rozdział 30

14 8 0
                                    

Od razu po tym jak wróciliśmy od babci Bonnie. Pobiegłam pod prysznic potrzebowałam chwili na regenerację. Mimo, że było nas troje zaklęcie zabrało dużo siły. Zgodnie z tym co zaplanowałam poszłam do ciotki Alice. Stefan bardzo upierał się,aby iść ze mną. Zatrzymałam się tuż przed drzwiami. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam.

- Lexy Stefan wyjdzie zapraszam - powiedziała lekko zdziwiona wizytą

- witaj ciociu miło Cię widzieć. - przytuliłam ją

- słyszałam co się ostatnio działo w twoim życiu

- od kogo? Jeśli mogę wiedzieć

- Klaus zadzwonił i wszystko mi powiedział. To prawda, że mieszkasz w domku w lesie?

- nie. Teraz mieszkam w rezydencji

- a co was sprowadza?

- w sumie to ten naszyjnik - wyciągnęłam go z kieszeni

- to nie możliwe. Wiesz co to jest?

- no właśnie nie dlatego przychodzimy

- to naszyjnik to łączenia się z tamtym wymiarem . Ostatni jaki był widziany należał do Lily Salvatore

- no właśnie od niej go dostałam wczoraj. .

- ale dlaczego?

- nie wiem. Dała mi go i powiedziała,że mam opiekować się braćmi - dodałam

- jeśli dała go Tobie to znaczy, że tylko Ty możesz pytać o co zechcesz,a ona odeśle Ci pytanie na kartce - wytłumaczyła

- i tylko tyle? - zapytałam

- nie do końca. Dwa razy w roku możesz spotkać się z osobą z tamtego świata - dodała przyglądając się uważnie naszyjnikowi - wiesz, że jest tu znak Susan

- wiem ta gwiazda. Lily powiedziała,że to ona wysłała ją na spotkanie ze mną.

- dlaczego tylko Lexy może się z nimi kontaktować skoro to moja matka ? - zapytał Stefan

- widać twoja matka wie coś czego ja nie wiem. - powiedziała

- wiedziała ona o tym ,że Lexy nas uratowała ,gdy ugryzł nas wilkołak mnie i Damon'a - powiedział

- obserwują Cię Lexy. A jak babcia Bonnie? - zapytała

- skąd wiesz ciociu?

- dzwoniła do mnie Bonnie. Prosiła bym Ci podziękowała

- na prawdę nie ma za co. - powiedziałam. Spędziliśmy miło czas,ale Alice musiała iść na dyżur do szpitala. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do Salvatore'ów .

- dowiedzieliście się czegoś w sprawie naszyjnika? - zapytał od razu Damon

- tak. Mogę się komunikować z waszą matką i babcią Susan. Dwa razy w roku mogę się spotkać z kimś z tamtego świata. - powiedziałam,a ten spojrzał na mnie jak na wariatkę. Stefan został w salonie ,a ja poszłam na górę postanowiłam sprawdzić moc naszyjnika. Wzięłam go w dłonie i zapytałam w głowie na kogo powinno uważać. Chwilę później ma łóżku pojawiła się kartka z napisałem Caroline Forbes. Zgniatłam ją i podpaliłam. Zeszłam na dół,ale byłam jakaś nieobecna. Podeszłam do stołu zabrałam butelkę burbonu i zaczęłam pić. Patrzyłam ślepo w jakiś punkt przed sobą nic nie mówiłam . Ocknęłam się,gdy ktoś szarpnął mnie za ramię.

- Lex wszystko okej? Wołam Cię od dwudziestu minut - powiedział Damon

- co mówiłeś?

- co się z Tobą dzieje?

- nic. Jadę do siebie.

- ale czym? Co się stało?

- okej pójdę. Na razie. - odłożyłam pustą już butelkę i wyszłam. Miałam iść do lasu ,ale znalazłam się w Grillu.

- Hej Lexy - powiedziała Bonnie - wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. Wszystko okej?

- Bonnie - tyle wydusiłam wpadłam w jej ramiona i się rozpłakałam. Ona przez chwilę nie powiedziała nawet słowa tylko mnie przytulała. Dziesięć minut później,gdy wszystkie łzy spłynęły z mych oczu opowiedziałam jej o tym co się stało

- dlaczego akurat Caroline?

- zawsze kochała się w Stefan'ie .

- to prawda,ale czego chcę teraz?

- nie wiem. Jak babcia? - zapytałam by zmienić temat

- dużo lepiej. Bardzo dziękuję

- ty też pomogłaś. Pozdrów babcię muszę iść. - stwierdziłam jednak gdy już miałam wychodzić do baru wszedł Stefan

- wybacz Lex martwiłam się,więc zadzwoniłam po niego - przyznała

- skarbie co jest ? - zapytał patrząc w moje zapłakane oczy

- nic. Wszystko oki - skłamałam

- teraz już na pewno wiem , że coś nie tak bo nigdy tak nie mówisz - dodał ,a ja po prostu wyminełam go i wyszłam. Pobiegłam prosto do lasu padłam na kolana. Mój krzyk rozległ się nie tylko w lesie. Weszłam do domu i od razu zeszłam do piwnicy. Moje myśli krążyły tylko wokół kartki z tamtego świata. Znowu mój krzyk rozległ się tym razem po domu. Czułam tylko bezradności i ból.  Otworzyłam lodówkę i piłam. Jeden za drugim nawet nie wiem ile tego było.

- Lexy. Skarbie! - krzyk Stefan'a odbił się echem w mojej głowie -co ty tu robisz? Co się dzieje?

- ty mi powiedz ! - krzyczałam

- nie wiem o co chodzi?

- dlaczego Lily kazała mi uważać na Caroline Forbes? Co was łączy?

- jaa - zaczął się jąkać

- wiedziałam . Wyjdź - próbowałam się uspokoić

- kochanie jaa cię kocham

- jeśli masz kłamać wyjdź - krzyknęłam

- nie mogę. Jeśli nie wierzysz zapytaj moją matkę . - dodał . Złapałam za naszyjnik i zapytałam "czy Stefan mnie kocha i czy mnie nie okłamuje ".  Chwilę później na stole pojawiła się kartka " on kocha tylko ciebie i nie kłamie . Ona zagroził na ślubie ". Podarłam kartkę i spaliłam.

- ja znam odpowiedzi Stefan

- Caroline to przyjaciółka nic poza tym. - mówił powoli podchodząc. Miałam mętlik w głowie. Bardzo chciałam wierzyć w to wszystko.  Nie wiem nawet kiedy znalazłam się w ramionach Stefan'a. Długo tak staliśmy,aż powiedział

- wracajmy do domu. Obiecuję, że nikt nas nie rozdzieli. Jesteś moim aniołem Lexy.

- chce być teraz sama. Muszę to wszystko poukładać. - powiedziałam. Stefan otarł moje łzy i wyszedł. Zostałam sama. Miałam tak wiele pytań,ale nie chciałam na razie znać odpowiedzi. Musiałam skupić się na balu który zbliżał się wielkimi krokami. Nie do końca wiedziałam w którą sukienkę mam się ubrać. To była sprawa do uzgodnienia z Eleną , abyśmy nie były ubrane tak samo. Pomyślałam,że dziś odpocznę ,a jutro wszystko uzgodnie z dziewczyną.

Nowe życie Lexy Część Pierwsza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz