•29•

519 20 70
                                    

Nie ufam mocno ludziom. Często mam wrażenie, że wyśmiawają się ze mnie za moimi plecami. Obgadują i wyśmiewają, są fałszywi.
Jednak znalazła się jedna taka osoba...
Bardzo ważna dla mnie...
Uszczęśliwia mnie, podnosi na duchu, a sam ma ciężko. Czuję się ciężarem, ale bez niego nie moge żyć...
Dzięki nie mu zrozumiałem czym naprawdę jest miłość, w którą nie wierzyłem.
Kiedy widze go, mój świat zaczyna wirować i czuje się bardzo słabo, ale też przyjemnie.
A kiedy przybliża się i przytula, mam motylki w brzuchu. Wiem, że znalazłem odpowiednią osobe...
To on daje mi powody do życia.
Kocham go.

♡♡♡

W nocy nie mogę spać. Czuję, że dziś stanie się coś złego. To bardzo dziwne uczucie.
Nie mogę nad tym panować, a moje myśli są wypełnione wieloma czarnymi scenariuszami.
Za bardzo sie martwie...
Przecież co może się stać?

Moje serce zaczyna mocniej bić, a ja czuję w moich oczach mokro.
Czy to łzy?
Tak.
Zaczynam płakać..

- Boka!... - Nemeczek się obudził. Najwyraźniej ma dobry słuch... - Wszystko w porządku? Popatrz na mnie...

Chłopak kładzie ręce na moich ramionach.
Staram się odwracać wzrok, ale coraz mocniej płacze.

- Słonko... co się stało.? - Zapytał ponownie.

- Nic..

- Przecież widze, że płaczesz... - Blondyn przytula mnie mocno. - Jeśli mi powiesz, przejdziemy przez to razem.

- Coraz bardziej mnie przytłacza jak tu się znalazłem. - Zacząłem. - tak bardzo się ciesze, że tu jestem, ale też martwie... a co jeśli wrócę do tego świata gdzie żyłem?...

- Nawet tak nie mów!... - Boka! Ja też się tak cholernie martwie o ciebie... tym jak się tu dostałeś i czemu akurat dla mnie...

- Nie chce cię stracić...! - Płakałem tak mocno, że nic nie widziałem. Nemeczek był zaskoczony moim stanem, nigdy nie pokazywałem się mu z tak słabej perspektywy.

- Też nie chce... połóż się, będzie wszystko dobrze... ...

...
...

- Obiecuję - Dokończył.

Położyłem się, a on razem ze mną i mnie przytulił. Chciałem tylko przespać tą noc.

☆☆☆

Wstałem. Za oknem świeciło słońce, a ja słyszałem po raz kolejny piękny śpiew ptaków. Nemeczek już dawno był w salonie.
Z racji tego, że rodzice chłopaka mieli wrócić dopiero wieczorem, to On przejął gotowanie.
Czułem tylko zapach naleśników, które tak dobrze mu wychodziły, że są niedoopisania.

- Niech zgadne, Naleśniki?

- Tak, specialnie dla ciebie. Kupiłem cukier puder, żeby były jeszcze lepsze!

- Dziękuje, to miłe...

- Boka, nie przejmuj się. Czy chcesz dziś spędzić ze mną czas?

Bez myślenia odpowiedziałem.

- Tak! Oczywiscie! Z tobą zawsze i wszędze.

Ernest zaśmiał się i przewrócił naleśnika na drugą strone.

- Jesteś uroczy. Jeszcze raz, nie martw się tak prosze.

- Postaram się. - Westchnąłem lekko. - To gdzie pójdziemy.

- Myśle, że powinniśmy pójść na plac.

- Na plac?..

- Tak, ostatnio rzadko tam chodzimy i troche zatęskniłem się za tym miejscem!

- Masz racje, powinniśmy więcej czasu tam spędzać.

- Wyjąłeś mi to z ust! A jeśli mowa o ustach... - Pocałował mnie lekko w usta, czułem jak robie się czerwony.

- Wstydzisz się? - Zachichotał.

- Nie! No coś t- ty!

Nemeczek położył kolejnego naleśnika na talerz.

- Dobra! Skończone. Jemy?

- Tak!

Po śniadaniu, poszedłem do łazieńki wziąść szybki prysznic. Kiedy wyszedłem z łazieńki do drzwi ktoś zapukał.

- Otworze! - Krzyknął Ernest.

- O Czonakosz! Hej! Jak tam u ciebie??

- Hej Erno, ostatnio od Gereba słyszałem, że mieszka z tobą Boka co nie?

- On jak zwykle rozsiewa plotki, ale lubie to w nim! Tak, Boka mieszka chwilowo ze mną.

- O fajnie! Moge wejść?

- Tak, pewnie!

Przywitałem się z Czonakoszem. Gadaliśmy o jakiś pierdołach, aż nagle ciemno włosy rzucił pytaniem.

- Aaa wyyy jesteście razem?

Niebieskooki popatrzył na mnie z uśmiechem. Ja czułem zakłopotanie.
Czonakosz jest naszym przyjacielem, ale jest także wielką gadułą, więc plotki rozniosłyby się nawet w szkole.

- Jeśli nikomu nie powiesz.. - Zaczął Nemeczek.

- Nie powiem przyrzekam! - Chłopak położył ręke na piersi, na znak wierności i uśmiechnął się lekko.

- Tak jesteśmy, ale jeśli komuś powiesz to wpisze cię do czarnej księgi zagłady!

- Jest taka? - Zapytał blondyn.

- Cicho, Nemeczek!

Chłopaki dostali głupawki, a ja patrzyłem jak odwalają jakieś głupoty.

- Mogę być druchną na ślubie? - Zażartował Czonakosz.

- Tak. - Odpowiedział Ernest.

Skip time:

Kiedy Czonakosz musiał wracać do domu, bylo około godziny 15.
Postanowiliśmy udać się na plac, który miał być naszą trzecią randką.
Nikogo odziwo nie było. Jak na sobotę ten widok był mało prawdopodobny.
Usiadliśmy na jednym z sągów i zaczęliśmy rozmawiać.

- Nemeczek?..

Chłopak przytaknął lekko na znak, że słucha.

- Mówiłem ci to setki razy, ale cię kocham i to z tobą chce spędzić całe moje życie..

- To bardzo miłe! Wiem, że nie powinnem teraz o to pytać, ale te pytanie mnie od jakiegoś czasu bardzo dręczy...

- Pytaj, śmiało!

- Kiedy umrę?

To pytanie dobiło mnie mocno. Próbowałem zapomnieć o tym, jednak nie dało się.
Moim strachem obdarzyłem też Nemeczka...

Przeciez nie mogę mu powiedzieć...

☆☆☆

Tak tak, ja wiem. Krotki rozdzial, ale nie mam pomyslow :oo
A chce zrobić w nastepnym rozdziale cos MEGA \(♡O♡)/

Pozdrawiam was serdecznie, kocham was wszystkich.

Im sorry for that ze malo rozdzialow ostatnio :c

Inglisz perfekt

😎😎❤❤

List do blondynka | Chłopcy z Placu Broni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz