7.7: Okoliczności pierwszego widzę cię - Lo'ak.

203 15 0
                                    


Rodzina Sullych już prawie w pełni zaaklimatyzowała się w waszej wiosce. Wszyscy czuli się już członkami klanu Metcayina. Może poza Lo'akiem. Chłopak dalej wzbudzał mnóstwo kontrowersji. Szczególnym brakiem sympatii darzyła go twoja matka. Niestety dalej nie udało ci się go do niej przekonać. Co by było gdyby dowiedziała się o waszych schadzkach. Na samą myśl o tym się zarumieniłaś. Od waszego pierwszego pocałunku minęło już trochę czasu, ale dość często spotykaliście się potajemnie. Podczas tych schadzek rozmawialiście, poznawaliście się, ale też wymienialiście mnóstwo czułości. Zaczynałaś czuć coraz więcej do tego buntownika. Trochę cię to martwiło, szczególnie, że nawet po takim czasie twoja matka się do niego nie przekonała. Co więcej miała na oku zupełnie innego kandydata dla swojej córki. Nie mówiłaś o tym Lo'akowi, nie chciałaś go niepotrzebnie martwić. Twoja matka nie znała cię kompletnie i nie wiedziała czego pragniesz. A ty pragnęłaś Sulliego. Tylko on potrafił cię tak zrozumieć, tylko jemu zwierzyłaś się już prawie ze wszystkiego. Gdyby tylko twoja matka zobaczyła tę stronę chłopaka, zapewne zmieniła by zdanie. Ale póki co tkwiliście niestety w innej rzeczywistości. Co najgorsze rodzicielka kazała ci spotkać się z wybranym przez nią partnerem, a ty niestety nie mogłaś jej odmówić. Chciałaś przed tym porozmawiać z Lo'akiem, ale nigdzie nie mogłaś go znaleźć. Zirytowana ruszyłaś w kierunku spotkania z wybrankiem matki – Tsenteyem. Kojarzyłaś chłopaka i był on całkiem miły, ale nigdy nie łączyło was nic więcej poza czystym koleżeństwem. Dlatego też dziwiłaś się czemu chłopak się na to zgodził. Dojrzałaś go z daleka i z głośnym westchnieniem ruszyłaś w jego kierunku.

- Witaj T.I. – zaczął chłopak z uśmiechem na twarzy i ruszył w twoim kierunku aby cię przytulić.

- Witaj Tsentey. – odpowiedziałaś i wyciągnęłaś przed siebie rękę chcąc tak się z nim przywitać. Chłopak natomiast kompletnie nie zrozumiał gestu i mimo twojego sprzeciwu objął cię mocno. Szybko delikatnie wysunęłaś się z niepotrzebnego uścisku. Co za typ.

- Cieszę się, że się ze mną spotkałaś. Mam wrażenie, że nie gadaliśmy wieki. – zaczął chłopak siadając na piasku. Niechętnie się do niego przysiadłaś. Już czułaś, że całe to spotkanie to kompletnie zbędna farsa.

- Bo tak jest, nie kolegujemy się przecież. – odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. – Poza tym spotkałam się z tobą tylko i wyłącznie z polecenia mojej matki, więc nie dopowiadaj sobie do tego nic więcej. – powiedziałaś pewnie bez ceregieli. Nie było potrzeby robić chłopakowi nadziei, nie zamierzałaś się z nim wiązać. Chciałaś tylko odbębnić swój obowiązek wobec matki.

- Oj T.I, ty i to twoje poczucie humoru. Przecież wiele nas łączy. – powiedział pewnie chłopak, uśmiechając się arogancko w twoją stronę.

'Czy on jest jakiś tępy?' Od razu sobie pomyślałaś. Powiedziałaś mu prosto i szczerze jak jest, a on kompletnie nic nie rozumie. Jest jeszcze gorzej niż sobie wyobrażałaś. Kompletnie inaczej go zapamiętałaś. Liczyłaś na to, że pogadasz z chłopakiem, a on wszystko zrozumie i rozejdziecie się każde w swoją stronę.

- Nic, ale to kompletnie nic nas nie łączy. – odpowiedziałaś zirytowana. Może jak zaczniesz być odrobinę wredna to chłopak wreszcie przyjmie coś do wiadomości. Nawet nie wiedziałaś jak bardzo się mylisz.

- To chyba pora to zmienić. – odpowiedział zalotnym głosem chłopak i zaczął pochylać się w twoim kierunku. Nim zdążyłaś na to jakkolwiek zareagować, usłyszałaś głos za sobą.

- Co się tu odwala? – spytał podniesionym głosem Lo'ak. Natychmiast wstałaś z miejsca i odwróciłaś się w stronę chłopaka. To samo uczynił twój nieszczęsny towarzysz.

- Lo'ak.. to kompletnie nie tak jak myślisz. – zaczęłaś się tłumaczyć patrząc na zdenerwowaną twarz chłopaka gdy ktoś ci przerwał.

- Jestem Tsentey. – powiedział chłopak wyciągając dłoń w kierunku Lo'aka. Gdy ten jej nie uścisnął, cofnął ją i kontynuował. – Jesteśmy na randce dziwaku, więc jakbyś mógł zostawić nas samych. – odpowiedział pewnym głosem chłopak, a ty patrząc na Lo'aka wiedziałaś, że nie skończy się to dobrze. Chłopak kompletnie wściekły ruszył w waszym kierunku i odpychając cię delikatnie z drogi przywalił Tsenteyowi pięścią w twarz. Było słychać tylko chrupot kości nosowej chłopaka, a on sam upadł na ziemię odrzucony siłą uderzenia.

- Pojebało cię gościu. – wykrzyczał zirytowany chłopak. Kompletnie nie spodziewał się ciosu, ale szybko wstał i od razu przyjął pozycję bojową. Gotów był zadać cios przeciwnikowi.

- Lo'ak zostaw go proszę cię, wszystko ci wyjaśnię. – powiedziałaś w stronę Sulliego stając za jego plecami i chwytając go za ramię. – A ty Tsentey idź stąd, błagam cię. I nie wracaj nigdy więcej do tego tematu. – chłopak popatrzył się jeszcze chwilę na przeciwnika po czym trzymając się za nos potruchtał w stronę wioski, na odchodne odgrażając się, że to jeszcze nie koniec.

Widziałaś, że Lo'ak jest wściekły. Miałaś też świadomość, że musisz działać szybko aby go uspokoić.

- To teraz mnie wysłuchaj. – zaczęłaś niepewnym głosem stając przed chłopakiem. Chciał on już ci przerwać ale tylko uciszyłaś go gestem dłoni i kontynuowałaś. – Tsentey to wybranek mojej matki dla mnie. Byłam na spotkaniu z nim tylko i wyłącznie dlatego ,że nie miałam wyboru. Nie chciałam tego. O czym od razu go powiadomiłam oraz o tym, że nie ma szans na jakąkolwiek miłosną relację między nami. Ale on nie do końca przyjął to do wiadomości, niestety. A to co widziałeś, to były jego niechciane zaloty. Próbowałam znaleźć cię przed spotkaniem z nim żeby wszystko ci wyjaśnić, ale nie mogłam cię nigdzie znaleźć. – skończyłaś już pewnie i czekałaś na jakąkolwiek reakcję. Widziałaś, że chłopak potrzebował chwili żeby przetrawić wszystko co mu przed momentem powiedziałaś.

Staliście tak naprzeciwko siebie przez dłuższą chwilę.

Chłopak zbliżył się w twoją stronę, po czym ująwszy twoją twarz w swoje dłonie pocałował cię. Szybko ułożyłaś dłonie po obydwu stronach jego bioder i oddałaś czułość. Chłopak całował cię bardzo żarliwie, co niezmiernie ci się podobało. Nie mogliście się od siebie oderwać, a wasze języki błądziły po wzajemnych podniebieniach.

- Widzę cię T.I. Już dawno chciałem ci to powiedzieć ale nie mogłem się zebrać na odwagę. – wyszeptał szybko chłopak i nie dając ci dojść do słowa znowu złączył wasze usta w pocałunku. Ale nie mogłaś pozwolić na to, żeby wyznanie zostało bez odpowiedzi.

- Widzę cię Lo'ak i również... - nie udało ci się skończyć zdania bo chłopak z uśmiechem na ustach ponownie zaczął cię obcałowywać, czego nie zamierzałaś mu przerywać. 

Preferencje AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz