rozdział 25

15 9 0
                                    

Pov Lexy

Obudziłam się,gdy słońce wstawało na niebie. Zrobiłam poranna rutynę czyli prysznic, kawa i krew. Spakowałam torbę i poszłam do szkoły. Ostatnio rzadko tam bywałam . Jednak miałam kilka rzeczy do zaliczenia. Godzinę czasu zajęło mi dojście do liceum. Chwilę przed pierwszą lekcją byłam na miejscu. Poszłam do swojej szafki po podręcznik do angielskiego i udałam się do klasy. Rzeczoną lekcję miałam ze Stefanem. Usiadłam w ostatniej ławce. Słuchałam nauczyciela bardzo uważnie jednak nie mogłam się skupić. Cały czas czułam na sobie wzrok Stefana który siedział po przeciwnej stronie. Gdy zadzwonił dzwonek poczułam ulgę. Kolejna lekcja historia. Po raz kolejny usiadłam z tyłu. Gdy nauczyciel wszedł do klasy poczułam się dziwnie. On spojrzał po ławkach

- witamy znowu w szkole Lexy - powiedział na mój widok

- witam pana profesora - uśmiechnęłam się.
Potem sprawdził obecność i kazał nam wyjąć karteczki nie zapowiedziana kartkówka. Super pomyślałam. Napisałam na kartkę swoje imię i nazwisko i po dwudziestu minutach oddałam ją pustą.

- Lexy nic nie napisałaś - powiedział Tom

- jak to nie. Swoje imię i nazwisko - i w tym momencie cała klasa wybucha śmiechem

- bardzo śmieszne. Zostań na chwilę po lekcji - dodał Tom i dalej odbierał kartki. Potem już tylko luz . Dzwonek zadzwonił. Zgodnie z prośbą zostałam.

- martwię się o ciebie Lexy. Od tamtego dnia jesteś bardzo smutna i zagubiona - powiedział

- nic mi nie jest. Nie musisz się martwić.

- Damon informuję mnie o wszystkim co cię dotyczy. Powiedział też co kazałaś zrobić Stefan'owi.

- tak będzie lepiej. Muszę iść mam zaraz wf. Nie musisz się martwić serio. Na razie - pomachałam mu i wyszłam. Lekcje wychowania fizycznego sobie odpuściłam . Jak się okazało nie tylko ja.

- Lexy zaczekaj - odwróciłam się

- no hej co tam ?

- zastanowiłaś się już?

- w jakiej sprawie?

- no czy pójdziesz ze mną na bal?

- wybacz Stefan zapomniałam,ale wiesz co pójdę. - uśmiechnął się

- jesteś aniołem dziękuję

- zawsze to powtarzasz Stefan.

- odprowadze Cię. - no więc szłam w towarzystwie młodszego Salvatore.
Cisza która między nami panowała dzwoniła mi w uszach.

- jakie plany na później? - zapytałam

- jeszcze nie wiem - odpowiedział

- a co ty na to żebyśmy poszli do Grilla tak wiesz wszyscy razem - spojrzałam na niego

- razem ale bez Caroline?

- jeśli zechce może iść z nami . Przecież to twoja dziewczyna.

- dobrze wiesz , że to nie prawda. - trochę się wkurzył.

- plotki które ona rozsiewa ? Myślałam , że się pobieracie i to zaraz po szkole.

- zamiast tego słuchać mogłaś zapytać mnie Lexy. Dobrze wiesz,że to ty jesteś dla mnie ważna

- nie wiem tego. Dużo się zmieniło i ty się zmieniłeś. Sama niż nie wiem kim jesteś.

- jestem tym samym facetem którym byłym kiedyś. Nie myślałem, że uwierzysz w takie coś zawsze miałem Cię za rozsądną osobę. - kontynuował

- zadzwonię do Bonnie i Eleny ,a ty zapytaj swoją dziewczynę czy przyjdzie. Będzie miło jak Damon też będzie.

- zapytam. Do zobaczenia o dwudziestej. - dodał widząc ,że stoimy przed moim domkiem. Weszłam do środka rzuciłam torbę na  sofę i wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer do Bonnie i dałam na głośnomówiący

- Hej Bonnie tu Lexy wpadniesz o dwudziestej do Grilla?

