•31•

413 16 35
                                    

Halo?..

...

Halo..!?

Nadal ciemność mnie otacza. Już nic nie słysze, czuję tylko dotyk Nemeczka.
To dobrze, bo wiem, że jeszcze z nim jestem.

Ale...

...

Ile to potrwa?

- Obudź się.. - Ktoś powiedział.

Jak mam się do cholery obudzić?!
Co mam robić? Wołam o pomoc a nikt nie słyszy.

Prosze, Boże. Daj mi się obudzić, daj znowu zobaczyć mi Erna.
Nagle, wkońcu coś widze. To znajome miejsce. Mój dom. Spoglądam na kalendarz

...

14 marzec

...

Szybko wybiegam z domu do Nemeczka.
Mój koszmar znów się powtarza.. czuje to.
Biegne ile sił w nogach, nie obchodzi mnie, że na dworze pada deszcz tak jak i tamtego wieczoru.
Jestem już przy bramie, jestem zdychany i trudno wziąść mi wdech.
Otwieram ją i pukam do drzwi...

- O, Boka... co cię tu sprowadza..?

- Jak się czuje Erno... jest źle..? Prawda?

- Pogorszyło mu się.. Boże dlaczego on wyszedł na ten plac?.. - Kobieta zaczęła płakać, mocno ją przytuliłem.

- Rozumiem pani, obydwoje kochamy Ernesta... mam nadzieje, że będzie dobrze..

- Wejdź synku..

Udałem się do pokoju chłopaka. Tak... życie chyba nigdy nie pozwoli mi być z nim na zawsze..
Ale dlaczego..?

- Hej Nemeczek.. jak się czujesz?..

- Jak przyszłeś jest już lepiej! - Zakaszlał. - Serio jestem kapitanem?..

- Ychm... ale to teraz nie jest ważne.. - Wziąłem głęboki wdech. - Przepraszam za wszystko..

- Za wszystko?..

- Tak... wiesz, że nie powinieneś wychodzić na wojne..?

- Boka, ja musiałem!... to moje zadanie..

- Jesteś ciężko chory..

- Al.. - Przerwałem mu.

- To już nie ważne, stało się.. nie zmienie przeszłości...

...

Dlaczego teraz nie jesteśmy razem..? O co chodzi? Jak moge to odkręcić? Mam mu teraz powiedzieć? Dlaczego tak się stresuje?.. Ja poprostu chce żyć z nim..!

- Nemeczek?..

Chłopak zmęczenie przytaknął.

- Bo ja..

-Ty? Kochasz mnie?..

...

- Boka... nic mi nie jest.. Dla ciebie wyjde z tego, obiecuje!...

- Jak chcesz z tego wyjść..?

...

- Nie wiem, ale wiem, że w tym momencie nasze usta się połączą

Chłopak przybliżył się i zrobił to jak na naszym pierwszym pocałunku, delikatnie, ale tak czule.

- Dlaczego zawsze znajdujesz te dobre powody w słabych sytuacjach? - Zapytałem.

- Mam swoje sposoby..

- Lepiej się czujesz?

- Chce się lepiej czuć... ale nie wiem jak..

- Nemeczek... ja nie chce żebyś umarł.. - Moje łzy zaczeły spływać mi po policzku. - Chce z tobą żyć, chce się spotykać.. śmiać się, całować, tańczyć, być poprostu z tobą...

- Dlaczego ze mną?..

- Bo cię kocham.. bardzo..

Nagle słysze jak do pokoju wchodzi lekarz, moje serce bije coraz szybciej, nie z radości, ale z niezapokojania i stresu.

- Czy mogę z wami zostać?.. - Zapytałem.

- Przykro mi, ale...

- Panie doktorze niech Janosz zostanie, prosze.. - Poprosił blondyn.

- Niech będzie, ale usiądź troche dalej.

Usiadłem więc, doktor zbadał Nemeczka i poszedł gadać z jego ojcem..
Wiedziałem o czym gadali...
Nie mogłem uwierzyć, że to się znowu dzieje.. że znów nie będe słyszeć jego śmiechu i głosu. Nie będe czuć jego dotyku, jego śpiewu..
Kłade się na jego klatce piersiowej i moje oczy znów się zamykają...
Znów widze tą samą ciemność.

- I jak? - Zapytała ta sama postać.

Tym razem czułem, że mogę jej odpowiedzieć. Dlatego to zrobiłem.

- Jak? Dlaczego poprostu go nie ożywisz..?

- Dałam ci cały miesiąc. Cały miesiąc z nim. Myślałam, że nic nie zrobisz i nadal będziesz tym samym Janoszem. Jednak ty okazałeś się uroczym mężczyzną o wielkim sercu, nigdy takiego cię nie widziałam.
Dałeś Ernestowi tyle miłości, tyle szczęścia.
Jestem z ciebie dumna Boka.

- Kim jesteś?

- Nie umiem ci tego wytłumaczyć.

- Dlaczego ze mną gadasz?

- Dałam ci szanse i wykorzystałeś ją.

- I teraz tak poprostu wrócę do dawnego życia..? Bez Nemeczka?

- Popatrz. - Nagle przed moimi oczami zobaczyłem Nemeczka i mnie... jak siedzimy na placu broni. Rozmawiając, śmiejąc się..

- Widzisz? - Zapytała.

- Ychm..

- Co byś zrobił żeby Ernest nie umarł?

- Nie wziąłbym go na tą misje...

- A może jednak to nie ten powód?

- Nie rozumiem...

- Zastanów się.

Musiałem przypomnieć sobie wszystkie powody które mogły się przyczynić do jego śmierci.

- Powinienem mu bardziej pomagać? Co nie?...

- Dlaczego tego nie zrobiłeś?

- Bałem się... bałem się, że uzna, że jestem dziwny.. Że mnie nie polubi. Bałem się, że mnie nie zaakceptuje takim jakim jestem...

- ...

- On zasługuję na lepsze życie, nie na śmierć... nic przecież nie zrobił..

- Rozumiem. - Powiedziała poważnym głosem. - Co teraz chcesz zrobić?

- Chce taraz być z nim... Przytulac go..

Chciałem znów go zobaczyć nie wyobrażałem sobie życia bez niego.
Moje życie nie ma bez niego sensu gdy go w nim nie ma.

- Więc...

- Więc co?.. - Zapytałem, nikt mi nie odpowiadał. Zaniepokoiło mnie to.

- Halo? - Powtórzyłem.

Nikt mi nie odpowiadał...

☆☆☆

HAAI SŁOŃCA

Wiem, że krótkie nie gryźcie, ale musi coś zostać na następny roździał >:]

Wgl mega się boje co będzie po zakończeniu tej książki😩😩🤚

Jak tam wam minął weekend?? Macie ferie czy już skończyliście? :>>

Mam nadzieje, że roździał wam się podobał :>

Kocham was mocno, tulaski😻😻


List do blondynka | Chłopcy z Placu Broni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz