wyznać, ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. - odparłam przyglądając się widokowi panoramy Tokio. - Tak? - Jesteś jak te gwiazdy nocą na odkrytym niebie. Jesteś tak daleko, a jednocześnie tak blisko mnie. To tak...