Halo?..
...
Halo..!?
Nadal ciemność mnie otacza. Już nic nie słysze, czuję tylko dotyk Nemeczka.
To dobrze, bo wiem, że jeszcze z nim jestem.Ale...
...
Ile to potrwa?
- Obudź się.. - Ktoś powiedział.
Jak mam się do cholery obudzić?!
Co mam robić? Wołam o pomoc a nikt nie słyszy.Prosze, Boże. Daj mi się obudzić, daj znowu zobaczyć mi Erna.
Nagle, wkońcu coś widze. To znajome miejsce. Mój dom. Spoglądam na kalendarz...
14 marzec
...
Szybko wybiegam z domu do Nemeczka.
Mój koszmar znów się powtarza.. czuje to.
Biegne ile sił w nogach, nie obchodzi mnie, że na dworze pada deszcz tak jak i tamtego wieczoru.
Jestem już przy bramie, jestem zdychany i trudno wziąść mi wdech.
Otwieram ją i pukam do drzwi...- O, Boka... co cię tu sprowadza..?
- Jak się czuje Erno... jest źle..? Prawda?
- Pogorszyło mu się.. Boże dlaczego on wyszedł na ten plac?.. - Kobieta zaczęła płakać, mocno ją przytuliłem.
- Rozumiem pani, obydwoje kochamy Ernesta... mam nadzieje, że będzie dobrze..
- Wejdź synku..
Udałem się do pokoju chłopaka. Tak... życie chyba nigdy nie pozwoli mi być z nim na zawsze..
Ale dlaczego..?- Hej Nemeczek.. jak się czujesz?..
- Jak przyszłeś jest już lepiej! - Zakaszlał. - Serio jestem kapitanem?..
- Ychm... ale to teraz nie jest ważne.. - Wziąłem głęboki wdech. - Przepraszam za wszystko..
- Za wszystko?..
- Tak... wiesz, że nie powinieneś wychodzić na wojne..?
- Boka, ja musiałem!... to moje zadanie..
- Jesteś ciężko chory..
- Al.. - Przerwałem mu.
- To już nie ważne, stało się.. nie zmienie przeszłości...
...
Dlaczego teraz nie jesteśmy razem..? O co chodzi? Jak moge to odkręcić? Mam mu teraz powiedzieć? Dlaczego tak się stresuje?.. Ja poprostu chce żyć z nim..!
- Nemeczek?..
Chłopak zmęczenie przytaknął.
- Bo ja..
-Ty? Kochasz mnie?..
...
- Boka... nic mi nie jest.. Dla ciebie wyjde z tego, obiecuje!...
- Jak chcesz z tego wyjść..?
...
- Nie wiem, ale wiem, że w tym momencie nasze usta się połączą
Chłopak przybliżył się i zrobił to jak na naszym pierwszym pocałunku, delikatnie, ale tak czule.
- Dlaczego zawsze znajdujesz te dobre powody w słabych sytuacjach? - Zapytałem.
- Mam swoje sposoby..
- Lepiej się czujesz?
- Chce się lepiej czuć... ale nie wiem jak..
- Nemeczek... ja nie chce żebyś umarł.. - Moje łzy zaczeły spływać mi po policzku. - Chce z tobą żyć, chce się spotykać.. śmiać się, całować, tańczyć, być poprostu z tobą...
- Dlaczego ze mną?..
- Bo cię kocham.. bardzo..
Nagle słysze jak do pokoju wchodzi lekarz, moje serce bije coraz szybciej, nie z radości, ale z niezapokojania i stresu.
- Czy mogę z wami zostać?.. - Zapytałem.
- Przykro mi, ale...
- Panie doktorze niech Janosz zostanie, prosze.. - Poprosił blondyn.
- Niech będzie, ale usiądź troche dalej.
Usiadłem więc, doktor zbadał Nemeczka i poszedł gadać z jego ojcem..
Wiedziałem o czym gadali...
Nie mogłem uwierzyć, że to się znowu dzieje.. że znów nie będe słyszeć jego śmiechu i głosu. Nie będe czuć jego dotyku, jego śpiewu..
Kłade się na jego klatce piersiowej i moje oczy znów się zamykają...
Znów widze tą samą ciemność.- I jak? - Zapytała ta sama postać.
Tym razem czułem, że mogę jej odpowiedzieć. Dlatego to zrobiłem.
- Jak? Dlaczego poprostu go nie ożywisz..?
- Dałam ci cały miesiąc. Cały miesiąc z nim. Myślałam, że nic nie zrobisz i nadal będziesz tym samym Janoszem. Jednak ty okazałeś się uroczym mężczyzną o wielkim sercu, nigdy takiego cię nie widziałam.
Dałeś Ernestowi tyle miłości, tyle szczęścia.
Jestem z ciebie dumna Boka.- Kim jesteś?
- Nie umiem ci tego wytłumaczyć.
- Dlaczego ze mną gadasz?
- Dałam ci szanse i wykorzystałeś ją.
- I teraz tak poprostu wrócę do dawnego życia..? Bez Nemeczka?
- Popatrz. - Nagle przed moimi oczami zobaczyłem Nemeczka i mnie... jak siedzimy na placu broni. Rozmawiając, śmiejąc się..
- Widzisz? - Zapytała.
- Ychm..
- Co byś zrobił żeby Ernest nie umarł?
- Nie wziąłbym go na tą misje...
- A może jednak to nie ten powód?
- Nie rozumiem...
- Zastanów się.
Musiałem przypomnieć sobie wszystkie powody które mogły się przyczynić do jego śmierci.
- Powinienem mu bardziej pomagać? Co nie?...
- Dlaczego tego nie zrobiłeś?
- Bałem się... bałem się, że uzna, że jestem dziwny.. Że mnie nie polubi. Bałem się, że mnie nie zaakceptuje takim jakim jestem...
- ...
- On zasługuję na lepsze życie, nie na śmierć... nic przecież nie zrobił..
- Rozumiem. - Powiedziała poważnym głosem. - Co teraz chcesz zrobić?
- Chce taraz być z nim... Przytulac go..
Chciałem znów go zobaczyć nie wyobrażałem sobie życia bez niego.
Moje życie nie ma bez niego sensu gdy go w nim nie ma.- Więc...
- Więc co?.. - Zapytałem, nikt mi nie odpowiadał. Zaniepokoiło mnie to.
- Halo? - Powtórzyłem.
Nikt mi nie odpowiadał...
☆☆☆
HAAI SŁOŃCA
Wiem, że krótkie nie gryźcie, ale musi coś zostać na następny roździał >:]
Wgl mega się boje co będzie po zakończeniu tej książki😩😩🤚
Jak tam wam minął weekend?? Macie ferie czy już skończyliście? :>>
Mam nadzieje, że roździał wam się podobał :>
Kocham was mocno, tulaski😻😻
CZYTASZ
List do blondynka | Chłopcy z Placu Broni
RandomJanosz Boka nie mógł przestać myśleć o małym blondynku. W wieku 33 lat postanowił napisać do niego list, którego mały Nemeczek i tak nie zobaczy. Jednak?.. Rozdzialy postaram się zeby były czesto.