•23•

556 25 46
                                    

Kiedy Ernest wyszedł z toalety, patrzyłem na niego. Chciałem pokazac, że zależy mi na nim.

- Moge zobaczyć twoje wszystkie rysunki w szkicowniku? - Zapytałem się z nadzieją.

...

- Wiesz... mogą ci się nie spodobać, ale.. jak już zobaczyłeś kilka to..

Usiadł koło mnie i dał mi mały czarny szkicownik. Wziąłem go delikatnie do rąk I lekko otworzyłem pierwszą stronę, patrząc się na blondyna.
On też patrzył, ale na na swoje ręce, widac było, że się stresuje.

- Ej, ale jak coś to nie muszę widzieć rysunków - Wziąłem głowę chlopaka tak żeby na mnie patrzył i próbowałem oddać szkicownik, ale on tylko przysunął go do mnie i kazał otworzyć.

- Nie, zobacz... tylko nie które rysunki są bardzo nie zrozumiałe - Uśmiechnął się do mnie.

I tak zrobiłem, otworzyłem szkicownik pewnie i rzeczywiście, niektóre rysunki były niewyraźne, ale miały potencial. Wiedziałem, że okazują to co Erno czuje, ale nie spodziewałem się, że jest aż tak smutno u niego..

- Słonko... dlaczego mi nie powiedziałeś, że coś jest nie tak?...

- Bo zawsze kiedy jesteś ze mną jest wspaniale - Ernest wziął oddech - Kocham cię Boka, Jestes najcudowniejszym chłopakiem na świecie i kiedy ty jesteś ze mną czuje się jak w raju!...

Przytuliłem go i lekko położyłem go na materacu żeby przytulić go jeszcze mocniej.
Nie zdawałem sobie sprawy jak On mnie kocha. Czułem się tak dobrze przy nim.
Mieliśmy już tyle przyjemnych chwil razem, a teraz mogłem się cieszyć, że przez kilka dni to będzie codzienność.
Nie chciałem wracać do domu, szczególnie gdy jest Ciotka, ale kiedy jestem sam też nie jest przyjemnie...
Teraz czułem oddech Nemeczka, był spokojny.

- Kocham cię - Ernest szeptnął lekko.

- Ja ciebie tez skarbie

Jednak nie potrwało to za długo słyszałem kroki rodziców Nemeczka kierujące się w naszą stronę. Erno szybko odsunął się ode mnie i usiadł, zrobiłam tak samo.
Nikt nie wiedział jak zareagują jego rodzice na wiadomość, że ich syn ma chlopaka.
Dlatego nie dziwiłem mu się.

- Chlopcy, chcecie coś zjeść? Albo pójdziecie na zewnątrz trochę co?

- Tak Mamo, wyjdziemy trochę na świeże powietrze!... - Wziął mnie za reke I wybiegł spokoju tak szybko, że aż jego mamą się zaśmiała.

Przez długi czas spacerowaliśmy, gadaliśmy trochę o szkole o życiu.

- Boka...?

- Tak?

- Nie boisz się reakcji twoich rodziców?

- W sensie na co...?

- Przecież domyślam się, że Ciocia Cecily wyrzuciła cię z domu...
Domyślam się także, że to przez to, że jesteśmy razem... ( 100 IQ normalnie)

- Ciocia nie wie, że jesteśmy razem, ale wie, że nie lubię dziewczyn...

- Rozumiem... Tak bardzo cię przepraszam!..

- To przecież nie twoja wina! Po drugie nigdy nie zerwałbym z tobą dla głupiej ciotki którą ledwo znam i nie lubię! - Zdenerwowalem sie, ale nie na niego...
Na ciotke, która myśli, że wszystko jej wolno! Nie lubiłem takich ludzi, była osobą poważną, ale też bardzo upartą i zazdrosną. Szczególnie o moją rodzinę. Moja mama była najmłodsza z jej rodzeństwa, nigdy się nie lubiły, rywalizowały ze sobą. Kiedy moja mama założyła Rodzinę i zaczelo jej sie powodzić, moja Ciotka zaczela sie wtracac i próbować odebrać nam jak najwięcej.
Najgorsze jest to, że wmieszała też mnie w to gówno.
Nie raz podnosiła głos na mnie, albo groziła, że zabierze mnie do niej. Do tej pory nie rozumiem dlaczego to robiła... z zazdrości?...

- Nemeczek... Ona nie jest dobrą kobietą, udaje, że jest miła i słodka, ale jak już jej zaufasz może zniszczyć Ci zycie...

Niebieskooki zamilkł, troszkę przesadziłem.
Miałem poprostu do niej żal...
Wyrzuciła mnie z domu! Kto do jasnej cholery tak robi! Przecież to nie jest jej dom! Co moglem poradzić... poniosło mnie..

- Boka...

Chlopak mnie przytulil.

- Ja zawsze będę po twojej stronie, ale teraz nie przejmuj się tym. Ważne, że jesteśmy razem, z twoja ciotką czy bez niej.
Jestes dla mnie najważniejszy!

- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił, wiesz? - lekko parschnąłem śmiechem, żeby go nie martwić. Chłopak traktował mnie bardzo oficjalnie, jak drugą połówkę. Nie wstydził się mnie, ale wręcz chwalił się mną.
Tak go kocham..
KOCHAM!

Skip time

Późno wieczorem zaczęliśmy zbierać się do domu blondyna. Byliśmy na lodach i trochę na placu, nie było tam nikogo, ale czego mielibyśmy się spodziewać? Przecież była niedziela. Każdy gdzieś wyjechał, bądź poprostu w swoim domu spedzał czas z bliskimi. Nie przeszkadzało nam to zbytnio, mogliśmy być sam na sam.
Kocham spędzać czas z Ernem!...

Wchodząc do domu, przywitał nas zapach wykwintnej kolacji. Nemeczek mówił, że rzadkością jest czuć taki zapach w jego domu. Postanowiłem podejsc do niskiej kobiety żeby pomóc jej w gotowaniu posiłku.

- Boka, co ty robisz? - zaśmiała się - przecież nie musisz mi pomagać!

- Ale chce, proszę Panią. Muszę jakoś odwdzięczyć się za przyjęcie mnie do domu.

- Przecież Ja, a tym bardziej Ernest, nie pozwolilibyśmy żebyś został na ulicy. - Zażartowała.

Nemeczek siedział na kanapie i rysował coś w swoim słynnym szkicowniku. Była cudowna atmosfera. Nigdy nie czułem takiego czegoś... Nie wiem jak to nazwać...
Rodzina?...
Traktują mnie jak członka rodziny, tak ich kocham.
Chodź nie mają dużo pieniędzy są szczęśliwi i radośni, chciałbym żeby z moimi rodzicami tak było..
Ale z nimi też jest mi naprawde dobrze!!..

Siedliśmy do stołu I zaczęliśmy jeść.

- Smacznego wszystkim! Pyszny gulasz własnej roboty, zrobiony przeze mnie i naszego gentelmena Boke! - Mama Nemeczka miała wielkie poczucie chumoru.
Wsumie Ernest odziedziczył to po niej. Po tych słowach śmiał się jak opetany.

~prawdziwa rodzina~

♡♡♡

Cześć słońca chyba długi rozdzial
Jesteście wspaniali.
Mozecie mi napisać co mogę zmienić w tej książce, bo zaczyna się robić powoli nudna
Kocham was buziaczki :**

List do blondynka | Chłopcy z Placu Broni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz