Co teraz?

2.2K 198 4
                                    

Mijały dni i noce, a ja dalej siedziałam w tym miejscu. Na początku myślałam, że mnie uratują, że Razjael mi pomoże. Teraz wiem, że sama muszę się uratować. Tylko co teraz? Nie miałam pomysłu na 'plan ratunku'. Jonathana nie widziałam od kilku dni. Bardzo chciałam go uratować tylko, że nie mogłam. Lucas odciął mnie od niego. Przekreciłam się na bok i poczułam ból w prawym ramieniu. Codziennie przychodził po mnie Berius i każdego dnia było to samo. Przypinali mnie do krzesła i zadwali pytania, a potem razili prądem. Po godzinie moje ciało zaczęło się przyzwyczajać, ale Lucas widząc to przerywał i odczekiwał pół godziny, a później znowu zadawał mi pytania. Tym razem było tak samo.
-Dlaczego Razjael nam nie moga!?- krzyknął mi prosto w twarz Lucas. Ja ze zmęczenia nie mogłam mówić więc tylko zamknęłam oczy odchylając głowę do tyłu.- Berius weź ja do pokoju juz dzisiaj nic z niej nir wyciągnięmy- poczułam, że odpinają mi bransoletki i podnoszą z siedzenia. Wstałam o swoich siłach i powoli ruszyła w stronę pokoju w którym byłam od kilku dni. Nagle poczułam silny ból w brzuchu i upadłam na podłogę łapiąc się jedną ręką za brzuch. Nie mogłam oddychać.
-Wstawaj- warknął Berius, a ja uniosłam głowę, a wtedy zamiast ujrzeć Beriusa zobaczyłam Razjaela. W jednej ręce trzymał anielski miecz, a cały ubrany był w srebrną zbroję z złotymi runami. Skrzydła miał ogromne, Dosięgające sufitu i nagle zauważyłam, że nie znajdowałam się na korytarzu, ale w ogromnej sali. Wstałam powoli i juz nie odczułam bólu.
-Aniele Piekła- odezwał się potężnym głosem Razjael- musisz wykonać swoją misje
-ale jak?!- krzyknęłam wtedy dopiero poczułam wściekłość- nie pomagasz mi! Nie widzisz, że jestem uwięziona!?- podeszłam bliżej także otwierając skrzydła tyle, ze ja miałam jedno czarne. Przez cały pobyt w tamtym miejscu nie mogłam ich wykorzystać ani swoich mocy. Coś blokowało to wszystko.
-Gdybym ci pomógł to już by nie była twoja misja- odezwał się takim samym potężnym głosem
-i co ja mam zrobić? - spytałam juz spokojniej
- wymyśl coś- i nagle wszystko zniknęło, a ja leżałam w tymczasowym łóżku. Podniosłam się lekko do góry i zamiast poczuć ból nic nie poczułam. Odruchowo spojrzałam na prawą rękę, a na niej znajdowała się runa uzdrowienia. Poczułam się lekka wiec wstałam i podeszłam do drzwi. Mimo, że wiedziałam, że nie mogę użyć swoich mocy to spróbowałam. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że drzwi się otwierają. Kiedy otworzyłam drzwi to rzeczywiście stały otworem. Biegiem ruszyła przez korytarz i zatrzymałam się przed drzwiami pokoju w którym powinien znajdować się Jon. Otworzyłam je, weszłam i szybko zamknęłam je za sobą.
-Jon?- wyszeptałam. Pokój cały był w ciemnościach. Ledwo co dostrzegłam go siedzącego na łóżku pochylonego nad książką. Teraz patrzał na mnie. Podeszłam do niego i usiadłam koło niego.- Jon posłuchaj. Nie jesteś sobą- złapałam go za rękę- uratuje cie, ale musisz mi w tym pomóc. Wyjdziemy z tego razem. Rozumiesz? - teraz złapałam go za dwie ręce
-Alice?- wyszeptał tylko zdziwiony
-Tak?- odpowiedziałam pełna nadzieji. Znał moje imię. Może Jon jeszcze żyje.
-Czemu ty cała płoniesz?- zdziwiona spojrzałam na swoje ręce. Płonęły czerwonym ogniem. Potem wzrok skierowałam na swoje nogi. Także płonęły. Ja cała płynęłam.

Anioł PiekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz