Spędzałaś swój dzień jak każdy inny. Wstawałaś dość wcześnie rano, nakarmiłaś i oporządzałaś Tsaro, a następnie siebie. Później wybierałaś się na polowanie, następnie zbieranie, a później już tylko czekałaś na Tsireyę. Dziewczyna miała cię odwiedzić i miałyście zacząć przygotowywanie cię do poznania klanu Metcayina. Ustaliłyście, że poprosisz ich o schronienie dla samej siebie pod koniec tygodnia. Chciałaś jednak zrobić dobre pierwsze wrażenie dlatego poprosiłaś Tsireyę o pomoc. Dziewczyna miała podszkolić cię z obyczajów tego klanu oraz ewentualnych pytań jakie mogą zadać ci jej rodzice. Może i się stresowałaś ale trochę byłaś też podekscytowana. Byłaby to dla ciebie bardzo duża zmiana. Odmieniłabyś swoje życie i zyskała jakiś cel. Może i miałaś Tsireyę, ale mimo wszystko czułaś się samotna. Chciałaś poznać nowe osoby i ponownie czuć przynależność gdzieś. Dość miałaś też swojej bezproduktywności.
Czekałaś spokojnie wpatrując się w niebo gdy nagle dojrzałaś coś lecącego w powietrzu. Z daleka poznałaś, że była to jakaś postać na Ikranie, co było zastanawiające. Twój Tsaro był jedynym stworzeniem tego gatunku jakie tu widziałaś. Trochę cię to zestresowało, szczególnie gdy dostrzegłaś, że postać zbliża się w twoim kierunku. Złapałaś szybko za łuk i przyjąwszy pozycję bojową zaczęłaś do niej mierzyć. Obserwowałaś bacznie lecącego Ikrana gdy wreszcie zaczęłaś poznawać jego i jego jeźdźca. To był Rai'uk. Tylko czego on mógł od ciebie chcieć, przecież postąpiłaś zgodnie z wolą klanu i wybyłaś. Gdy tylko chłopak wylądował natychmiast ruszyłaś w jego kierunku dalej celując z łuku.
- T.I. spokojnie, jestem w celach pokojowych. – powiedział podnosząc obydwie dłonie do góry. – Mam do ciebie bardzo ważną sprawę.
Mierzyłaś do niego jeszcze chwilę, ale odłożyłaś łuk natomiast zachowałaś czujność.
- Nie wydaję mi się żebyśmy mieli jakąkolwiek wspólną sprawę. – odpowiedziałaś sarkastycznie. Czegóż on mógł od ciebie chcieć. Po tym jaki los ci zgotował nie spodziewałaś się, że jeszcze kiedykolwiek pokaże ci się na oczy.
- Chodzi o twoją matkę T.I. – powiedział z poważnym wyrazem twarzy. – Jest bardzo chora, nasza Tsahik uważa, że wręcz umierająca.
Zamarłaś. Jak to? Przecież jak wylatywałaś wszystko było okej, ale czy ty w ogóle możesz zaufać Rai'ukowi.
- Czemu miałabym ci wierzyć? Po tym co ostatnio zrobiłeś ciężko mi sobie wyobrazić tak szczodry gest z twojej strony. – powiedziałaś ironizując ostatnie zdanie. Chłopak natomiast widocznie się zmieszał.
- Trochę się zmieniło odkąd cię nie ma. Wybacz za tamto T.I., wiem dobrze, że cię skrzywdziłem dlatego zgodziłem się pomóc twojej matce. Chociaż tyle mogłem dla ciebie zrobić. Dobrze wiesz, że nie miała na kogo liczyć. – odpowiedział ci chłopak skruszonym głosem. Zastanawiałaś się co masz zrobić. Bałaś się, że chłopak chce wykonać jakiś podstęp, ale sama myśl tego, że mogłabyś nie być przy umierającej matce sprawiła, że postanowiłaś mu zaufać. Ruszyliście od razu. Nie zastanawiałaś się już dłużej, tylko ostrzegłaś chłopaka, że jak tylko cię okłamuję to tego pożałuje. Jak się później okazało nie oszukiwał cię. Twoja matka rzeczywiście była w bardzo kiepskim zdrowiu. Bardzo się ucieszyła z tego, że mogła cię zobaczyć, a ty tylko widząc ją tak słabą od razu się rozpłakałaś. Tak bardzo ci jej brakowało. Okazało się, że była możliwość uleczenia jej ale przez to, że nie była w stanie pracować wódz klanu nie zgodził się aby wydać jej część leków za nic. Spędziłaś więc w swoim starym obozie cały następny dzień odpracowując należny dług, ale było warto. Twoja matka krótko po zażyciu go zaczęła czuć się lepiej. Na szczęście dzięki wstawiennictwu Rai'uka plemię zgodziło się na to żebyś przebywała u nich póki twoja rodzicielka w pełni nie wyzdrowieje, aby być zdolna do pracy. Przeszło ci przez myśl, że źle zrobiłaś nie mówiąc nic Tsireyi ale liczyłaś na to, że dziewczyna zrozumie, że musiałaś to zrobić.
Po około tygodniu ciężkiej pracy i opieki matką zdecydowałaś, że pora wracać. Pożegnałaś się z nią czule obiecując, że kiedyś jeszcze przylecisz. Na szczęście dzięki pozytywnej zmianie Rai'uka mogłaś liczyć na przychylność wodza.
Wyczerpana gdy tylko dotarłaś z powrotem na rafę, nakarmiłaś styranego Tsaro, a sama zapadłaś w bardzo głęboki i długi sen. Byłaś wyczerpana. Następnego dnia obudziłaś się późnym popołudniem i wybrałaś się tylko na polowanie aby uzupełnić zapasy. Natomiast gdy wróciłaś z łowów zauważyłaś Tsireyę w swoim obozie. Od razu chciałaś ją uściskać i ucałować bo bardzo się stęskniłaś. Ale widząc wyraz jej twarzy już wiedziałaś, że nie ma raczej na to szans.
- Jak mogłaś T.I.? – spytała łamiącym się głosem. –Jak mogłaś mnie tak zostawić? Nie było cię tyle czasu, myślałam że już nie żyjesz. Tak się zamartwiałam.
- Tsireya, ja wszystko ci wyjaśnię. To nie tak, że... - zaczęłaś się tłumaczyć chcąc jak najszybciej wyjaśnić sytuację, ale dziewczyna chyba pierwszy raz była tak wkurzona.
- Nie chce tego słuchać, nie spodziewałam się tego po tobie bardzo mnie zraniłaś. – odpowiedziała ci tylko i szybko ruszyła w stronę Ilu. Chciałaś ją dogonić ale w pobliżu nie było żadnego dostępnego zwierzaka poza twoim Tsaro. Zaklnęłaś pod nosem. Musisz coś wymyślić żeby wyjaśnić to z dziewczyną. Nie chciałaś jej stracić.
CZYTASZ
Preferencje Avatar
FantasyJest to zbiór preferencji, imaginów, imagifów, one shotów z sagi Avatar. Póki co wszystkie wyżej wymienione formaty będą się odnosić do dwóch dostępnych części Avatara. (Ostrzegam, że część historii, motywów może być nie do końca zgodna z oryginałem...