- jasne, a co to za spotkanie?

- jakie o . Dawno nie spotykaliśmy się poza szkołą.

- będę. Na pewno. Do zobaczenia. - rozłączyła się.

Później zadzwoniłam do Eleny. Ona także powiedziała ,że przyjdzie. Była dopiero czternasta dwadzieścia więc miałam trochę czasu. Zamówiłam pizzę i czekałam na dostawę. Pół godziny później jadłam już pizzę. Opróżniłam też ostatni woreczek krwi jaki podrzucił mi Damon. Musiałam bardzo na siebie uważać bo ciągle miał mnie oku. Najedzona położyłam się trochę i zaczęłam czytać książkę. Romeo i Julia to taka piękna historia. Gdy odkładałam ją dochodziła osiemnasta. Wzięłam prysznic. Potem ubrałam czarne skórzane spodnie do tego czarną koszulkę i skórzaną czarną kurtkę na nogi oczywiście czarne adidasy. Nie licząc koloru mojej skóry cała byłam ubrana na czarno. Włosy związałam w warkocz. Zabrałam jeszcze portfel i telefon. Gotowa opuściłam moje miejsce spokoju i udałam się do Mystic Grill. Gdy doszłam przed bar dochodziła dwudziesta. Weszłam do środka i usiadłam przy barze.

- cześć Sam. - przywitałam się

- o Lexy witaj. Ci podać ?

- kawę poproszę.

- do stolika?

- nie wypiję tu. - zdziwił się,ale chwilę później podał i napój. Siedziałam tam niż dość długi,ale nikt nie przychodził ,gdy minęła dwudziesta pierwsza pożegnałam się z Sam'em i wróciłam do siebie. Olali mnie i nawet nie dali znać. Pomyślałam,że szkoda marnować tak pięknej nocy. Postanowiłam iść na spacer. Pierwsze miejsce jakie przeszło mi do głowy to ta piękna łąka,więc tam też poszłam. Nie wiem ile czasu zajęło mi dojście tam,ale gdy położyłam się na trawie i spojrzałam w niebo poczułam się szczęśliwa. Gwiazdy błyszczały nad moją głową brakowało mi tylko kogoś kto by mnie pokochał i o nic nie pytał. Marzyłam o miłości wręcz jej pragnęłam. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na chwilę spokoju.

- wiedziałem ,że tu cię znajdę.

- to jedno z moich ulubionych miejsc ,ale co ty tu robisz?

- mam wiele wspomnień z tym miejscem.

- taa. Ja też niestety.

- przepraszam, że nie przyszedłem na czas.

- pewnie Caroline potrzebowała pomocy. A ty jako wzorowy narzeczony poszedłeś ratować dame w opałach.

- Lexy nie mów tak. Nie wyrzywaj się na mnie.

- olaliście mnie Stefan ,a miałam was za przyjaciół. Wybacz,ale nie pójdę z tobą na bal. Jutro wyjeżdżam na zawsze.

- nie rób mi tego.

- masz teraz Caroline,a ja też chcę mieć kogoś kto będzie tylko dla mnie,kogoś kto zawsze będzie stał u mego boku i będzie Kochał mnie bezgranicznie.  Mam prawo do szczęścia Stefan.

- przecież ja mogę dać ci to wszystko. Caroline to tylko przyjaciółka.

- tak jak inne? Tak jak Aleksia,Elena Katherine?

- skąd wiesz o Katherine?

- znalazła mnie wczoraj. Długo rozmawialiśmy niestety przesadziła z nie którymi rzeczami i nie wyszło jej to na dobre.

- Lexy coś ty zrobiła?

- załamałam krzesło i zabiłam ją,a później jeszcze spaliłam. Klaus powiedział mi co zrobić bo wiedział,że kiedyś mnie znajdzie.

- ale ona była nie śmiertelna.

- nie prawda to były tylko bajki . Opowiedziała mi jak kochała was obu. Nawet zapytała czemu ja tego nie robię. Powiedziałam jej,że Damon ma Elenę,a ty Caroline.

- nie mam nikogo. - powiedział dość smutno i poszedł. Czekałam , aż odjedzie i wróciłam do swojej strefy ciszy.

Nowe życie Lexy Część Pierwsza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz